- Potwierdzam, że tak było - mówi nam Marek Grzyb, prezes Moje Bermudy Stali. Wiadomo, że Jason Crump był dla gorzowian planem B, gdyby nie udało się osiągnąć porozumienia z Andersem Thomsenem. Australijczyk był poważnie zainteresowany powrotem do polskiej ligi. Przedstawił bardzo konkretne oczekiwania. Stal miała między innymi wyposażyć go w silniki od Ashleya Holloway'a. Prezes Marek Grzyb był gotowy spełnić wszystkie warunki, ale ostatecznie nie było takiej potrzeby. Klub podziękował Crumpowi za rozmowy w czwartek wieczorem, kiedy okazało się, że aneks podpisał wspomniany wcześniej Thomsen.
- Anders to nasz zawodnik, więc był dla nas priorytetem. Wprowadza w Stali świetny klimat, co było widać już na obozie. Wykonał wtedy kawał dobrej roboty. Zaopiekował się także od początku Marcusem Birkemose. Bardzo zależało mi na jego obecności w drużynie i cieszę się, że z nami zostaje - podkreśla Grzyb, a my od razu wyjaśniamy, że przedłużające się rozmowy z Duńczykiem nie wynikały z rozbieżności w kwestiach finansowych. Wątpliwości Thomsena dotyczyły zupełnie innych kwestii.
- Ne do końca rozumiał wszystkie reguły związane z kwarantanną. Musieliśmy mu to krok po kroku tłumaczyć. Kiedy dostał od nas wsparcie i wskazówki, to wszystko poszło już bardzo sprawnie - wyjaśnia prezes Stali i dodaje, że większych problemów nie było podczas negocjacji z pozostałymi zawodnikami, którzy wykazali się dużym zrozumieniem. - Wiadomo, że każdy godził się na obniżkę z mniejszym lub większym bólem, ale doceniam postawę chłopaków. Pokazali klasę - podkreśla Grzyb.
Czy skład Moje Bermudy Stali Gorzów na sezon 2020 jest zamknięty? Tego nie wiadomo, bo klub myśli o zakontraktowaniu gościa z pierwszej ligi. Z naszych informacji wynika, że na celowniku są między innymi żużlowcy Arged Malesa TŻ Ostrovii.
Zobacz także:
Mistrza świata poznamy w październiku w Warszawie?
Evzen Erban: Czechy budzą się do życia!
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams