Żużel. Rybnik wśród protoplastów polskiego speedwaya. Oto 10 dowodów!

Materiały prasowe / Jarek Pabijan / Na 5:1 wychodzi para ROW-u - Krzysztof Fliegert i Eugeniusz Tudzież.
Materiały prasowe / Jarek Pabijan / Na 5:1 wychodzi para ROW-u - Krzysztof Fliegert i Eugeniusz Tudzież.

Rybnik w sportowej walce doczekał się powrotu do żużlowej ekstraligi. Święty czas. Wyjątkowo zasłużony to beniaminek elity. Mało jest ośrodków dorównujących Rybnikowi pod względem potęgi tradycji.

Historia polskiego sportu żużlowego sięga dekady lat dwudziestych minionego stulecia. Od początku rybniczanie byli obecni wśród protoplastów speedwaya. W trakcie kolejnych przełomów na drodze rozwoju żużla w Polsce nigdy w pierwszych dekadach nie zabrakło wyrazistego akcentu rybnickiego. Oto dziesięć tego dowodów.

Dowód nr 1 - pionierzy Bogusławski, bracia Draga, Bysiek. Indywidualne mistrzostwa Polski po raz pierwszy odbyły się w 1932 roku w Mysłowicach (turnieju rozegranego tam rok wcześniej nie uznano za oficjalny, tak samo jak poznańskiego spotkania na torze Ławicy). Jednym z uczestników obu imprez, ale i organizatorów tych świąt sportu był rybniczanin Rudolf Bogusławski, przedsiębiorca handlujący w Rybniku przy Raciborskiej markowymi pojazdami. Bogusławski był człowiekiem wielkiej energii, kierowcą rajdowym, z sukcesami ścigał się na motocyklu, dał się poznać jako prężny działacz organizujący liczne zawody. Był jednym z założycieli i zarazem pierwszym prezesem RKM w 1932 roku.

Rudolf Bogusławski przed wojną - zbiory własne autora
Rudolf Bogusławski przed wojną - zbiory własne autora

Dodatkowych informacji dostarczali za życia świadkowie tamtych lat, wśród których brylowali również trzej bracia Draga, Józef, Henryk i Ludwik, urodzeni na początku XX stulecia. Oni między innymi wspominali, że warkot motocyklowych silników rozbrzmiewał jeszcze przed przyłączeniem Górnego Śląska do Polski, w czasach pruskich - słusznie minionych - mówiło się o początkach sięgających roku 1912. Trudno się dziwić skoro już od 21 grudnia 1904 roku (minęło właśnie 115 lat) działała w Paryżu światowa federacja motocyklowa - Fédération Internationale des Clubs Motorcyclistes (FICM), zrzeszająca również związki i kluby z rozległego terytorium Królestwa Prus.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

W Rybniku ścigano się nie tylko na nieutwardzonych okolicznych szosach, ale również na klepisku placu targowego zwanego wówczas Październią, gdzie w końcu na użytek pasjonatów wysypano żużel, całość zwalcowano, a zewnętrzny obrys owalu zwieńczono grubymi belami słomy. Był to żużlowy tor w najściślejszym tego słowa znaczeniu od dekady lat 20. ubiegłego wieku. Na ten plac (dziś Armii Krajowej) zjeżdżali motocykliści z Cieszyna, Bielska, Katowic, Sosnowca czy wspomnianych Mysłowic. To wtedy swoją sławę zaczynał budować Rudolf Breslauer, lider motocyklowego rodu z Katowic (po wojnie ”przechrzczony” na Edwarda Wrocławskiego). O motocyklach w prasie krajowej międzywojnia pisał rybnicki aptekarz Zdzisław Bysiek, sam zapalony motocyklista, w 1930 roku założyciel tak zwanego Rybnickiego Sportu Motocyklowego, przed- i powojenny prezes klubu żużlowego.

Przeczytaj także: Bogdan Berliński, Konrad Kuśka, Andrzej Wyglenda - złote trio

Dowód nr 2 - ice speedway. Zimową porą zakładano opony z kolcami i ścigano się na lodzie zamarzniętej tafli zbiornika Ruda, przy którym przed drugą wojną światową budowano stadion w Rybniku, usytuowany w niecce przy ulicy Gliwickiej, głównie z myślą o żużlowcach. Niewiele brakowało a Józef Draga przypłaciłby to życiem, bądź przynajmniej poważnym uszczerbkiem na zdrowiu, gdy jego ciężki motocykl przełamał wątły lód i wpadł do zimnej wody. Wzorem zawodów organizowanych na lodzie przez poznańską Unię w Zakopanem nieco wcześniej (1928) były to polskie początki zimowego speedwaya, przypadające na lata 1930-1933.

Dowód nr 3 - Hubert Jung. W kadrze Polaków, skleconej naprędce w 1935 roku w Bydgoszczy na okoliczność potyczki przeciwko mieszanej drużynie obcokrajowców, reklamowanej jako mecz Polska - Zagranica, znalazł się również jeden rybnicki żużlowiec, mało znany choć ambitny, Hubert Jung, późniejszy zawodnik cieszyńskiego Strzelca. Zawodnik z Rybnika był zatem wśród kilku pierwszych (Franciszek Kempka z Sosnowca, Jan Krysta i Jan Bathelt z Bielska, Józef Docha z warszawskiej Legii i Alfred Słota z Chorzowa) reprezentantów Polski w wyścigach na żużlu.

Dowód nr 4 - Ludwik Draga mistrzem Polski. Gdy pod koniec 1946 roku po podsumowaniu licznych wyścigów, między innymi na torach żużlowych Chorzowa, Katowic, Poznania, Grudziądza, Poznania i Warszawy, postanowiono wyłonić pierwszych po wojnie mistrzów kraju, to w klasie motocykli najlżejszych do 130 cm3 kategorii wyścigowej najlepszym okazał się wychowanek rybnickiej szkoły jazdy Ludwik Draga, który w klasie do 250 cm3 był ponadto drugi za Jerzym Dąbrowskim z PKM Warszawa. Ponieważ nie wszystkie liczone do punktacji zawody miały miejsce na torach stricte żużlowych, więc zwycięzców nazwano nie żużlowymi, lecz motocyklowymi mistrzami Polski.

Dowód nr 5 - żużlowy mistrz kraju Eryk Pierchała. W 1947 roku po raz pierwszy zawodników klasyfikowano już osobno dla speedwaya, zatwierdzając na oficjalnych listach tylko dwóch pierwszych, nie wiedzieć czemu, zawodników w każdej klasie. Podium nie stawiano, medali nie rozdawano, ale sumując zdobyte punkty w czołówce medalowej po serii turniejów plasowali się między innymi rybniccy ”ściganci”, Ludwik Draga, Paweł Dziura i Jan Sanecznik. W oficjalnych protokołach jako pierwszy po wojnie mistrz Polski na żużlu w klasie do 350 cm3 wpisany został on jeden - Eryk Pierchała, co ciekawe, także na krótko prezes klubu z Rybnika. Oto pozostali mistrzowie kraju AD 1947: klasa 130 - Bolesław Dobrowolski (LKM Leszno), klasa 250 - Zygmunt Śmigiel (Polonia Bydgoszcz), klasa powyżej 350 cm3 - Tadeusz Wikaryjczyk (SSM Gdynia).

Dowód nr 6 - Draga z orłem na piersi. Rok później indywidualnych mistrzostw Polski nie rozegrano, bo zaplanowany jako jednodniowy finał IMP 1948 w Krakowie nie wypalił. Rozegrano za to pierwszy oficjalny mecz międzypaństwowy, w którym Biało-Czerwoni zmierzyli się 26 września 1948 roku na stadionie Skry w Warszawie z silną Czechosłowacją i wygrali ten mecz 75:73. Wśród pierwszych polskich reprezentantów nie mogło zabraknąć rybniczanina. Był nim wcześniej już wspomniany mistrz Polski Ludwik Draga, właśnie wracający do Rybnika z upadającej Pogoni Katowice.

Zanim pośród ruin odbudowywanej stolicy do tego historycznego wydarzenia doszło, do urokliwego kompleksu zabudowań rybnickiego Zakładu Psychiatrycznego, usytuowanego tuż obok stadionu, na pierwsze w historii zgrupowanie pod egidą PZM zjechała szeroka kilkudziesięcioosobowa kadra narodowa, a w niej same sławy: Alfred Smoczyk i Józef Olejniczak z Leszna, Eugeniusz Zenderowski, Mieczysław Chlebicz i Ryszard Morawski z Warszawy, Zdzisław Najdrowski i Tadeusz Zwoliński z Grudziądza, Jan Krakowiak i Tadeusz Kołeczek z Łodzi, Jan Siekalski i Franciszek Nowacki z Rawicza, Stefan Maciejewski z Ostrowa, Bolesław Bonin z Bydgoszczy, Józef Polak z Szopienic, Jerzy Jankowski z Bytomia, Eryk Pierchała, Ludwik Fajkis, Paweł Dziura i Ludwik Draga z Rybnika. Zajęcia prowadził czeski trener František Seberka przy wsparciu teoretycznym prezesa związku Józefa Dochy oraz Władysława Pietrzaka.

Dowód nr 7 - pierwszy mistrz świata z Rybnika Stanisław Tkocz. W 1961 roku narodowa reprezentacja Polski na żużlu po raz pierwszy w historii zdobyła złoto mistrzostw świata. Jednym z reprezentantów, w dodatku przywożącym decydujące punkty podczas wrocławskiego finału, był Stanisław Tkocz, który już wtedy miał w kolekcji wieniec mistrza Polski indywidualnie (1958) oraz obok najlepszego ligowca Joachima Maja był liderem Górnika Rybnik.

Zarówno mistrzostwo krajowe, jak i mistrzostwo świata z reprezentacją Staszek Tkocz zdołał wywalczyć po raz drugi, odpowiednio w latach 1965 i 1969, a swoistym rekordem świata tego zawodnika jest jedenaście tytułów drużynowych mistrzostw Polski, każdorazowo z pozycji jednego z liderów zwycięskiej ekipy. Medale drużynowych mistrzostw świata otrzymywali także inni rybniczanie: Joachim Maj, Andrzej Wyglenda, Antoni Woryna, Henryk Gluecklich (karierę zrobił w Polonii Bydgoszcz) i Andrzej Tkocz, a tytuł IMP, poza wymienionymi, także Jerzy Gryt.

Dowód nr 8 - medalista IMŚ Antoni Woryna. Pierwszym w historii Polakiem dekorowanym medalem Indywidualnych Mistrzostw Świata na żużlu był rybniczanin Antoni Woryna, a miało to miejsce w 1966 roku podczas finału w szwedzkim Goeteborgu. Woryna powtórzył swój wyczyn w 1970 roku we Wrocławiu, stając się tym samym pierwszym z polskich żużlowców dwukrotnie na podium IMŚ. Ponadto Woryna był jedynym Polakiem, który podczas oficjalnej imprezy rangi mistrzostw świata wspiął się na podium zaczarowanego dla naszych starego Wembley (Finał Europejski 1966 roku).

Dowód nr 9 - mistrz świata w jeździe parami Andrzej Wyglenda. Jedynym złotym dla Polaków finałem mistrzostw świata najlepszych par na żużlu był ten z roku 1971. Obok Jerzego Szczakiela bohaterem szczytu był rybniczanin Andrzej Wyglenda, zdobywający taką samą ilość 15 punktów co opolanin, dzięki czemu obaj panowie znaleźli się w Księdze Rekordów Guinnessa, ponieważ jako pierwsi w świecie nie oddali rywalom choćby jednego punktu. Wyglenda był ponadto trzykrotnie mistrzem świata z polską reprezentacją, zwycięzcą Finału Europejskiego i czterokrotnie mistrzem Polski indywidualnie.

Dowód nr 10 - pogromca wielkiego Hansa "Egon" Skupień. Pierwszym Polakiem, który ośmielił się wygrać wyścig z legendarnym Duńczykiem Hansem Nielsenem podczas meczu ligowego w Polsce był nieustraszony rybniczanin Eugeniusz Skupień, brat wieloletniego lidera ROW Antoniego. Stało się to na inaugurację sezonu 1990 roku podczas meczu Motor - ROW w Lublinie. Data 1 kwietnia mogła sugerować, że to primaaprilisowy żart - tak potężna była wtedy przepaść pomiędzy możnym Zachodem, a biedującym kopciuszkiem z Europy Środkowo-Wschodniej, dopiero nieśmiało wychylającym się zza szczelnej wciąż "żelaznej kurtyny".

Eugeniusz i Antoni Skupień - zbiory własne autora
Eugeniusz i Antoni Skupień - zbiory własne autora

Ostatnie wzloty rybnickiego żużla w seniorskiej konkurencji miały miejsce w roku 1990, kiedy to Mirosław Korbel zdobył Złoty Kask i srebrem dekorowany stanął na "pudle" IMP (za Zenonem Kasprzakiem z Leszna - po dodatkowym biegu). Trzydzieści lat mija. Gdzie jesteś Rybniku? - żużlem cudownie skropiony...

Choć to fakty niezbite, to na samych najbardziej nawet prawdziwych opowiastkach z przeszłości sukcesu dziś nikt nie zbuduje. Niezbędna jest fura pieniędzy, nie ma rady, trzeba iść z duchem czasu, ale jednak w zdeterminowanym oparciu o mocny fundament szkolenia. Jedynym wspólnym mianownikiem dziesięciu wymienionych dowodów chwały żużlowego Rybnika jest prawda, iż wszyscy z wymienionych taranów chwalebnej przeszłości, przełamujących niemoc prowincjonalnej mieściny, Rudolf Bogusławski, Hubert Jung, Zdzisław Bysiek, Józef i Ludwik Draga, Jan Sanecznik, Ludwik Fajkis, Eryk Pierchała, Paweł Dziura, Joachim Maj, Stanisław i Andrzej Tkocz, Antoni Woryna, Andrzej Wyglenda, Henryk Gluecklich, Jerzy Gryt, Mirosław Korbel, Antoni i Eugeniusz Skupień, byli wychowankami rybnickiej kuźni żużlowych talentów. Świat o nich usłyszał, a dzięki nim o Rybniku. Miasto urosło, poprzez żużel wyrwało się z zaścianka.

Przeczytaj także: Czwórkami do Nieba szli herosi minionych dni

Opromieniona zasłużoną żużlową sławą leszczyńska Unia potwierdza, że można i dziś budować na skale, głęboko zakotwiczonej w gruncie. Żużlowe Leszno ma życiorys krótszy, międzynarodowe sukcesy nie tak znaczące, ale z dużo większym szacunkiem kłania się swoim dawnym bohaterom speedwaya (stadion im. Smoczyka, legendą obrosły Memoriał Smoczyka, dobrze wypromowane z pomocą miasta biografie żużlowców z Leszna), no i znacznie lepiej odczytuje znaki czasu w latach ostatnich. Rybnik przez wzgląd na swoją historię ma najmocniejsze papiery, by - pod warunkiem zjednoczenia sił i środków - w dłuższej perspektywie dorównać mistrzowskiemu Lesznu.

Nie licząc niebywale bogatej sfery muzyki, śląski gród spod znaku ryby nie ma szlachetniejszych klejnotów w herbie niż te żużlowe.

Stefan Smołka

Źródło artykułu: