Żużel. Start Gniezno zbudował skład na finał. Może utrzeć nosa Apatorowi Toruń

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Oliver Berntzon
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Oliver Berntzon

Rewolucji kadrowej w Car Gwarant Starcie Gniezno nie było. Czerwono-czarni wymienili tylko jedno ogniwo seniorskie i mogą się pochwalić mocnym składem. Wydaje się, że to właśnie oni będą głównym rywalem Apatora Toruń w walce o awans.

Rewolucji nie było, ale ewolucja już tak. Klubowi działacze podziękowali za współpracę Mirosławowi Jabłońskiemu i Andriejowi Kudriaszowowi. Jedno ogniwo wymienili na Timo Lahtiego i na tym koniec. Szóstka seniorów ma sprostać wyzwaniu. - Od początku istnienia klubu podchodzimy do tego tak, że chcemy opierać się na młodych i perspektywicznych zawodnikach. W składzie nie robimy rewolucji, a jedynie ewolucję. W przyszłym roku nasza kadra będzie niemalże tożsama z tą, którą mieliśmy w minionym sezonie. Dochodzi tylko Timo Lahti, szósty zawodnik Nice 1. Ligi Żużlowej 2019 - mówi Piotr Mikołajczak, dyrektor GTM Startu Gniezno.

Czytaj także: Chris i Jack Holderowie zostają w Apatorze Toruń na sezon 2020

- Mamy zatem małą ewolucję. W założeniach możemy myśleć, że dzięki pozyskaniu Fina nasz skład jest mocniejszy i jesteśmy w stanie pokusić się o coś więcej niż w tym roku. Wiadomo, że nigdy nie wywieraliśmy presji na naszych zawodnikach. Skoro jednak dwa lata z rzędu wchodziliśmy do play-offów, to chcemy to powtórzyć. Jeśli natomiast awansujemy do rundy finałowej, to wszystko może się zdarzyć - kontynuuje przedstawiciel klubu z pierwszej stolicy Polski.

W minionym sezonie Start Gniezno otarł się o awans do finału Nice 1. Ligi Żużlowej. Półfinałowy dwumecz z Arged Malesa TŻ Ostrovią przegrał o zaledwie jeden punkt.

ZOBACZ WIDEO: Peter Schmeichel i jego "Brudna robota". "Powiedziałem im, że tego nie zrobię"

- Ten jeden punkt powoli jest już zapominany, ale mimo wszystko nadal gdzieś w głowie siedzi. W nadchodzącym sezonie będziemy robić wszystko, by stwarzać zawodnikom takie warunki, by tylko skupiali się na jeździe. Oni sami są ambitnymi ludźmi i chcą osiągać jak najlepsze wyniki. Dla nich pieniądze leżą na torze. Każdy z nich podkreślał podczas rozmów, że chce się stawać coraz lepszym zawodnikiem. Jeśli stawiają sobie taki cel, to drużyna też powinna osiągnąć lepszy wynik niż w tym roku - dodaje dyrektor Startu.

Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku drużyna z pierwszej stolicy Polski znów będzie groźna dla każdego przeciwnika. Start zbudował skład, który z powodzeniem może włączyć się w walkę o awans do PGE Ekstraligi. Wydaje się, że to właśnie czerwono-czarni będą głównym przeciwnikiem Apatora Toruń. Gnieźnianie mogą sprawić psikusa.

- Zawsze powtarzałem, że nazwiska nie jeżdżą. Dobrym przykładem jest tu drużyna z Torunia w tym sezonie ekstraligi. Patrząc na obecne składy, uważam, że Nice 1. Liga Żużlowa będzie bardzo wyrównana. Każdy zespół dysponuje zawodnikami, którzy mogą odpalić i zdobywać pokaźne punkty. W każdym spotkaniu trzeba być maksymalnie skoncentrowanym i podchodzić do tego tak, żeby wygrywać. Jeżeli chodzi o Apator, to myślę, że wszystkie drużyny z pierwszej ligi będą chciały utrzeć jemu nosa. Na papierze skład mają obłędny. Eksperci na pewno będą się wypowiadać, że bez problemu wjadą do ekstraligi. Myślę jednak, że każdy odbierze im jakieś punkty i wcale nie będzie im tak łatwo - podsumowuje Piotr Mikołajczak.

Czytaj także: Jurica Pavlic: Czuję się tak, jakbym rządził klubem. Chciałbym skończyć karierę w Starcie (wywiad)

Źródło artykułu: