Przypomnijmy, że w drugim biegu meczu Unia Tarnów - Abramczyk Polonia Bydgoszcz doszło do fatalnie wyglądającego upadku z udziałem młodzieżowców gości. Początkowo wydawało się, że obaj zostaną odwiezieni do szpitala. Tymczasem Tomasz Orwat pozostał na stadionie i pojawił się na torze w powtórce.
- W karetce nagle wróciła mi świadomość i trzeźwe myślenie. Zdałem sobie sprawę, że ta ręka aż tak nie boli i jestem w stanie przynajmniej o ten jeden punkt wyjechać - mówił nam Orwat (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
Orwat pojawił się na torze łącznie dwukrotnie po upadku, po czym wycofał się z dalszej jazdy. Sytuacja z Tarnowa sprawiła, że wrócił temat zewnętrznych lekarzy.
ZOBACZ WIDEO Niebezpieczne upadki w meczu GKM - Stal! Kronika 7. kolejki PGE Ekstraligi
- Gdyby każdy klub miał takiego lekarza klubowego, to związek mógłby cyklicznie robić im szkolenia, które pomogłyby im na szybsze podejmowanie decyzji po upadkach zawodników na torze. Mielibyśmy dużą grupę ludzi, która miałaby w małym palcu i regulamin medyczny oraz znałaby dokładnie ubiór zawodnika i wiedziałaby, jak zdejmować np. kask - powiedział Piotr Stencel, lekarz PZM, w rozmowie z polskizuzel.pl.
- Dlaczego to takie ważne? Po upadku zawodnika lekarz ma zaledwie 5 minut, aby podjąć decyzję czy zawodnik jest zdolny, czy nie do dalszej jazdy. Ten czas jest bardzo istotny zwłaszcza po upadkach wyglądających bardzo niebezpiecznie - dodał.
Dla klubów oznaczałoby to większe koszty, ale - jak powiedział Stencel - "na opiece zdrowotnej nie warto oszczędzać". Zapewnił jednocześnie, że nikt nie mógłby zarzucić zewnętrznemu lekarzowi stronniczości. - Taki lekarz zewnętrzny podejmowałby obiektywne decyzje bez żadnych nacisków ze strony klubów, między którymi rozgrywają się zawody - zakończył.
Czytaj także:
- Koronawirus. Nowy reżim sanitarny i obowiązki żużlowców podczas podróży
- Mistrz Bartosz Zmarzlik dorzucił kolejny skalp do bogatej kolekcji. Czego mu jeszcze brakuje?