Dołączając do Betard Sparty Wrocław po sezonie 2017, w którym spadł z PGE Ekstraligi z ROW-em Rybnik, mówiono, że klub z Dolnego Śląska zgarnia właśnie jednego z najlepszego zawodników młodego pokolenia, jeśli nie najlepszego dostępnego na rynku. W końcu miał zdobyty złoty i brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, za sobą dwa pełne sezony na poziomie ekstraligowym i spore objeżdżenie w ligach: brytyjskiej oraz szwedzkiej. Max Fricke to już był prawie gotowy materiał na przyszłą gwiazdę polskiej.
Tymczasem Tai Woffinden i Maciej Janowski, a także w dwóch pierwszych sezonach Maksym Drabik nieustannie byli daleko przed Australijczykiem. Ten nie mógł dorównać kolegom i nie notował wyników na miarę swojego niewątpliwego potencjału. Spośród trzech sezonów spędzonych w Sparcie za umiarkowanie udany należy uznać tylko drugi, w którym wrocławianie dotarli do finału play-off, a Fricke zdołał przekroczyć średnią 1,8 pkt/bieg.
Żużlowiec z Mansfield okazał się co najwyżej dobrym tzw. "doparowym" (w 2019 był rekordzistą ligi pod względem zdobytych bonusów - 22), który stanowił solidne uzupełnienie wspomnianych gwiazd. Nie okazał się trzecią lokomotywą z prawdziwego zdarzenia po Woffindenie i Janowskim, przez co Sparcie trudno było zawalczyć o złoty krążek. Fricke miał problemy ze stabilizacją formy, z osiąganiem dwucyfrowych zdobyczy, czy w ogóle wygrywaniem biegów. Zaledwie 16 procent ze wszystkich swoich startów we wrocławskich barwach kończył z trójką.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
Falowały też jego wyniki na Stadionie Olimpijskim, bo w spotkaniach wyjazdowych Kangur szybko przyzwyczaił do przeciętnej postawy. Po udanym roku 2019 przyszedł słaby kolejny, w którym dwukrotny indywidualny mistrz swojego kraju w kategorii seniorów wygrał... 1 bieg z 37.
Tegoroczne rozdanie było zresztą w jego wykonaniu specyficzne. Zanotował bardzo słaby początek w PGE Ekstralidze, ale z czasem skorzystał z możliwości jazdy w Bauhaus-Ligan i jego wyniki uległy poprawie. Co więcej, w cyklu Grand Prix ten sam Fricke spisywał się o dziwo przyzwoicie. Ba, na sam koniec potrafił wygrać zawody w Toruniu. Ostatecznie zajął 10. miejsce i otrzymał - zasłużoną trzeba sobie powiedzieć - stałą dziką kartę na przyszłoroczną edycję.
Ogólny dorobek, który złożył się na najsłabszy sezon ze wszystkich pięciu na poziomie Ekstraligi w karierze australijskiego jeźdźca, wydaje się, że wyczerpał pokłady cierpliwości u Krystyny Kloc i Andrzeja Rusko. Przede wszystkim po zmianie regulaminowej (wymagany zawodnik do lat 24 w składzie) tym bardziej trudno było dać Fricke'owi kolejną szansę. Samo przyjście Artioma Łaguty definitywnie zamknęło temat pozostania i reprezentant Australii ostatecznie znalazł zatrudnienie w Falubazie Zielona Góra.
Max Fricke w Sparcie Wrocław w latach 2018-2020:
Sezon | Mecze | Biegi (wygrane) | Pkt+bon. | Śr. biegowa | Śr. dom/wyjazd | Śr. meczowa | Lista klas. |
---|---|---|---|---|---|---|---|
2018 | 18 | 81 (15) | 117+10 | 1,568 | 1,786 / 1,333 | 6,50 | 32. |
2019 | 18 | 81 (13) | 124+22 | 1,802 | 2,023 / 1,553 | 6,89 | 21. |
2020 | 18 | 74 (10) | 99+16 | 1,554 | 1,541 / 1,568 | 5,50 | 34. |
Suma | 54 | 236 (38) | 340+48 | 1,644 | 1,795 / 1,482 | 6,30 | - |
CZYTAJ WIĘCEJ:
Transfery. Oficjalnie: Musielak przedłużył współpracę z Apatorem Toruń
Transfery. Oficjalnie: Marciniec i Lewandowski wspomogą Żupińskiego