Robert Flis: Nie zauważyłem czerwonego światła

Pilska Speedway Polonia w ostatnią niedzielę pokonała na własnym obiekcie Kolejarza Opole. W barwach gości wystąpił Robert Flis, który tego meczu na pewno nie zaliczy do udanych.

Wychowanek gorzowskiej Stali pojawił się na torze czterokrotnie, zdobywając zaledwie trzy punkty. -W moim wykonaniu ten mecz nie był najlepszy. Miałem przygotowany motocykl, ale w drugim biegu go straciłem. Później też pękł mi łańcuch korbowy. Nie miałem szczęścia w tym meczu - powiedział Robert Flis.

Dorobek punktowy mógłby być okazalszy, gdyby nie uślizg na drugiej pozycji. Zawodnik opolskiego Kolejarza w tym spotkaniu leżał na torze aż trzykrotnie: wspomniany wcześniej uślizg, upadek po śmiałym ataku Michała Łopaczewskiego oraz karambol, kiedy to Flis już po przerwaniu wyścigu staranował jadącego przed nim Aleksieja Charczenkę. -Wyjechaliśmy z pierwszego łuku i praktycznie na wejściu w drugi wiraż Aleksiej zauważył czerwone światło. Ja tego nie zauważyłem, bo jechałem blisko za nim, a koło mnie jechał Stange. Nie mogłem pojechać ani na bandę ani w lewo, bo tam jechał Stange. Nie miałem gdzie odbić i musiałem wpaść na Charczenkę - podsumował Flis karambol z Aleksiejem Charczenko.

- Chcemy dobrze przygotować się do następnego meczu z Miszkolcem i później walczyć w play-ofach - powiedział wychowanek Stali Gorzów o planach na dalszą część sezonu. Pytany ewentualną przynależność klubową w przyszłym sezonie Robert Flis powiedział: -Na razie muszę ten sezon skończyć i później, jeżeli będę miał szansę jazdy to zobaczymy.

Komentarze (0)