[b]
KOMENTARZ[/b]. W minionym sezonie działo się wiele. Jazda w barażach o PGE Ekstraligę w wykonaniu Arged Malesa TŻ Ostrovia była sporą niespodzianką, podobnie jak spadek z najwyższej klasy rozgrywkowej eWinner Apatora Toruń. Choć związany jestem z wielkopolskimi ośrodkami, z wypiekami na twarzy przyglądałem się poczynaniom Speed Car Motoru. Lublin wręcz oszalał na punkcie speedwaya i oby ten stan trwał nadal - w klubie panowała świetna atmosfera, a zawodnicy dokonali czegoś niezwykłego. Nie można też zapominać o sukcesie Bartosza Zmarzlika w mistrzostwach świata.
Emocji nie brakowało również na amatorskich torach. Do historii przeszedł cykl Kaczmarek Electric Speedway Cup. Miałem zaszczyt być częścią tej rywalizacji, gdzie startowałem w grupie Bronze. Dla amatorów wyniki są sprawą drugorzędną, ale dwa drugie i dwa trzecie miejsca w tegorocznych zawodach były dla mnie sporym przeżyciem. Miałem także okazję stanąć pod taśmą w pierwszym w historii wyścigu amatorów w sześcioosobowej obsadzie w Pardubicach. Udało mi się tę gonitwę wygrać po zaciętej walce do ostatnich metrów.
Jeszcze więcej czeka mnie w 2020 roku, dzięki uprzejmości Patricka Bedforda, wraz z tatą Cezarym, a także przyjaciółmi Jarosławem Wawrzyniakiem i Michałem Waluszyńskim, będziemy mieli okazję wystartować w zawodach Celebration of Speed Indoor Mayhem. Odbędą się 28 lutego w Shelbyville, w stanie Tennessee. Polski żużel amatorski wkroczy na zupełnie nowe tereny.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
BOHATER. Bartosz Zmarzlik wydaje się oczywistym wyborem, za to, czego dokonał w tegorocznym cyklu Grand Prix. Postanowiłem nie wyróżniać jednak jednego zawodnika, a całą grupę. Dla mnie bohaterami są wszyscy ci, dla których jazda na żużlu jest pasją - startują z dala od pięknych, wypełnionych po brzegi stadionów, nie widać ich w telewizji, wielu kibicom ich nazwiska niewiele mówią, nie mogą liczyć na bajeczne kontrakty opiewające na miliony złotych.
To nie tylko zawodnicy startujący w Nowej Zelandii, USA czy Norwegii, ale także wszyscy żużlowcy-amatorzy. Choć czasem pojawiają się pomiędzy nimi różnice zdań i niejednokrotnie toczy się zażarta dyskusja, przyświeca im jeden cel - spełnianie swoich marzeń i wspólne tworzenie amatorskiego środowiska w Polsce. W tym gronie znajduje się m.in. mój tata Cezary, który wkłada ogrom pracy w to, abym również i ja mógł próbować swoich sił na amatorskich torach.
Czytaj także: Hynek z Czosnyką biorą się za łby: Rewolucja w PGE Ekstralidze. GKM do baraży, Sparta poza pierwszą czwórką?
KONTROWERSJA. Speedway Wanda Kraków była w minionym sezonie idealnym przykładem na to, jak nie powinno się prowadzić klubu żużlowego. Ogromne problemy finansowe sprawiły, że w meczach startowali niedoświadczeni juniorzy wsparci Stanisławem Burzą, co przeciwnikom krakowian generowało ogromne koszty. Cierpiało na tym widowisko, kibice, a także sami zawodnicy, którzy regularnie zbierali tzw. bęcki.
AKCJA ROKU. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości i powielę to, co pisali już moi redakcyjni koledzy. Emil Sajfutdinow napędzający się po bandzie (dosłownie!) niczym w beczce śmierci w Częstochowie to akcja, którą z pewnością każdy będzie pamiętał jeszcze przez wiele lat. Podobnie pojechał kiedyś Tony Rickardsson podczas jednego z turniejów Grand Prix.
Czytaj także: Mistrz był pod kroplówką, a teraz siedzi w lodówce. Wszystkie twarze Bartosza Zmarzlika
LICZBA. 29 - przez tyle wyścigów zawodnicy Startu Gniezno znajdowali się na prowadzeniu w półfinale rozgrywek Nice 1. LŻ. Do upragnionego awansu do finału brakowało im zaledwie dwóch "oczek". Ostrowianie znajdujący się w niemal beznadziejnej sytuacji dokonali niemożliwego. Sam Masters i Tomasz Gapiński wprowadzili w euforię 10 tys. widzów zgromadzonych na Stadionie Miejskim. Biało-czerwoni w 2020 roku staną przed trudnym zadaniem, wierzę jednak, że nie spoczną na laurach i ponownie dadzą wiele radości swoim kibicom - podobnie jak Speed Car Motor Lublin.
CYTAT. "Mamy dobrą drużynę, każdy jest bardzo pracowity i każdy każdemu pomaga. Co najważniejsze, trenujemy wszyscy razem. Nie ma sytuacji, że ktoś jeździ sam" - powiedział po jednym z meczów ligowych Aleksandr Łoktajew. Ostrowska drużyna stanowiła monolit i do końca walczyła o najwyższe cele. Słowa Łoktajewa można odnieść także do żużla amatorskiego. Tylko dzięki wspólnym działaniom dyscyplina w tym wydaniu się rozwija. Chyba jeszcze nikomu, kto próbował działać w pojedynkę, nie udało się osiągnąć wyznaczonych celów.