PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland na PGE Narodowym przełożone zostało na 7 sierpnia 2021 roku. W obliczu na tego, co dzieje się na świecie i jakie obostrzenia obowiązują wciąż w naszym kraju, trudno spodziewać się, że do sierpnia stadiony zostaną otwarte dla kibiców w stu procentach. Czy zatem jest szansa na to, by w tym roku Grand Prix w Warszawie się odbyło?
- Na ten moment jest za wcześnie, żeby mówić o innych scenariuszach odnośnie Grand Prix na PGE Narodowym w sezonie 2021. Jak wiemy, sierpniowy termin to jest już scenariusz alternatywny w stosunku do majowej daty. Przyglądamy się rozwojowi sytuacji. Z jednej strony cieszę się, kiedy zmniejszają się obostrzenia w kraju, a z drugiej strony jak słyszę, co się dzieje w Portugalii, gdzie restrykcje zostały zniesione wcześniej, a obecnie mają tam prawie kompletny lockdown, to wiem, że trzeba trzymać mocno kciuki, żeby szczepienia przebiegały jak najszybciej i skutecznie chroniły nas przed zachorowaniem - mówi Michał Sikora, prezes Polskiego Związku Motorowego.
W sezonie 2020 turnieje Grand Prix odbywały się w piątki i soboty na tym samym obiekcie w większości z 50-procentową frekwencją. Czy taki scenariusz jest możliwy także w przypadku Grand Prix na PGE Narodowym, na który bilety na rok 2020 zostały wyprzedane niemalże w komplecie? Rozbicie frekwencji na dwa dni po 50 procent na każdej rundzie jest jakimś rozwiązaniem. - Szczerze mówiąc, nie wykluczam takiego scenariusza. Nie wiadomo obecnie, na ile zostaną otwarte stadiony i w jakiej liczbie będziemy mogli wpuścić kibiców. Musimy być przygotowani na alternatywne rozwiązania - tłumaczy Michał Sikora.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Polonia po awansie opcją dla Emila Sajfutdinowa? Rosjanin komentuje
Grand Prix na PGE Narodowym w Warszawie generuje ogromne koszty z uwagi na to, że musi zostać ułożony na tym obiekcie tymczasowy tor żużlowy. Impreza zepnie się finansowo praktycznie tylko przy pełnych trybunach. Trudno jednak w tej chwili zakładać scenariusz, że w sierpniu stadiony zostaną otwarte w stu procentach. - Byłby to bardzo optymistyczny wariant i na razie ciężko na niego liczyć. Podstawowym przychodem przy organizacji Grand Prix na PGE Narodowym są wpływy z biletów. Nie wiemy też, na ile będziemy mogli liczyć na naszych dotychczasowych partnerów. Do wydarzenia mamy jeszcze pół roku, więc trochę czasu jest, aczkolwiek trzeba być gotowym na różne scenariusze, bo czas biegnie bardzo szybko. Myślę, że w okolicach kwietnia najpóźniej maja będzie trzeba podejmować ostateczne decyzje - dodaje Sikora.
Pomoc przy rozmowach z rządem odnośnie kibiców na trybunach deklaruje europoseł Ryszard Czarnecki, który sam przyznaje, że scenariusz sierpniowego Grand Prix na PGE Narodowym z kompletem widzów to na razie duża niewiadoma. - Na teraz wydaje mi się to mało realne, ale niczego nie można wykluczyć. Trzeba walczyć o stopniowe przywracanie publiczności na trybunach. Zacząć od 25 procent, później 50 procent itd. Wierzę, że wrócimy do częściowej normalności w tym roku, ale czy do pełnej? Trudno mi powiedzieć. Amerykańscy eksperci mówili już rok temu, choć wielu w to wówczas nie wierzyło, że pandemia może nie tyle skończy się, co znacząco opadnie dopiero w roku 2022 - kończy Ryszard Czarnecki.
Zobacz także: Ruszyła sprzedaż na Grand Prix w Toruniu
Zobacz także: Europoseł Ryszard Czarnecki ma radę dla środowiska żużlowego