Żużlowy hat-trick. Cięcia kontraktów? Nie zdziwię się, gdy w niższych ligach dojdzie do buntów (felieton)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Dawid Kownacki i Kamil Brzozowski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Dawid Kownacki i Kamil Brzozowski

Rozstrzał finansowy pomiędzy klasami rozgrywkowymi jest spory. Obcięcie punktówki o przykładowe 20-30% na niższych szczeblach to będzie zabójstwo. Ryzyko utraty zdrowia wielkie, a zarobek śmiesznie mały - napisał w swoim felietonie Dawid Kownacki

W tym artykule dowiesz się o:

"Żużlowy hat-trick" to cykl felietonów Dawida Kownackiego, piłkarza Fortuny Duesseldorf, reprezentacji Polski oraz wielkiego sympatyka żużla.

***

Ekstraliga powysyłała mejle do zawodników i ich menedżerów, że renegocjacje kontraktów są nieuniknione. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby podobne wiadomości otrzymali pierwszo, a zwłaszcza drugoligowcy. Rozstrzał finansowy pomiędzy klasami rozgrywkowymi jest spory. Bez operowania kwotami przykładowe 20-30% na niższych szczeblach to będzie zabójstwo. Ryzyko utraty zdrowia wielkie, a zarobek śmiesznie mały, w ogóle niewspółmierny do wydatków.

Na ostatnim poziomie zawodnik nie będzie w stanie utrzymać swojej rodziny, a gdzie zaplecze teamowe? Nie zdziwię, gdy w drugiej lidze dojdzie do buntów i wielu żużlowców pokończy kariery, na poczet pójścia do normalnej, bezpieczniejszej pracy, gdzie jest mniejszy, ale czysty zysk i gdzie poziom stresu zleci wyraźnie w dół. Nie chcę nawet myśleć, jak zawodnikom zredukuje się pobory, a za chwilę kluby powiedzą, że są na skraju bankructwa, bo przeszacowały swoje siły.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Hans Nielsen

Trzeba wziąć pod uwagę, że w związku z koronawirusem gospodarka przeżywa olbrzymi kryzys. Fabryki stoją. Ja bym poszedł nawet w tę stronę, że począwszy od najtańszych części, opon, nie mówiąc o silnikach, serwisach, ceny rynkowe skoczą do góry. Każdy będzie chciał się odkuć za kilkumiesięczny zastój. Mnie najbardziej uderza to, że zawodnicy zostali postawieni przed faktem dokonanym, bez żadnej wcześniejszej dyskusji. A tych zobowiązań jest znacznie więcej.

Przytoczę przykład ze swojego piłkarskiego podwórka, ponieważ jestem świeżo po rozmowach z szefami Fortuny Duesseldorf. Po spotkaniu wyszedłem ogromnie zbudowany tym, co usłyszałem od działaczy. To nie był monolog, ale dialog. Przekaz był rzetelny i konkretny.

Przygotowano multimedialną prezentację, jakie klub generował koszty i dochody z dnia meczowego, co możemy stracić, kiedy liga jest zawieszona. Ilu pracowników należałoby zwolnić, gdybyśmy nie zgodzili się na zejście z części pensji. Padło mnóstwo składowych i argumentów. W międzyczasie pytano nas o zdanie, każdy mógł swobodnie wyrzucić z siebie, co mu leży na wątrobie. Umówmy się, temat cięć w umowie jest zagadnieniem jednakowo trudnym i delikatnym. Na szczęście na nas nikt nie wpływał, że będzie tak i koniec, do widzenia.

Ten model przekopiowałbym do Polski. Piramidę negocjacyjną zacząłbym od wewnętrznych narad na linii klub-zawodnik. Każdy ośrodek dysponuje innym budżetem i porusza się w różnych ramach pieniężnych. Nie możemy mierzyć wszystkich jedną miarką. PZM, czy GKSŻ powinien pełnić bardziej funkcję mediatora, nadzorcy. Dożyliśmy takich czasów, że wideo rozmowy, telekonferencje są czymś normalnym więc korzystajmy z dobrodziejstw techniki w słusznej sprawie.

Cały wywód sprowadza się do tego, żeby nie nakazywać czegoś, a zastosować formę debaty. Też nie o to chodzi, że widzę tylko zawodników, a ośrodki, które przeżywają podobne kłopoty, są niepewne przyszłości ominąłem szerokim łukiem. Jestem za wyciągnięciem konstruktywnych wniosków, wypracowaniem porozumienia w gronie wszystkich zainteresowanych stron. Abyśmy mieli do siebie wzajemny szacunek.

Dawid Kownacki

CZYTAJ TAKŻE: Mistrzowie Polski nie płacą. Właściciele klubu ratują swoje firmy
CZYTAJ TAKŻE: Wiemy, kiedy musza ruszyć najpóźniej rozgrywki I i II ligi

Źródło artykułu: