Dawid Cieślewicz: Znowu zacząłem jeździć z ikrą

Iście kameleonową formę prezentuje w ostatnim czasie Dawid Cieślewicz. Zawodnik Startu Gniezno, po okresie słabszych wyników, bardzo dobrze zaprezentował się w niedzielnym starciu z Unią Tarnów.

Czerwono-czarni sprawili sporą niespodziankę, pokonując faworyzowany zespół z Tarnowa w stosunku 30:20. Zawody zostały przerwane po ośmiu wyścigach z powodu intensywnych opadów deszczu. - Nie mieliśmy aż tak dobrych startów, przechodziliśmy rywali na trasie - mówił tuż po zakończeniu potyczki "Cieluś". - Wydaje mi się, że w dalszej części mogłoby być różnie, bowiem decydowałby tylko start a dalej jeździlibyśmy gęsiego. Dobrze, że podjęto taką decyzję i nic nikomu się nie stało. Gdyby nie spadł deszcz to podejrzewam, że nawet byśmy odebrali gościom bonus - dodał.

Ostatnie tygodnie nie były udane dla wychowanka Startu. Wszystko zaczęło się już od słabszego występowi w wyjazdowym spotkaniu przeciwko PSŻ-owi Poznań, nieco jaśniejszym momentem był awans do półfinału IMP, jednak Cieślewicz wypadł w Rawiczu bardzo blado. - Przez pewien czas miałem problemy nie tylko ze sprzętem, ale także ze sobą - komentuje żużlowiec. - Miałem defekty motocykli, potem miałem mało jazdy właśnie przez problemy sprzętowe. Wychodziło to później na torze, co zauważyłem na półfinale w Rawiczu, gdzie wygrywałem starty, a potem po prostu zamykałem gaz, trzeba się twardo do tego przyznać. Odczuwałem brak jazdy, odjechałem w tym sezonie ponad dwadzieścia wyścigów, a niektórzy mają tyle w tygodniu. Muszę starać się jak najwięcej jeździć i nie odstawać od reszty, bo był taki moment, teraz znowu zacząłem jeździć z ikrą i to widać na torze - twierdzi.

Na szczęście dla niego, 29-latek może liczyć na pomoc sponsorów w trudnych chwilach: - Dużo zawdzięczam Robertowi Łukasikowi, który ma firmę w Trzemesznie. Jest to przyjaciel z dawnych lat i naprawdę dużo mi pomógł, bo mógłbym już w tym sezonie nie jeździć, ponieważ nie byłbym w stanie. Pomagają mi także Eryk Wolniewiński i Auto Marsel, za co chciałbym im serdecznie podziękować. Dziękuję, że ma przyjaciół, którzy we mnie wierzą. Mimo, że mi nie szło oni nadal we mnie wierzą i robię wszystko, żeby ich zadowolić.

Niedzielna wygrana dała gnieźnianom bardzo cenne 2 punkty, jednak wciąż nie mogą oni być pewni miejsca w pierwszej szóstce. Kluczowe będę ostatnie spotkania, w których Start uda się do Ostrowa i Rybnika oraz podejmie na swoim torze GTŻ Grudziądz. - W tym sezonie mam mało jazdy i na przyczepnym torze w Ostrowie może nie zabłysnę. Wierzę jednak w dobry występ w Rybniku, gdzie potrafiłem i potrafię jeździć, bo są takie tory, gdzie naprawdę mogę pokazać się z dobrej strony. Ostrów na pewno nie jest tym moim ulubionym torem. Jeśli trener będzie miał możliwość wstawienia kogoś mocniejszego za mnie, to wolałbym, żeby go wstawił, bo jest szansa wygrać w Ostrowie i mam nadzieję trener ją wykorzysta - uważa zawodnik. - Grudziądz też stawi opór, bo jeździ na zbliżonej nawierzchni i tak samo jak Tarnów będą szybko spasowani. Grudziądzanie będą chcieli wykorzystać fakt, że ściągają się na twardym torze, na pewno nie będzie łatwo, ale na pewno wygramy - kończy sympatyczny zawodnik.

Komentarze (0)