Oby zespoły z Leszna i Zielonej Góry nie obudziły się na same play-offy - rozmowa z Robertem Kościechą

Robert Kościecha, podobnie jak cały zespół Unibaxu Toruń, nie może być zadowolony z niedzielnego meczu w Lesznie. Trudno, by było inaczej, skoro liderzy tabeli polegli na wyjeździe różnicą aż trzydziestu czterech punktów. Po zawodach sympatyczny zawodnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiedział między innymi o tym, co sądzi na temat wprowadzenia do sportu żużlowego nowych tłumików.

Jarosław Handke: Dla ciebie, jak i dla całej toruńskiej drużyny zawody te udane na pewno nie były. Jak skomentujesz te zawody?

Robert Kościecha: Takiego wyniku chyba nikt się nie spodziewał, nikt nie myślał, że Toruń zostanie tak rozgromiony, ale to jest sport i nieraz tak bywa. Nam mało co dziś wychodziło, Leszno jechało bardzo dobrze, a jedzie się tak, jak przeciwnik pozwala. Gospodarze byli zdecydowanie lepsi. Należą im się za to gratulacje.

Czy ta porażka w sposób moralny, psychologiczny może wpłynąć na waszą postawę w kolejnych meczach?

- Nie, jesteśmy przecież profesjonalistami i do każdych zawodów przygotowujemy się jak najlepiej. Jutro jest przecież już inny dzień, czeka nas walka o punkty w kolejnych meczach i będziemy się starali o to, by wywalczyć ich jak najwięcej.

Wydawało się, że zawodnicy z Leszna wygrali przede wszystkim dzięki znakomitemu spasowaniu się z torem…

- Tak, gospodarze byli dziś bardzo szybcy. Po prostu dzięki temu, że byliśmy od nich wolniejsi, przegraliśmy te zawody. Gdyby było odwrotnie, wynik byłby inny.

Po waszej porażce i zwycięstwie Falubazu za trzy w Gdańsku w czołówce tabeli zrobiło się nieco ciaśniej i znalazły się w niej trzy kluby: z Torunia, Leszna i Zielonej Góry. Czy myślisz, że także pod koniec sezonu właśnie te drużyny będą cieszyć się z medali?

- Ciężko na chwilę obecną odpowiedzieć na to pytanie. Zostało jeszcze kilka kolejek rundy zasadniczej, później już czekają nas play-offy. To one praktycznie o wszystkim zdecydują. My mieliśmy dobry początek, właściwie to cały czas mamy dobry początek sezonu, no może poza tym słabszym meczem tutaj w Lesznie. My o zwycięstwo w lidze będziemy walczyć nadal, cały czas. Oby zespoły z Leszna i Zielonej Góry nie obudziły się na same play-offy, bo wtedy o osiągnięcie tego celu będzie bardzo ciężko.

W środę w Opolu i w Rawiczu odbyły się półfinały Indywidualnych Mistrzostw Polski. Wielu zawodników narzekało na niedogodny termin ich rozegrania, przez to nie zdążył na nie choćby Rune Holta. Podzielasz to zdanie kolegów?

- Tak, termin mógł być dogodniejszy. Ale w ogóle to nie wiem, czy jest sens organizowania takich zawodów choćby w Opolu, gdzie tor jest niebezpieczny. To po prostu wypacza sport. Nie chcę się tłumaczyć torem, mi po prostu te zawody nie wyszły, jestem świeżo po kontuzji. Uważam, że organizowanie takich zawodów na takich dziurawych torach, nieprzystosowanych do Ekstraligi czy I ligi nie jest dobrym rozwiązaniem. Skoro z polewaczki jadącej po torze na skutek dziur wylewała się woda, to co my mieliśmy robić na motorach?

Rozmawiałem niedawno z Tomkiem Chrzanowskim o nowych tłumikach, które mają być obowiązkowe od sezonu 2010. Cena jednego ma się wahać od dwóch i pół do trzech tysięcy złotych, a ponadto zabijać one będą warkot motocykli, który jest przecież istotą speedwaya. Jak się na ten temat zapatrujesz?

- My jako zawodnicy nie mamy w tej kwestii zbyt wiele do powiedzenia. Taki jest regulamin, takie są przepisy i musimy się do tego dostosować. Nie mamy praktycznie żadnych możliwości do negocjacji. Być może po pierwszym Grand Prix powtórzy się sytuacja sprzed roku, gdy musieliśmy kupić bezpieczniki, a po pierwszej kolejce zmagań je wycofano. Myślę, że całkiem możliwe, iż podobnie będzie z tymi tłumikami. Słyszałem, że zatrzymują one ciepło w silniku i przez to pojawiają się problemy. Zobaczymy jak się sytuacja potoczy w przyszłym roku.

Jak oceniasz swoje tegoroczne starty w lidze szwedzkiej?

- Chyba cały sezon nie jest dla mnie specjalnie udany. Początek był w miarę dobry, następnie przytrafiła mi się kontuzja, doszła do tego śmierć ojca. Nie mogę się jeszcze do końca zebrać. Czasami tak jest, nic na to nie poradzę.

Źródło artykułu: