Podczas półfinału IMP w Rawiczu Tomasz Gapiński upadł tak nieszczęśliwie, że złamał z przemieszczeniem obojczyk. Na tor wrócił w wielkim stylu zaledwie trzy tygodnie po wypadku. Był bohaterem meczu Arged Malesa TŻ Ostrovia z Unią Tarnów, kiedy to zapewnił ostrowianom minimalny triumf. - Ogólnie sezon dla nas był bardzo dobry, bo odwróciliśmy tabelę do góry nogami. Typowano nas na przecież na zupełnie inne miejsce. Indywidualnie było nieźle, ale żałuję słabych meczów na torze w Gnieźnie - mówi lider ostrowskiej drużyny.
Gapiński sezon ukończył z jedenastą średnią Nice 1. Ligi Żużlowej 2,088. -Skuteczną jazdą chciałem odwdzięczyć się moim sponsorom za zapewnienie najwyższej klasy sprzętu. Po części udało mi się to w tym sezonie, ale w przyszłym chcę być jeszcze lepszy - deklaruje żużlowiec. By tak się stało, pochodzący z Piły zawodnik chce uporządkować sprawy zdrowotne.
- Po sezonie czekają mnie dwie operacje. Mam nadzieję, że uda mi się je wykonać i nie będzie żadnych komplikacji. Wierzę, że będę w pełni sił, zwarty i gotowy do nowego sezonu. Zapalenie zatok, które mi dokuczało nie jest miłą chorobą. Muszę się z tym uporać. W końcówce sezonu dopadła mnie ta nieszczęsna choroba. Trzy tygodnie się męczyłem. Finału w Rybniku praktycznie nie pamiętam. Cóż, jestem tylko człowiekiem, ale szkoda, że akurat choroba zmogła mnie w decydującej fazie sezonu - dodaje nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm
Drugi z zabiegów dotyczy obojczyka, który był pokiereszowany po upadku w Rawiczu. - Trzeba go doprowadzić do porządku, bo ta ręka w stu procentach nie jest sprawna do dzisiaj. Po zakończonym sezonie umawiam się z lekarzami na zabiegi, a później rozpocznę przygotowania do kolejnego roku startów - dodaje żużlowiec, który bardzo szybko zadeklarował pozostanie w Ostrowie Wielkopolskim.
Zobacz także: Nice 1. LŻ. Który kevlar najładniejszy?
Zobacz także: Giełda transferowa Nice 1. LŻ