Żużel. MrGarden GKM. Krzysztof Buczkowski nie zakłamuje rzeczywistości. "Nic nas nie broni, bo byliśmy na swoim torze"

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski

Żużlowcy MrGarden GKM-u doznali pierwszej porażki na własnym obiekcie. W niedzielę lepsi okazali się mistrzowie Polski z Leszna (42:48). Kapitan grudziądzan nie zakłamuje rzeczywistości. - Nic nas nie broni, bo byliśmy na swoim torze - stwierdził.

Podopieczni Roberta Kempińskiego w wielu wyścigach przegrywali moment startowy. Na dystansie próbowali szarpać i wyprzedzać rywali, jednak nie było tak łatwo jak w poprzednim starciu z PGG ROW-em Rybnik (59:31). Ataki zazwyczaj nie przynosiły skutku, ponieważ zawodnicy Fogo Unii Leszno w pewnym momencie złapali odpowiednie ustawienia i gospodarze znaleźli się w niemałych tarapatach.

Krzysztof Buczkowski zabrał głos po pierwszej porażce na własnym stadionie. - Bez wątpienia przyjechała do nas drużyna lepsza. Leszczynianie to pokazali i niestety nie udało się nam wygrać. Nie mieliśmy mocnego punktu w zespole, który mógłby pociągnąć nam ten wynik. Szkoda, ale jedziemy dalej. Za nami czwarta kolejka, w tym roku wszystko szybko się toczy, jednak jeszcze nic nie straciliśmy - skomentował kapitan MrGarden GKM-u.

Grudziądzanie dwa tygodnie wcześniej gładko uporali się z beniaminkiem, ale wtedy pojawiły się głosy, że z mocniejszymi przeciwnikami o mijanie nie będzie już tak łatwo. Doskonale mogliśmy to zauważyć na przykładzie Buczkowskiego, który nie był w stanie przebijać się na lepsze pozycje. - Tor był troszeczkę inny niż dwa tygodnie temu, ale to nie jest dla nas wytłumaczenie. Jechaliśmy u siebie i powinniśmy dopasować się do panujących warunków. Wyszło jako tako i przegraliśmy mecz - dodał.

ZOBACZ WIDEO Turowski o tym, dlaczego nie jeździ jak Kubera: za dużo zmian klubów, ciężko to poukładać w głowie

W pojedynku z Fogo Unią Leszno ciężko było szukać np. prędkości pod bandą, podczas gdy w przeszłości zapuszczenie się w te rejony pozwalało wyprzedzać przeciwników. - W jednym wyścigu myślałem, że suma sumarum uda mi się minąć rywala, ale niestety tak się nie stało. Krawężnik był wiodącym torem jazdy, a pod bandą było troszkę sucho. Miała być tam zrobiona ścieżka, lecz niestety nie przenosiło to rezultatu - zaznaczył wychowanek żółto-niebieskich.

Zawodnicy gospodarzy sporo pretensji mieli do Nickiego Pedersena. Utytułowany Duńczyk znów dał popis, jak nie jeździć parą. Czasami przeszkadzał grudziądzanom, co Buczkowski odczuł na własnej skórze. Kapitan zachował jednak klasę i szukał przyczyny słabszej dyspozycji nie szukając winnych dookoła. - Odjechałem od krawężnika i Piotr Pawlicki mnie wyprzedził. Starałem się jak mogłem, ale nie wychodziło. Później było gorzej, zmienialiśmy motocykle. Nic nas nie broni, bo byliśmy u siebie na torze. Musimy wyciągnąć wnioski - podsumował żużlowiec.

Zobacz takżeŻużel. Musiał czekać na swoje 18. urodziny. Wiktor Jasiński nie pęka przed startami z najlepszymi [WYWIAD]
Zobacz także: Żużel. Czy Roman Lachbaum powinien dostawać więcej szans w MrGarden GKM-ie? Ciężko pracuje i eliminuje błędy

Źródło artykułu: