Zbigniew Rozkrut: Żużel idzie w złą stronę. Pandemia obnażyła słabość dyscypliny. Liga tylko z kibicami [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Peter Ljung
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Peter Ljung

- Jak żyję, czegoś takiego jak obecna pandemia nie widziałem. Wcale nie czekam z niecierpliwością na żużel. To, co się teraz wymyśla, żeby ten sezon ruszył, to jest dziwactwo - mówi nam w długiej i szczerej rozmowie Zbigniew Rozkrut.

[b][tag=71534]

Jakub Czosnyka[/tag], WP SportoweFakty: Jak pan sobie radzi w tych trudnych czasach ogarniętych przez pandemię? Zdrowie dopisuje?[/b]

Zbigniew Rozkrut, były prezes Unii Tarnów, żużlowy ekspert: Staram się unikać sytuacji ryzykownych. Zdrowy jestem i nie chorowałem.

Pan akurat jest z Tarnowa, a w Małopolsce można powiedzieć, że jest względnie bezpiecznie. Zachorowań na koronawirusa nie ma zbyt wiele.

To prawda. Tutaj akurat jest jakiś pozytyw Tarnowa, bo to miasto jest - nazwijmy to - troszeczkę "nieruchawe". Nie ma zbyt wielkich fluktuacji między ludźmi, osób pracujących zagranicą, czy regularnie przemieszczających się. To na pewno ma wpływ na to, że zachorowań w Tarnowie jest relatywnie mało.

Zdrowie dopisuje, więc domyślam się, że czeka pan z niecierpliwością na start żużlowego sezonu.

A tu pana zaskoczę. Wcale nie czekam z niecierpliwością. Powiem więcej - te nowe zjawiska w żużlu wcale mi się nie podobają. Stało się nieszczęście dla ludzkości w ogóle, więc sport jest tutaj drugoplanową rzeczą. Te wszystkie głosy lamentujące, że żużla mogłoby nie być, że będzie tragedia, to mnie osobiście trochę dziwią.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Rozumiem jednak, że dla dobra dyscypliny ważne, aby żużel w sezonie 2020 w Polsce ruszył.

Dla dobra dyscypliny tak, ale w normalnych warunkach. Tymczasem mamy warunki anormalne. Nie chcę być źle zrozumiany, ale sport bez widzów to nie to. Sportowcy, widownia, stadion - to są naczynia połączone. Trudno oddzielić jedno od drugiego.

Co by pan zaproponował w takim razie?

Poczekałbym ze sportem zawodowym aż kibice będą mogli towarzyszyć sportowcom na trybunach. Jak ktoś chce we własnym zakresie jeździć na rowerze, czy uprawiać sport, to proszę bardzo. To oczywiście popieram. Jednak sport profesjonalny to dla mnie widowisko. To jest jak teatr, a spektakle przecież trudno wyobrazić sobie bez widzów.

A sport w telewizji?

To jest jakaś namiastka, ale dla mnie to nie to samo. Mam krzyczeć do telewizora: "hura, nasi górą!"? To nie dla mnie.

Mówi się jednak o tym, że gdyby żużla w tym roku nie było, to byłby to olbrzymi cios dla dyscypliny.

Trudno. Były już czasy, gdzie nie było widowisk sportowych. Długo żyję na tym świecie, ale muszę powiedzieć, że czegoś takiego jeszcze nie widziałem. To sytuacja wyjątkowa. To pandemia ogólnoświatowa, a sport ma tutaj marginalne znaczenie.

Tak sobie myślę, że rok bez żużla mógłby poskutkować w tym, że w kolejnym sezonie ta cała rywalizacja już mogłaby mieć charakter półprofesjonalny.

A o czym to świadczy? O słabości żużla jako dyscypliny. Czy podobnie byłoby w przypadku piłki nożnej, siatkówki czy koszykówki. Trzeba więc powiedzieć sobie wprost, że żużel jest w pewnym stopniu sportem ułomnym.

Sugeruje pan, że w ostatnich latach żyliśmy w bańce mydlanej?

Oczywiście, przynajmniej od 20 lat twierdzę, że żużel idzie w złym kierunku. A to co się teraz dzieje, to jest dziwactwo. A to sobie będziemy pożyczać zawodników z jednej drużyny do drugiej. A to jakieś chore przepisy typu bonusy, joker, czy nawet zastępstwo zawodnika. Proszę mi powiedzieć, czy takie zasady, jak te które wymieniłem, obowiązują w jakiejś innej dyscyplinie? To wszystko wymyślają chyba ludzie, którzy nie znają idei sportu. Jeśli jakiś zawodnik jest kontuzjowany, to trudno - tak bywa w sporcie. Wystarczy powiedzieć, że gdyby jakiś zawodnik na przykład Borussii Dortmund złamał sobie nogę, to przecież nikt nie wypożyczałby zawodnika z innej drużyny, aby go zastąpić. A w żużlu taka sytuacja miałaby miejsce. Normalne to?

Ale mówimy o innej skali. W żużlu jest znacznie mniej zawodników.

A czyja to wina? Popatrzmy na mistrzostwa świata. Co roku jeżdżą prawie ci sami zawodnicy, którzy obskakują też najlepsze ligi na świecie. Świadczy to o tym, że żużel ma bardzo mało klasowych żużlowców. A to ma wpływ na poziom dyscypliny.

Wróćmy jednak na nasze domowe podwórko. O ile PGE Ekstraliga zdaje się ruszy na niezmienionych zasadach, o tyle w eWinner 1. Lidze sezon szykuje się nam bez play-offów. Trochę słabo to wygląda….

Dla mnie to nienormalne. Lepiej takiej ligi nawet nie jechać. To jest postawione wszystko na głowie. Jest to sytuacja, która zmusza nas do zastanowienia się, co dalej. W kolejnych latach z żużlem może być tylko gorzej. Nie ma napływu nowych zawodników.

A co z cyklem Grand Prix? Słyszy się, że organizatorzy drapią się po głowie i najchętniej zrobiliby trzy - cztery rundy w Polsce.

Kolejne dziwactwo. Ja jestem starszej daty i mi się podobał system sprzed lat, gdzie mieliśmy szerokie eliminacje, które wieńczył wielki finał jednodniowy. Obecne Grand Prix jest rozlazłe. Jest zbyt wiele rund i to się przejada. Owszem, oglądam to, emocjonuję się, ale to, moim zdaniem, nie jest najlepszy model.

Kreśli pan bardzo pesymistyczne scenariusze. Ja bardziej boję się o to, co będzie z żużlem międzynarodowym. Polska jakoś da sobie radę, ale co inne kraje?

Ten cios w plecy, o którym pan mówi, to już możemy obserwować od paru lat. Gdzie poza Polską żużel ma mocną pozycję? Szwecja, Dania, Anglia? Nie jestem przekonany. Brakuje zawodników, mamy objazdówkę po świecie przez kilkudziesięciu zawodników. To już nie ten żużel, który był przed laty.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Michał Świącik: Wróciliśmy do stawek sprzed czterech lat. Ostrzegam przed GKM-em Grudziądz [WYWIAD]

CZYTAJ WIĘCEJ: PGE Ekstraliga i eWinner 1. Liga mają ruszyć. A co z drugą ligą? GKSŻ i kluby dają sobie czas

Źródło artykułu: