W Danii, ojczyźnie Jonasa Jeppesena, który w tym sezonie zrobił furorę na polskich torach, sytuacja z pandemią COVID-19 jest znacznie lepsza niż obecnie w Polsce. 763 przypadki zachorowań zanotowane 22 października to nic w porównaniu z galopującą liczbą zakażeń w naszym kraju.
- W tym momencie są pewne restrykcje dotyczące robienia zakupów w sklepach, ale generalnie nie ma jakichś wielkich utrudnień w normalnym życiu, tak jak wiosną, kiedy zamknięcie społeczeństwa było zdecydowanie większe - mówi duński żużlowiec, który oprócz tego, że uprawia ten sport, pracuje zawodowo w swojej ojczyźnie. Jest menedżerem w firmie produkcyjnej niedaleko Esbjergu.
W liczącej niespełna 6 milionów Danii póki co nie ma drugiego lockdownu, choć liczba zachorowań jest większa niż wiosną, gdy zamykano kraj. Dania jednak wprowadza ograniczenia wjazdu na swoje terytorium, choćby dla Polaków, gdzie liczba zachorowań jest znacznie wyższa niż w kraju Hamleta.
ZOBACZ WIDEO Piotr Pawlicki mówi o powrocie do Grand Prix, kadrze i Marku Cieślaku
- Tak naprawdę nie wiemy, co będzie w przyszłym roku, jak rozwinie się pandemia. W mojej ojczyźnie przypadków zachorowań jest więcej niż wiosną. Nikt jednak nie wie, w którą stronę to wszystko pójdzie. Są restrykcje na granicach. Wydaje mi się, że to potrwa minimum do wiosny. Osobiście wierzę, że w przyszłym sezonie uda się odjechać sezon żużlowy w Danii - dodaje Jeppesen.
Społeczeństwo Danii spokojnie podchodzi do pandemii. Nie ma paniki, a stosowanie się do zaleceń i obowiązujących restrykcji. - Tak naprawdę ludzie są zdezorientowani. Jedni mówią, że koronawirus jest bardzo groźny, bo powoduje nawet śmierć, a inni doktorzy mówią, że choć liczba zachorowań jest duża, to jednak zdecydowana większość przechodzi tą chorobę łagodnie. Nie ma jasnego przekazu i to też powoduje zaniepokojenie wśród ludzi - tłumaczy duński żużlowiec.
Sezon 2020 udało się odjechać w Polsce przy zastosowaniu wielu obostrzeń sanitarnych. W okrojonym kształcie wystartowała liga w Szwecji. Nie było rozgrywek ligowych na Wyspach Brytyjskich, w Danii czy Niemczech.
- Mam ogromną nadzieję, że do wiosny przyszłego roku uda się opanować pandemię i koronawirus będzie już przeszłością. Chciałbym, żeby nasze życie wróciło do pełnej normalności, jaką znaliśmy jeszcze przed rokiem. Nie mogę się doczekać startów w waszej lidze przy pełnych stadionach z kibicami. Liczę, że również w Szwecji uda się przeprowadzić rozgrywki z publicznością. Przede wszystkim mam nadzieję, że także w mojej ojczyźnie wrócą zawody i będzie tak jak dawniej, kiedy z kibicami cieszyliśmy się jazdą na żużlu - kończy Jonas Jeppesen.
Zobacz także: Iversen o bólu, złych decyzjach i desperacji
Zobacz także: Oliver Berntzon odchodzi z Gniezna