Żużel. Tai Woffinden jak mistrz i profesor. Nasypał piachu w szprychy Kołodzieja i uratował Betard Spartę

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Tai Woffinden

Gdyby nie Tai Woffinden, to Betard Sparta na pewno nie wygrałaby spotkania z Fogo Unią Leszno. Brytyjczyk dał popis zespołowej jazdy w decydującym biegu, kiedy ciągnął za uszy do mety Maxa Fricke’a. - To było mistrzostwo - uważa Marian Maślanka.

Żużlowcy Betard Sparty Wrocław i Fogo Unii Leszno stworzyli w niedzielę niesamowite widowisko. Na Stadionie Olimpijskim obejrzeliśmy pasjonującą wymianę ciosów, która rozstrzygnęła się w ostatnim biegu. Gospodarze prowadzili przed nim 43:41. W decydującej odsłonie najlepiej wystartował Emil Sajfutdinow. Za jego plecami jechał duet Tai Woffinden - Max Fricke, który jak szalony atakował Janusz Kołodziej.

Brytyjczyk od początku postanowił zaopiekować się kolegą z pary i dał popis zespołowej jazdy. Od początku oglądał się, gdzie jest Fricke i obierał linie jazdy w ten sposób, żeby Kołodziej nie mógł rozpędzić swojego motocykla. Wrocławianie dowieźli remis i wygrali 46:44. - To było mistrzostwo. Tai swoją jazdą wybił z rytmu Janusza. Można powiedzieć, że nasypał piasku w jego szprychy. Uważam, że zasłużył na tytuł bohatera tego spotkania. Wielu żużlowców na jego miejscu pojechałoby do przodu i nie oglądało się na kolegę. A wtedy Sparta by tego spotkania na pewno nie wygrała - mówi nam Marian Maślanka.

Były prezes Włókniarza Woffindena zna doskonale, bo to on ściągnął go do Polski. Mówi, że jego postawa nie jest żadnym zaskoczeniem. - Zawsze taki był. Drużyna jest dla niego naprawdę ważna. Warto o takich rzezach mówić, bo w PGE Ekstralidze nie mamy obecnie wielu żużlowców, którzy jeżdżą parą i robią to tak inteligentnie. Mamy za to sporo obrazków, kiedy zawodnik cieszy się po wygranym 15. wyścigu, mimo że jego zespół przegrał mecz. Woffinden pokazał w niedzielę, ile znaczy dla niego Sparta - podkreśla Maślanka.

W niedzielnym meczu zespołowej jazdy mieliśmy jednak więcej. - Zwracam uwagę na wyścig 12. i współpracę Janusza Kołodzieja z Szymonem Szlauderbachem. Ten bieg podobał mi się bardziej. Myślę, że nikt nie spodziewał się w nim takiego rozstrzygnięcia. A co do decydującej odsłony, to Janusz zepsuł nieco start. Sam przyznał, że miał problemy ze sprzęgłem. Faktem jest jednak, że gdyby wrocławianie nie pojechali parą, to Kołodziej mógł wyprzedzić ich obu. Najpewniej by się tak stało - podsumowuje nasz ekspert Sławomir Kryjom.

Zobacz także:
Piotr Pawlicki wie, że zawalił. "Tragedia"
Zmarzlik jak przed biegiem o mistrzostwo świata

ZOBACZ WIDEO Kto rządzi w parku maszyn PGG ROW-u i jaki wpływ przy ustalaniu składu ma prezes Mrozek?

Komentarze (10)
avatar
Godfather-Darth Vader
11.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A Drabik wreszcie kiedy pójdzie do pierdla. 
avatar
Tomek z Bamy
10.08.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Gala,Ty masz pojecie o zuzlu jak Olkowicz,Ryczel,Slak,Feddek,Majewski,Cugowski,Paczpan i lamotte-"najwiekszy znawca speedwaya w Europie",ten ktory twierdzi ze Piotr Swist ma tytul IMP seniorow. Czytaj całość
avatar
Sebol
10.08.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czy ten mecz był w RZ czy to był finał. Panowie redaktorki bez zbędnej podniety. Przecież Wrocław rzutem na taśmę wygrał mecz, więc? Rozumiem Unia przegrała bo miała dziury w składzie i tyle. J Czytaj całość
avatar
Wściekły Byk
10.08.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
I jak tu teraz żyć? Czy moje kury będą się niosły po tej porażce??? Do kogo udać się po odszkodowanie i straty moralne??? 
avatar
Piotr Biega
10.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wofi miał nie startować bo ma opuchniętą stope