[tag=5899]
Paweł Miesiąc[/tag] był jednym z objawień PGE Ekstraligi w sezonie 2019. Na torach najlepszej żużlowej ligi świata notował średnio 1,647 punktu na wyścig, udowadniając, że stać go na skuteczne występy w elicie. W to przed rozpoczęciem rozgrywek wielu nie wierzyło.
Plan Miesiąca na sezon 2020 jest jasny: utrzymanie, a najlepiej podwyższenie swojej sportowej formy. - Muszę pracować nad tym, by nie było słabszych momentów. Wiem, że pewnych rzeczy nie da się ominąć, bo to tylko sport, ale dążę do tego, by wszystko wyglądało jak najlepiej - stwierdza Miesiąc w rozmowie z motorlublin.com.pl.
Zdradza, że w jego warsztacie przed nadchodzącymi rozgrywkami nie dojdzie do większych zmian. Miesiąc stawia na sprawdzone rozwiązania. - Dojdą nowe jednostki jeśli chodzi o silniki, ale nie będzie żadnej rewolucji. Zmiana tunera też nie wchodzi w grę. Od kilku lat stale podwyższam swój poziom jazdy i tego się trzymam - zaznacza.
ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika
Miesiąc chce, by w nowym sezonie progres zanotował nie tylko on sam, ale i jego Speed Car Motor. Lublinianie, wzmocnieni Grigorijem Łagutą i Jakubem Jamrogiem, celują w coś więcej niż tylko spokojne utrzymanie w PGE Ekstralidze.
- Stawiamy sobie cel, by awansować do najlepszej czwórki. Jesteśmy ambitną drużyną, która chce ten plan zrealizować - podkreśla Miesiąc, przed którym czwarty z rzędu, a siódmy ogólnie, sezon w lubelskich barwach.
Zobacz też:
Żużel. Gorące krzesła trenerów. Brak jakiejkolwiek strategii, tylko Robert Kempiński wyróżnia się na tym polu
Dlaczego marketing w klubach żużlowych się opłaca? Można na tym nieźle zarobić