To pokłosie epidemii koronawirusa. Sparingi i treningi w Polsce zostały odwołane, a pod dużym znakiem zapytania stoi harmonogram rozgrywek 1. Ligi Żużlowej. Wobec tego ekipa Car Gwarant Startu Gniezno stwierdziła, że nie ma sensu przedłużać pobytu w Chorwacji.
Pozostanie w Gorican do piątku wiązałoby się z większymi kosztami. Ponadto zawodnicy i wszyscy zaangażowani w przeprowadzanie treningów uznali, że katowanie sprzętu nie zaprowadzi do niczego dobrego, skoro tak naprawdę nie zostało ustalone, kiedy wystartuje sezon.
Aktualna sytuacja okazała się kłopotliwa dla niektórych zawodników ekipy z pierwszej stolicy Polski. Jak udało nam się ustalić, Oliver Berntzon poleciał do ojczyzny z Bukaresztu, a nie z Wrocławia, bo bał się, że odwołają mu lot. Frederik Jakobsen nie może natomiast wrócić do Danii, jednak tu większego problemu nie ma, bo ten zawodnik ma mieszkanie w Gnieźnie.
Dodajmy, że podczas powrotu z Gorican przedstawiciele Startu przeszli kontrolę na granicy. Byli sprawdzani przez służby zabezpieczone maseczkami.
Czytaj także:
- Ekstraligowe koty w worku. Albo zaskoczą, albo będą niewypałami
- Pierwszy trening mistrza Polski. Miało być wesoło, a jest smutno
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film