Transfer Petera Kildemanda do Gniezna wzbudził sporo kontrowersji. Nie brakowało osób, które oceniały, że jest to kompletnie bezsensowny ruch działaczy. Są jednak też tacy, którzy mocno wierzą w Kildemanda. Przewijają się głosy, że mimo wszystko ten zawodnik jest w stanie zrobić różnicę.
Bardzo pozytywnie wypowiada się o nim Sebastian Skrzypczak, były żużlowiec, a obecnie członek teamu Frederika Jakobsena. - Peter Kildemand to zawodnik kompletny. Ma doświadczenie związane ze startami w Anglii, Danii, Szwecji i Polsce, więc w jego przypadku mówienie o trudnych torach można odłożyć na bok. Jest przebojowy, zadziorny i lubi twarde ściganie - analizuje w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Jeździł rewelacyjnie i trafiał do ekstraligowych klubów, w których był uzupełnieniem doskonałych składów. W Gdańsku nie błyszczał, ale cała zabawa polega na tym, by wyciągnąć kogoś, kto potrafi świetnie jeździć, a z jakichś powodów nie ściga się tak, jak by chciał - podkreśla Skrzypczak.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Były dyrektor i członek zarządu Startu Gniezno Piotr Mikołajczak nie wyklucza, że Kildemand wróci na wysoki poziom, jaki prezentował przed laty. - Ostatnie 2 czy 3 lata miał bardzo średnie, by nie powiedzieć słabe. Jest to jednak zawodnik, który potrafi jechać, o czym świadczą wyniki sprzed trzech lat. Sylwetkę ma bardzo ładną, jest walczakiem na torze i potrafi się ścigać - zauważa.
- Moim zdaniem Peter borykał się zapewne z problemami sprzętowymi. Jeżeli się z tym upora, to może wrócić na wysoki poziom, jaki niegdyś prezentował. Poza tym już ostatni sezon pokazał, że wraca na właściwe tory. Jeżeli wszystko sobie ze spokojem poukłada i otrzyma pomoc dotyczącą toru czy ustawień motocykla od zawodników, w tym od Frederika Jakobsena, to może okazać się czarnym koniem drużyny Startu oraz całej ligi. Wierzę, że tak właśnie się stanie - dodaje.
A co jeśli Kildemand nie odpali? - Jeśli nie zrobi progresu, wówczas chyba będzie trzeba wiele rzeczy przemyśleć, włącznie z zakończeniem kariery lub zejściem o szczebel rozgrywkowy niżej. Mam w sobie jednak na tyle wiary i nadziei, że Peter w tym roku zaskoczy niejednego kibica, działacza i klub - podsumowuje Mikołajczak.
Skrzypczak natomiast zwraca uwagę na to, że na Kildemandzie nie będzie ciążyć presja. - W Gnieźnie nie ma statusu lidera, a może nim być, więc nie ma tej presji, że to on musi ciągnąć wynik. Ma świadomość tego, że na rezultat będzie pracować cały zespół. Peter jest zawodnikiem, który nawet po przegranym starcie potrafi bawić publiczność przez cztery okrążenia. To naprawdę jadowity pająk, który szybko atakuje - kończy były żużlowiec.
Czytaj także:
> Rollercoastery Petera Kildemanda. Tak radził sobie na torze w Gnieźnie
> Znamy sztab szkoleniowy Polonii Bydgoszcz