Żużel. Wraca temat lekarzy zewnętrznych. Piotr Stencel: Na opiece zdrowotnej nie warto oszczędzać

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: upadek Błażykowskiego i Orwata
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: upadek Błażykowskiego i Orwata

Po meczu w Tarnowie, kiedy mocno poobijany Tomasz Orwat pojawił się na torze, powrócił temat lekarzy zewnętrznych w polskim żużlu. - Na opiece zdrowotnej nie warto oszczędzać - uważa Piotr Stencel, lekarz PZM.

Przypomnijmy, że w drugim biegu meczu Unia Tarnów - Abramczyk Polonia Bydgoszcz doszło do fatalnie wyglądającego upadku z udziałem młodzieżowców gości. Początkowo wydawało się, że obaj zostaną odwiezieni do szpitala. Tymczasem Tomasz Orwat pozostał na stadionie i pojawił się na torze w powtórce.

- W karetce nagle wróciła mi świadomość i trzeźwe myślenie. Zdałem sobie sprawę, że ta ręka aż tak nie boli i jestem w stanie przynajmniej o ten jeden punkt wyjechać - mówił nam Orwat (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).

Orwat pojawił się na torze łącznie dwukrotnie po upadku, po czym wycofał się z dalszej jazdy. Sytuacja z Tarnowa sprawiła, że wrócił temat zewnętrznych lekarzy.

ZOBACZ WIDEO Niebezpieczne upadki w meczu GKM - Stal! Kronika 7. kolejki PGE Ekstraligi

- Gdyby każdy klub miał takiego lekarza klubowego, to związek mógłby cyklicznie robić im szkolenia, które pomogłyby im na szybsze podejmowanie decyzji po upadkach zawodników na torze. Mielibyśmy dużą grupę ludzi, która miałaby w małym palcu i regulamin medyczny oraz znałaby dokładnie ubiór zawodnika i wiedziałaby, jak zdejmować np. kask - powiedział Piotr Stencel, lekarz PZM, w rozmowie z polskizuzel.pl.

- Dlaczego to takie ważne? Po upadku zawodnika lekarz ma zaledwie 5 minut, aby podjąć decyzję czy zawodnik jest zdolny, czy nie do dalszej jazdy. Ten czas jest bardzo istotny zwłaszcza po upadkach wyglądających bardzo niebezpiecznie - dodał.

Dla klubów oznaczałoby to większe koszty, ale - jak powiedział Stencel - "na opiece zdrowotnej nie warto oszczędzać". Zapewnił jednocześnie, że nikt nie mógłby zarzucić zewnętrznemu lekarzowi stronniczości. - Taki lekarz zewnętrzny podejmowałby obiektywne decyzje bez żadnych nacisków ze strony klubów, między którymi rozgrywają się zawody - zakończył.

Czytaj także:
- Koronawirus. Nowy reżim sanitarny i obowiązki żużlowców podczas podróży
Mistrz Bartosz Zmarzlik dorzucił kolejny skalp do bogatej kolekcji. Czego mu jeszcze brakuje?

Komentarze (2)
avatar
RECON_1
1.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pare lat temu doktor gryczka pokazal.ze ma.niezly talent lekarski:) 
avatar
pilak
29.07.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Już to widzę jak prezesi się zgodzą. Strach im nie pozwoli bo po każdym dzwonie będzie kontrola lekarza który nie zawaha się od sunąć zawodnika od zawodów i po meczu.