Żużel. Jakub Jamróg w Wybrzeżu dostał wszystko, co chciał. Mocno ciągnęło go jednak do domu [WYWIAD]

Materiały prasowe / Wybrzeże Gdańsk / Na zdjęciu: Jakub Jamróg
Materiały prasowe / Wybrzeże Gdańsk / Na zdjęciu: Jakub Jamróg

Dla mnie cel założony przed zespołem był obok stabilizacji finansowej jednym z podstawowych argumentów. Jedno i drugie w Gdańsku mi zapewniono - mówi Jakub Jamróg, który w szczerej rozmowie przyznał, że zależało mu na powrocie do rodzinnego Tarnowa.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Za panem niezłe sezony pod względem średniej biegowej, jednak jeśli chodzi o liczbę biegów, a co za tym idzie o zdobyte punkty, było już gorzej. Czy to główny powód dla którego wrócił pan do eWinner 1. Ligi?

Jakub Jamróg, zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Gdyby była jakaś konkretna oferta z PGE Ekstraligi, to zapewne podjąłbym rękawicę. Nie mam jednak jeszcze wyrobionego nazwiska, co łączy się z brakiem kredytu zaufania. Trafił mi się gorszy sezon pod kątem braku jazdy, bo faktycznie średnia biegowa nie była zła, tylko zbliżona do ubiegłorocznej z Betardu Sparty Wrocław. Ludzie pamiętają jednak dwucyfrówki i tak to funkcjonuje. Ja robiłem maksymalnie po 8 punktów i teraz nie rozmyślam, co byłoby lepsze. Biorę to, co jest i może pierwsza liga ma mi pomóc wszystko ustabilizować, by było jeszcze lepiej?

Trzeba tu pamiętać, że 6-8 punktów u zawodnika doparowego też ma często większą wagę niż tyle punktów lidera.

Tak, ale niewiele osób na to patrzy. Nie mówię tu tylko o kibicach, ale również o prezesach. Dla wielu liczy się wynik tu i teraz i to jest najważniejsze. Gdyby wszystko rozłożyć na czynniki pierwsze, można byłoby przyznawać dodatkowe punkty, to jednak nie są skoki narciarskie.

Czy jadąc w tak niewielu biegach i dokładając do tego pandemię w ogóle dało się radę wyjść na finansowy plus?

Na plus nie udało się wyjść, jednak przez cały sezon toczyłem walkę, by po prostu utrzymać się na powierzchni. W końcówce sezonu startowałem jeszcze w lidze czeskiej, pojechałem też w Mistrzostwach Europy Par i to wszystko pozwoliło mi na to, by wyjść na zero. O zyskach w tej sytuacji nie ma co mówić.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Domagała, Sikora, Pawlicki, Frątczak i Kryjom gośćmi Galewskiego!

A dało się cokolwiek dobrego wyciągnąć z roku w Lublinie?

Z każdej rzeczy można wyciągnąć coś pozytywnego i tak też jest w tym przypadku. Zyskałem kolejne doświadczenie i poznałem świetnych ludzi. Oprócz tego dostałem też porządną lekcję i będę bardziej uważał na pewne kwestie. Nie można myśleć tylko sercem, ale bardziej rozumem. To może zaprocentować w przyszłości.

Z drugiej strony, chyba dla Wybrzeża plusem jest to, że będzie miał pan do dyspozycji jeszcze ekstraligowe silniki?

Tak, aczkolwiek też nie jest tak, że tunerzy przygotowują ekstraligowe i pierwszoligowe silniki. W eWinner 1. Lidze zawodnicy też mają silniki od topowych fachowców. Łatwiej jest współpracować tunerami w PGE Ekstralidze, jednak ja jestem od wielu lat z Finnem Rune Jensenem i nawet jak potrzebuję silnika, dostaję go z powrotem nazajutrz. To było istotne w tym roku, gdy ze względu na terminarz mecze były blisko siebie i nie było czasu na oczekiwanie na silniki. Zostało trochę sprzętu, co jednak nie oznacza że nie będę się zbroił. Zdaję sobie sprawę, że ta liga też jest wymagająca.

Czyli zostaje pan w stajni Finna Rune Jensena?

Jak najbardziej tak, aczkolwiek na ten moment głęboko o tym nie myślę. Czeka mnie inwentaryzacja w warsztacie i wtedy będę myślał dokładnie o inwestycjach na przyszły sezon.

Po raz kolejny zmienił się regulamin. O przepisie związanym z obowiązkową jazdą zawodnika do 24. roku życia negatywnie wypowiadali się już starsi obcokrajowcy. Czy dla pana to również problem i czuje pan, że jakoś zmienił się przez to rynek?

Teoretycznie mnie to nie uderza, aczkolwiek osobiście uważam, że jeszcze lepiej byłoby gdyby dotyczyło to tylko polskich zawodników, a niestety tendencja we wszystkich ligach będzie taka, że 70 procent zawodników U24 to będą obcokrajowcy. Niby ma to pomagać młodym zawodnikom, a będzie utrzymywać zagranicę. Polscy zawodnicy, którzy kończą wiek juniora często nie mają się gdzie załapać.

A Dominik Kubera czy Bartosz Smektała i tak mieliby gdzie jeździć.

Dokładnie tak. Jest kilku zawodników, którzy na pewno by jeździli i to dodatkowy plus dla nich. Gdyby Smektała czy Kubera zostali w Fogo Unii Leszno, siły mogłyby się rozłożyć inaczej. Nie mówię tego dlatego, bo mam do kogoś jakiś żal. Po prostu każdy przepis ma duży wpływ na całą karuzelę transferową. Ja dostosowuję się do regulaminu.

Czy wobec ostatnich doświadczeń podczas rozmów z klubami chciał pan wiedzieć jaka będzie liczebność składu i czy będzie stosowana rotacja?

Tak, był to dla mnie jeden z podstawowych czynników. Każdy klub pierwszoligowy, który ze mną rozmawiał wiedząc, że chce mnie zakontraktować, nie chciał nawet wspominać o rywalizacji i o walce o skład. Ja potrzebuję spokoju i wtedy mogę się odwdzięczyć dobrymi wynikami. To była kluczowa kwestia, która już na wstępie była rozwiewana. W Zdunek Wybrzeżu Gdańsk jestem traktowany bardzo poważnie i kontraktowany na jednego z liderów. Bardzo sobie to cenię.

Jeździł pan w dwóch klubach, które startują teraz w tej samej lidze co Zdunek Wybrzeże. Czy była opcja powrotu do Tarnowa lub do Łodzi?

Przyznam, że sporo śmiechu u mnie wzbudzało to, że wszyscy w kuluarach mówili o Łodzi, ale tematu nie było. Zresztą nie wiem po co byłbym tam potrzebny, skoro mają tam świetnych polskich zawodników i potrzebują bardziej obcokrajowca. Ja sam nie chciałem się w to pchać. Jeśli chodzi o Unię Tarnów, to nie ukrywam, że temat był i to mocny. Ja sam za tym optowałem, bo mam tutaj swój dom, rodzinę. Mieszkam 15 minut rowerem od stadionu i mi zależało. Po spotkaniach prezes nie dawał mi wielkiej nadziei, że zrealizowane zostaną te kwestie, które były dla mnie najbardziej istotne i nie ukrywam, nie była to wysokość kontraktu. Dziękuję za to, że powiedział mi szczerze jak jest w klubie i że nie jest w stanie zrealizować aspektu, na którym najbardziej mi zależało. Nie próbował mi mydlić oczu i ściemniać, byśmy potem się denerwowali w sezonie. Podaliśmy sobie ręce życząc powodzenia. Nie mogę sobie pozwolić na ten moment na jazdę w Unii.

Czy to Unia była największym konkurentem Zdunek Wybrzeża?

Unia miała przewagę ze względu na mój sentyment i przywiązanie do tego klubu i nawet gdyby były rozbieżności finansowe pomiędzy innymi propozycjami, to i tak Tarnów miał duży handicap, przyszedłbym bardziej po znajomości. Były też inne bardzo mocne propozycje, ale karuzela ułożyła się tak, że wylądowałem w Gdańsku i jestem z tego bardzo zadowolony.

W swojej karierze jeździł pan przede wszystkim w klubach z południa Polski. Czy transfer nad morze wymaga jakichś zmian logistycznych?

To będzie na pewno różnica. Paradoks jest taki, że do pięciu klubów mam stosunkowo blisko, w okolicach 4 godzin samochodem. Najdalej mam Bydgoszcz, Gniezno i domowy tor w Gdańsku. Na pewno będzie to różnica, aczkolwiek klub też zapewnia mi miejsce pobytu w Gdańsku wraz z moją rodziną. Z żoną uwielbiamy Gdańsk od dawna i byliśmy wiele razy w tym mieście również prywatnie. Ta podróż będzie więc zrekompensowana. Liczę, że zostanie oddany odcinek autostrady z Częstochowy do Łodzi, wówczas będę wjeżdżał przy domu na autostradę i zjeżdżał z niej praktycznie obok stadionu w Gdańsku. Nie jest tak źle.

Czy jakieś miejsca w Gdańsku upatrzył pan sobie najbardziej?

Wszystkiego jest po trochu. Przepiękny klimat ma gdańskie Główne Miasto, dookoła budują się piękne budynki w stylu spichlerzy czy kamienic. Moją perełką jest Hel, gdzie mam do realizacji dużo swoich tematów i pasji, jak nie obiekty z czasów II wojny światowej, to wraki do których można nurkować. Też i tam będę stałym gościem.

Czy przypomina sobie pan czy wcześniej była jakaś opcja transferu do Wybrzeża?

Wcześniej konkretów nie było - byłem w Orle Łódź, potem płynnie wróciłem do Tarnowa i przeszedłem do PGE Ekstraligi, teraz Zdunek Wybrzeże upatrzyło mnie dużo wcześniej i kontakt nawiązało jako jeden z pierwszych klubów. Gdańszczanie byli najbardziej zdeterminowani by mnie pozyskać i to też było wartością dodaną. Wróciłem na tereny pierwszoligowe i Wybrzeże dopięło swego.

Ostatnie dwa sezony w I lidze były dla pana doskonałe. Czy również celuje pan w średnią około 2,1 jak w Orle i Unii?

Oczywiście chciałbym jechać jeszcze lepiej, nie stawiam sobie jednak tego typu celów. Nie chcę się szufladkować w konkretnych widełkach punktowych, że musi być to średnia minimum 2,1. Oczekiwania względem mojej osoby są bardzo duże, ja sam od siebie również sporo wymagam. Będę się starał zrobić jak najlepszy wynik. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie sielanki i jazdy jedną ręką, by w każdym meczu pojechać jak najlepiej.

Zdunek Wybrzeże zakontraktowało już Wiktora Kułakowa. Czy wraz z klubem macie wspólny plan awansu i jazdy w PGE Ekstralidze w 2021 roku? Nie po to dokonuje się takich transferów, by dalej jeździć na zapleczu.

Dla mnie cel założony przed zespołem był obok stabilizacji finansowej jednym z podstawowych argumentów. Jedno i drugie w Gdańsku mi zapewniono. Mówi się o walce o awans, choć nie jest to taka sytuacja jaka miała miejsce w zespole z Torunia w ubiegłym sezonie i nie będziemy rozbijać głowami murów. Będzie to fajny skład, ale podchodzimy z respektem do rywali, bo nie tylko my będziemy mieć chrapkę na 1. miejsce. Gdańsk to przepiękne, potężne miasto i w końcu żużel musi tam wejść na salony oraz spokojnie się tam utrzymać. Jest tu wiele firm i osób zaangażowanych w sport. Z samym Wiktorem Kułakowem znamy się z Tarnowa i mamy dobre relacje. To też była wartość dodana, dla której zdecydowałem się na Gdańsk.

W tym mieście kibice są strasznie głodni wyników, bo pamiętają czasy balansowania między ligami. Na tę presję jest pan przygotowany?

Tak, to też dla mnie duży plus, bo trzy lata spędziłem w PGE Ekstralidze i będę starał się wykorzystać doświadczenie z walki w tej lidze. Presja w sporcie jest nieodzowna. W Gdańsku rok w rok kibice mieli wielkie apetyty, składy były budowane dobre, ale coś się nie kleiło. Teraz wszystko jest gruntownie przebudowane, jest nowy toromistrz, menedżer, zawodnicy. Liczymy na to, że wszystko zatrybi, choć pamiętajmy, że jest to sport.

Wszystkich nas dotknęła pandemia i ten rok był specyficzny. Czy ma pan gwarancję, że nie dojdzie tym razem do jakichś renegocjacji po ewentualnych wiosennych obostrzeniach?

Wszystko stanowi regulamin finansowy, który ma na celu przygotowanie klubów również na jazdę bez kibiców. Gdy będzie więcej fanów, na pewno kluby będą miały łatwiej. Nikt z nas nie wyobraża sobie cięć przed sezonem. Tegoroczna sytuacja zaskoczyła wszystkich, od wielu lat nie było krachów na giełdzie, wojen by w ogóle myśleć na takie tematy, niewiele osób miało ubezpieczenia na takie sytuacje. Żyliśmy w dobrobycie i rozwoju, teraz tego nie można porównywać. Bazujemy na tym, co ustaliliśmy. Kluby były powściągliwe. Reset gospodarczy już się wydarzył i firmy, które przezwyciężyły sytuację będą wspierać sport. Nikt nie wie, co będzie za 2-3 miesiące, każdy liczy na to, że będzie normalnie.

A czy pandemia wpłynęła na rynek?

Ja przeszedłem do innej klasy rozgrywkowej, więc stawki były zgoła inne, nie funkcjonowałem na pierwszoligowych stawkach w ubiegłym roku i nie interesuje mnie jak to wyglądało. Z tego co się słyszy, zawodnik do 24. roku życia jest teraz jak złoto, niektórzy młodzi zawodnicy mogą bić rekordy, prezesi wiedzą jednak co robić.

Kiedy o gdańskim torze będzie mógł pan powiedzieć jak o swoim domowym?

Gdzie nie sięgnę pamięcią, mam same dobre wspomnienia z gdańskiego toru i to był kolejny argument na przejście do Zdunek Wybrzeża. To tam zdobywaliśmy złoto w MDMP w 2012 roku, później udanie prezentowałem się w I lidze. Do tego w ubiegłym roku zdobyłem 13 punktów w finale Złotego Kasku. Już mogę nazwać ten tor domowym.

A czy jest szansa na dodatkowe starty za granicą w 2021 roku?

Szukam klubu w Szwecji, bo w Czechach jeżdżę nieprzerwanie od ośmiu lat w tym samym klubie i nie wyobrażam sobie zmiany, naturalnie przedłużamy kontrakty z roku na rok, bo współpraca układa się bardzo dobrze. Na razie nie ma konkretów w Szwecji, nie wiedzą tam jak będzie wszystko wyglądało. Logistycznie z Gdańska nie byłoby źle, mam jeszcze czas.

Czytaj także:
Skład Orła Łódź niemal zamknięty
Grzegorz Zengota w Polonii Bydgoszcz

Komentarze (8)
avatar
sympatyk żu-żla
4.11.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Powodzenia w Gdańsku.Szkoda Sady stracił w Jamrogu dużo . 
avatar
W96
4.11.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kiedyś Pan Witold z Łodzi powiedział po tym jak Jamróg tam jezdził a potem go wykiwał że za jego życia Jamróg ma tam szlaban na jazde. 
avatar
ROT
4.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Jeśli Kubuś już u śledzi to znaczy tylko jedno że Miesiąc będzie albo u nas albo w Rypniku 
avatar
Tokajski
4.11.2020
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Między wierszami można wywnioskować, że w Tarnowie niewesoło. 
avatar
czarnuch1920
4.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobry grajek jak na 1 lige :)