Żużel. Kulisy nowego kontraktu Marka Cieślaka z Włókniarzem. Negocjacje trwały 10 sekund. Umowa bez nerwosolu
Kiedy prezes Włókniarza podsunął trenerowi Markowi Cieślakowi roczny kontrakt do podpisu, ten stwierdził, że jest przyzwyczajony do dwuletnich umów. Prezes nie pytając dlaczego, zamienił rok na dwa i panowie uścisnęli sobie dłonie.
Prezes Świącik tłumaczy, że sytuacja między nim a trenerem nie jest tak napięta, jak to czasami opisują media. Z drugiej strony dodaje, że obaj są ludźmi, którzy nie pozwolą sobie wejść na głowę, więc to czasami powoduje spory. Nie są one jednak na tyle poważne, by uniemożliwiały współpracę.
Czytaj także: Za 1 punkt w Falubazie dostanie więcej niż za wygrany bieg w drugiej lidze
- Dałem trenerowi roczną umowę do podpisu, a on stwierdził, że woli na dwa lata. Powiedziałem, nie ma sprawy - opowiada nam Świącik. - Nawet nie spytałem, dlaczego na dwa, ale domyślam się, że jemu już nie chce się jeździć po Polsce.
ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"- Zależało mi na dwóch latach, bo poprzedni kontrakt też był na dwa - odpowiada Cieślak. - Zresztą we Włókniarzu to ja jestem w domu. Wsiadam do auta i za pięć minut jestem na stadionie. A na występy gościnne to ja już się nie piszę. Dogadaliśmy się w 10 sekund.
Dodajmy, że trener Cieślak lubi dwuletnie kontrakty, bo uważa, że dzięki temu inaczej traktują go też zawodnicy. Wiedzą, że szkoleniowiec nie jest tylko na chwilę, więc siłą rzeczy ma on mocniejszą pozycję.
Marka Cieślaka można teraz śmiało określić jednym z trzech fundamentów Włókniarza. On ma dwuletni kontrakt, a trzyletnie umowy podpisali niedawno żużlowcy: Fredrik Lindgren oraz Leon Madsen.