Wyjazdowa niemoc GTŻ-u trwa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

GTŻ, aby odbić się od dna, musi zacząć wygrywać mecze i zdobywać punkty bonusowe. Tego zadania nie ułatwia mu jednak kontuzja Roryego Schleina, który był pewnym punktem zespołu. Do końca rundy zasadniczej pozostały trzy spotkania. Co zrobić, aby grudziądzanie awansowali do pierwszej "6"?

Sytuację skomplikowała niedzielna porażka w Poznaniu. Grudziądzanie liczyli przynajmniej na zdobycie punktu bonusowego, jednak tego celu nie udało się osiągnąć. 24-punktowa porażka w fatalnym stylu z pewnością nie daje powodów do optymizmu przed kolejnymi trudnymi pojedynkami. Szczególnie postawa krajowych zawodników: Pawła Staszka, Grzegorza Knappa, Kamila Brzozowskiego i Artura Mroczki jest daleka od ideału. Cała czwórka dostała okazję do zaprezentowania swoich możliwości w niedzielnym meczu kosztem zastępstwa zawodnika za Roryego Schleina, jednak tej szansy nie wykorzystali. - Na 30 możliwych punktów do zdobycia Polacy w rywalizacji z przeciwnikami wywalczyli tylko 3. To jak w jakim przypadku można liczyć na dobry wynik? - pyta retorycznie Robert Kempiński, trener GTŻ-u na łamach Nowości. - Nasi krajowi zawodnicy wystąpili w Poznaniu aż w 10 wyścigach i po raz kolejny nie wykorzystali szansy. Mając tyle luk w składzie nie było zatem sensu korzystać z przepisu o zastępstwie zawodnika, bo niewiele by to pomogło - podsumował szkoleniowiec.

Zawiedziony postawą wszystkich swoich zawodników był także wiceprezes GTŻ - Zdzisław Cichoracki. -Miałem wrażenie, że Staszek zakręca gaz, gdy powinien walczyć z rywalami na torze. Z kolei Matej Ferjan nie dopasował motocykli w pierwszych wyścigach, ale później już nawiązał walkę z poznaniakami. Gdyby jeszcze naszym zawodnikom źle poszło w pojedynczych wyścigach, to pół biedy. Jednak permanentnie przegrywali starty, a jeśli już wyszli spod taśmy pierwsi, to dawali się objeżdżać na dystansie. I to żużlowcy z nazwiskiem, jak Ferjan czy Allen, który z drugiej strony, po upadku, jednak zdobywał punkty dla drużyny - skomentował na łamach Gazety Pomorskiej.

By myśleć o spokojnym utrzymaniu GTŻ powinien wygrać najbliższe spotkanie na własnym torze z rzeszowską Marmą-Hadykówką, najlepiej z bonusem. W pierwszym spotkaniu GTŻ uległ podopiecznym Dariusza Śledzia 50:40. Trener Robert Kempiński nie dopuszcza do siebie myśli o porażce i już od piątku chce mieć wszystkich swoich zawodników do dyspozycji, wraz z zagranicznymi. -Mimo, że są to zawodowcy, zbyt długo dopasowują przełożenia do toru, a mecz w tym czasie ucieka, dlatego muszę dobrze się wszystkim przyjrzeć, zanim wybiorę skład na najbliższy mecz z Marmą Rzeszów. Nie wyobrażam sobie w niedzielę porażki - powiedział na łamach Gazety Pomorskiej.

Czy grudziądzanie w końcu "zaskoczą" i odbiją się od dna ligowej tabeli? O tym przekonamy się już wkrótce.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)