Dlaczego marketing w klubach żużlowych się opłaca? Można na tym nieźle zarobić

Żużlowe kluby coraz odważniej stawiają na marketing. Szukają nowoczesnych kanałów dotarcia do kibiców, a nawet sponsorów. Jedni są bardziej, a drudzy nieco mniej skuteczni. Cecha wspólna marketingu to zysk.

Jakub Czosnyka
Jakub Czosnyka
Grigorij Łaguta Facebook / speedcarmotorlublin / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta
W dobie aktualnych czasów wcale nie tak prosto jest zapełnić cały stadion kibicami, czy pozyskać nowych sponsorów. I to nawet mimo świetnej marki, jaką od lat ma PGE Ekstraliga. Gdy mowa o stadionowej frekwencji, są oczywiście wyjątki jak np. Speed Car Motor Lublin, gdzie po prostu jest wielka moda na żużel. Jednak nie we wszystkich ośrodkach jest pod tym względem tak kolorowo. Dlatego też kluby coraz chętniej spoglądają w kierunku działań marketingowych. Jeśli taki proces zostanie dobrze poukładany, klub może na tym nieźle zarobić. A czasami nawet zrobić interes życia, pozyskując nowego sponsora.

O jakich działaniach mówimy? Generalnie normą jest prowadzenie kanałów w Social Mediach - Facebook, Twitter, Instagram czy Youtube. Najbardziej popularnym medium jest portal stworzony przez Marka Zuckerberga. W zasadzie nie ma się co dziwić, bo przecież tam w bardzo prosty sposób można trafić do kibica. Taki fanpage trzeba jednak prowadzić z głową. Samo pozyskiwanie fanów i zbieranie "lajków" to nie wszystko. Trzeba budować pozytywny wizerunek klubu, co przekłada się na przykład na liczbę sprzedanych karnetów czy biletów.

Normą oczywiście jest strona internetowa, a w ostatnim czasie furorę robią telewizje klubowe. Szczególnie te, które udostępniają materiały od kuchni. Niektórzy twierdzą, że ten trend zaczął się w momencie, gdy wielki sukces odniósł kanał Łączy nas Piłka, pokazujący od środka życie piłkarskiej reprezentacji Polski. Coś w tym chyba jest. Żużlowe kluby postanowiły skopiować ten manewr. To dobry kierunek, bo kibic może lepiej poznać drużynę, a co za tym idzie, zwyczajnie się z nią utożsamiać.

ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm

Osobną kwestią są promocje zawodów żużlowych. Tu wciąż prym wiodą tradycyjne kanały dotarcia do kibica, jak billboardy na mieście czy plakaty. Ciekawą opcją jest tak zwany event marketing, czyli w tym wypadku nic innego jak spotkania kibiców z zawodnikami. W okresie zimowym dobrym przykładem jest Fogo Unii Leszno, która regularnie robi objazd po Lesznie i okolicach spotykając się z fanami. Mogą to być szkoły, galerie handlowe czy nawet świeże powietrze. Grunt, by wieść o żużlu niosła się wśród społeczności.

Marketing może być pomocny szczególnie, gdy klubom niespecjalnie się wiedzie. Mowa o słabej frekwencji na zawodach czy ubogiej liczbie sponsorów. Jakoś ten produkt o nazwie żużel trzeba w mieście (i nie tylko) sprzedać. Liczy się kreatywność. Dla przykładu forBET Włókniarz Częstochowa lubi zaprosić na prezentację drużyny jakąś gwiazdę piosenki. Kiedyś był nawet Zenon Martyniuk. Niektórzy zarzucali klubowi, że promuje przaśne klimaty, ale działacze osiągnęli swój efekt.

Można rzucić też innymi przykładami. Stelmet Falubaz Zielona Góra kontraktując w 2013 roku Jarosława Hampela poprosił zawodnika, aby wcielił się w rolę sprzedawcy w galerii handlowej. Niektórzy kibice mieli problem z rozpoznaniem gwiazdy, ale wyszła z tego naprawdę dobra akcja.

Poza wszystkim ważna jest współpraca z mediami. O niektórych prezesach można by powiedzieć "zwierzę medialne". Ale o to w tym chodzi. Klub nie może siedzieć schowany i liczyć na to, że jakoś to będzie. Potencjalni sponsorzy monitorują rozpoznawalność danej marki, dlatego warto być obecnym wszędzie.

Na koniec dodajmy, że w kluby rozwijają marketing na dwa sposoby. Można zatrudnić jakiegoś specjalistę, który za wszystko jest odpowiedzialny. Druga opcja to skorzystanie z usług wyspecjalizowanej agencji. Ta możliwość jest nieco droższa, ale może dać lepsze efekty. Wszystko jednak zależy od budżetu i oczekiwanych efektów. Tak czy siak, marketing w żużlu po prostu się opłaca.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Niels Kristian Iversen: Wiele osób myślało, że przechodziłem z Gorzowa do Torunia dla kasy. To bzdura (wywiad)

CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. Transfery. To on miał być następcą Davida Bellego. PSŻ stracił czy kupił nową gwiazdę drugiej ligi?

Czy żużlowe kluby powinny stawiać odważnie na działania marketingowe?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×