Polacy od lat seriami zdobywają tytuły mistrza świata juniorów. W roku 2011 po czempionat sięgnął Maciej Janowski, dwa sezony później jego śladami poszedł Patryk Dudek, a następnie w roku 2015 najlepszym młodzieżowcem świata został Bartosz Zmarzlik.
W seniorskim Speedway Grand Prix tak dobrze Biało-Czerwonym już się nie wiedzie. W ubiegłą sobotę w Toruniu z tytułu mistrza świata cieszył się Zmarzlik, który dokonał tego jako trzeci Polak. Żadnego medalu w SGP nie wywalczył do tej pory Janowski, choć może pochwalić się najdłuższym stażem w cyklu. Dudek udanie wszedł do elity, zdobywając srebro w roku 2017. W zeszłym sezonie plany pokrzyżowała mu z kolei kontuzja.
Czytaj także: Motor Lublin zyska na braku Jasona Doyle'a
- Mamy trzech zawodników i trzy różne charaktery. Janowskiego, który jak dla mnie, ma wszystkiego po trochu. Trochę zadziorności, trochę spokoju. Dudek znów jest za spokojny. Za to Zmarzlik ma to wszystko, co podoba się kibicom. Brawurową jazdę, swobodę na motocyklu. Gdy jechał w kolejnych biegach w Grand Prix, to był najbardziej zdeterminowany. To mogło mieć wpływ na to, że to właśnie on, a nie Janowski czy Dudek sięgnęli po tytuł - powiedział nam Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.
ZOBACZ WIDEO: Madsen wysyłał innym sms-y zanim dogadał się z Włókniarzem
W przypadku Zmarzlika sporo mówi się o tym, jak ważną rolę w jego życiu pełni Tomasz Gollob. To właśnie mistrz świata z roku 2010 uczył gorzowianina żużlowego rzemiosła. W tym sezonie doradzał mu też przed większością turniejów SGP.
- Zmarzlik w żadnym momencie sezonu nie kalkulował. Przed laty podobną jazdę prezentował właśnie Gollob. On wjeżdżał tam, gdzie nikt nie odważyłby się wcisnąć palca - dodał Krzystyniak.
Zdaniem naszego eksperta, wpływ na tegoroczne występy Janowskiego miała kontuzja odniesiona na początku roku, bo sprawiła ona, że wrocławianin już na samym początku rywalizacji przestał się liczyć w walce o tytuł.
Czytaj także: Kasprzak chce wrócić do Grand Prix
- Zeszło z niego powietrze. Celem stał się awans do ósemki i mimo opuszczonej rundy i problemów zdrowotnych zrealizował ten cel. U Dudka znowu doszło u zmiany tunera. Widać gołym okiem, że sprzęt z 2017 czy 2018 roku był lepszy. To były męczarnie, on ciułał punkty, nie zdobywał ich. Ma dużo szczęścia, że w ogóle utrzymał się w SGP. Spadł mu kamień z serca po ostatnim wyścigu zawodów w Toruniu i to było widać - podsumował Krzystyniak.