Żużel. Oceniamy drużyny po sezonie. Wilki Krosno zrealizowały cel, choć jest mały niesmak

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Nicklas Porsing w kasku czerwonym
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Nicklas Porsing w kasku czerwonym

Czwarte miejsce zajęły Wilki Krosno w swoim debiutanckim sezonie w rozgrywkach ligowych. Wysoka frekwencja i powrót mody na żużel, to sukcesy nowego klubu, niemniej jednak nie zawsze w tym roku było tylko kolorowo.

KOMENTARZ. Celem sportowym na ten rok był awans do play-offów i to udało się zrealizować. Jest mały niesmak, bo wydawało się, że Wilki mają potencjał, aby prezentować się lepiej. Finalnie sezon zakończyły przed totalnym autsajderem - Wandą Kraków, Stainer Unią Kolejarzem Rawicz i Polonią Piła, która gdyby nie zamieszanie z torem i walkower w jednym w meczów, mogłaby zająć miejsce krośnian w czwórce. Cel został jednak zrealizowany, więc debiutancki sezon należy zaliczyć jako udany. Trzeba pamiętać, że klub miał też w tym roku na głowie poukładanie kwestii organizacyjnych, a rozgrywki ligowe miały być dla niego swego rodzaju przetarciem. Teraz poprzeczka będzie zawieszona wyżej.

BOHATER. W tym miejscu na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim duet "gości" - Patryk Rolnicki i Mateusz Świdnicki. Ich angaż okazał się strzałem w dziesiątkę. Zwłaszcza pierwszy z nich prezentował się rewelacyjnie i gdyby nie kontuzja odniesiona w meczu PGE Ekstraligi (złamał kość udową), być może Wilki zdobyłyby więcej punktów. Świdnicki zaczął regularnie jeździć, kiedy Rolnicki pauzował ze względu na kontuzję i z czasem zdobywał coraz więcej punktów. Żużlowe środowisko zaskoczył meczem w Opolu, gdzie zdobył aż 13 punktów i uchronił zespół przed blamażem.

Zobacz także: Podprowadzające podczas ostatnich zawodów żużlowych (GALERIA)

KONTROWERSJA. Wilki "odziedziczyły" po KSM-ie Krosno adeptów szkółki, w tym praktycznie gotowego do licencji Aleksandra Grygolca. Niestety klub nie był w stanie porozumieć się z jego ojcem w sprawie kontraktu, przez co ten przeniósł się z synem do Orła Łódź, a w mediach społecznościowych doszło do słownych przepychanek pomiędzy obiema stronami. Kibice mogą żałować, że tak to się skończyło, bo młody Grygolec posiada predyspozycje, aby być dobrym żużlowcem i przede wszystkim to "swojak", a tych w Krośnie od lat brakowało. W Łodzi trenować z nim zaczął też kuzyn Miłosz Grygolec, a to kolejna strata dla żużla w Krośnie. Orzeł już się chwali, że ten bardzo szybko opanował jazdę ślizgiem i niedługo powinien być gotowy do egzaminu na licencję.

ZOBACZ WIDEO Różnica zdań w kwestii obcokrajowca pod numerem młodzieżowym. Chcemy ratować inne kraje, za chwilę obudzimy się z ręką w nocniku?

A żeby nie było mało, tuż przed egzaminem w klasie 250 cc do Motoru Lublin przeniósł się inny adept wyszkolony w Krośnie - Tymon Tomiak. Klub tłumaczył, że stało się tak, bo on nie prowadzi szkolenia w tej klasie. Trudno jednak zrozumieć ten argument, mając na uwadze, że obecnie regulamin zobowiązuje wszystkie kluby do szkolenia w klasie 250 cc.

PLUS. Krosno znowu żyło żużlem, to zdecydowanie największy plus tegorocznego sezonu. Wilki szeregiem zabiegów marketingowych przywróciły modę na speedway w mieście. Praktycznie na każdym spotkaniu stadion był pełny, a mecze oglądało ok. 4 tys. osób. Takiej frekwencji nie było od lat 90. i czasów KKŻ-u, miejscowego terminatora Laszlo Bodiego i utalentowanej młodzieży. W końcu na wyższym poziomie była też organizacja spotkań.

MINUS. W zimie dużo mówiło się o pracach torowych, które miały sprawić, że będzie on sprzyjał walce i stanie się atutem Wilków. Rzeczywistość okazała się inna. Z toru zwykle wiało nudą, natomiast drużyna w sześciu meczach średnio po pierwszej serii biegów miała 12 punktów. Przy takim wyniku i zawodnikach, którzy regularnie mieli problem z szybkimi wyjściem spod taśmy, żadnego atutu jednak nie było.

Zobacz także: Giełda transferowa 2 LŻ. Działacze z Krosna i Opola królami polowania? Niepewny los Rzeszowa i Krakowa

CYTAT. "Zrealizowaliśmy wszystkie cele na 2019 rok. Ten sportowy, ale i organizacyjny, bo mamy poukładany klub ze stabilną sytuacją finansową" - jeszcze przed rundą play-off prezes Grzegorz Leśniak z dumą opowiadał o sukcesie sportowo-organizacyjnym, który udało się osiągnąć w niecały rok od założenia klubu.

LICZBA - 16. Aż tylu zawodników przywdziewało barwy Wilków w tegorocznych rozgrywkach ligowych. Wydaje się, że stawianie na niektórych, jak Jonas Davidsson czy Lasse Bjerre, przy długofalowej strategii klubu było pomysłem średnio trafionym. Obaj są już co najwyżej ligowymi średniakami i nie wydaje się, aby w przyszłości można było opierać na nich skład. Z kolei np. młody Jewgienij Sajdullin, który przyjeżdżał na treningi, notował niezłe występy w innych krajach i co ważne ma dwuletni kontrakt, miał dostać powołanie dopiero na ostatni mecz, w którym jednak nie mógł pojechać ze względu na kontuzję.

Źródło artykułu: