- Życzę Bartkowi Zmarzlikowi wszystkiego najlepszego, ale nie mam też wątpliwości, że trzecie z rzędu złoto dla Polski pokaże, że żużel staje się dyscypliną niszową - mówi nam Andrzej Witkowski. - Z przekąsem powiem, że obawiam się naszych permanentnych wygranych w mistrzostwach świata. Żużel idzie w złym kierunku. To dlatego od jakiegoś czasu mówię o koniecznej reformie. Uważam, że musimy ożywić dyscyplinę - podkreśla prezes honorowy PZM.
Polska dominacja może zdaniem Witkowskiego trwać jeszcze przez wiele lat. - Jeśli nic się nie zmieni, to będziemy zdobywać tytuły każdego roku. Będzie to robić Bartek, może uda się Maciejowi Janowskiemu, który ma ku temu możliwości lub komuś innemu. Z czasem staniemy się odpowiednikiem ice speedway'a, gdzie wygrywają bez przerwy Rosjanie. To wszystko prowadzi do wniosku, że nie powinniśmy patrzeć tylko na czubek własnego nosa. Jeśli chcemy, żeby nasze sukcesy smakowały lepiej, to musimy spojrzeć szerzej na dyscyplinę - przyznaje Witkowski.
Prezes honorowy PZM jest przekonany, że na żużlowych torach Zmarzlik może dominować jeszcze długo, ale za to w plebiscycie na sportowca roku tym razem nie widzi go na najwyższym stopniu podium. - Nie wierzę, że w tym roku uda mu się wygrać z Robertem Lewandowskim. Sukces napastnika Bayernu Monachium i reprezentacji Polski jest w mojej ocenie większy. Środowisko piłkarskie uznało go za najlepszego zawodnika na świecie. Ubiegły rok był dla niego fenomenalny. Miałbym problem, czy na drugim miejscu umieścić Bartka, czy Igę Świątek, która zrobiła nam wielką niespodziankę. Nawet trzecie miejsce będzie jednak wyrazem uznania dla żużlowego mistrza i całego środowiska - podsumowuje Witkowski.
Zobacz także:
Zmarzlik mówi o problemie żużla
Znamy termin rozprawy Drabika
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy