Żużel. Adrian Miedziński wskazuje przyczynę upadku i zdradza, kiedy na Motoarenie będzie więcej ścigania

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Adrian Miedziński
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Adrian Miedziński

W piątkowym starciu z ZOOleszcz DVP Logistic GKM-em Grudziądz kolejny upadek w tym sezonie zaliczył Adrian Miedziński. Zawodnik eWinner Apatora Toruń w magazynie w Eleven Sports wyjaśnił, co było przyczyną tego zdarzenia.

W miniony piątek drugie zwycięstwo w tym sezonie odnieśli zawodnicy eWinner Apatora Toruń. Podopieczni trenera Tomasza Bajerskiego pewnie pokonali na swoim stadionie ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz 55:35.

9 punktów do dorobku drużyny dołożył Adrian Miedziński, który był gościem poniedziałkowego magazynu PGE Ekstraligi w Eleven Sports.

- Zespół mogę oceniać tylko pozytywnie. Wygraliśmy wysoko, cieszymy się bardzo z tej wygranej. Cieszę się przede wszystkim, że juniorzy pod wodzą Tomka Bajerskiego rozwijają się i idą do przodu. To jest na pewno jeden z większych plusów w Toruniu i mam nadzieję, że z biegiem sezonu będziemy jeszcze mocniejsi - mówił Miedziński w Eleven Sports.

ZOBACZ WIDEO Grzyb mówi, że Apator będzie czarnym koniem. Co na to Tomasz Bajerski?

Po raz kolejny w tym sezonie wychowanek klubu z Torunia zanotował upadek. Tym razem Miedziński popełnił błąd, gdy znajdował się na prowadzeniu w biegu 10. 35-latek wskazał przyczynę tego zdarzenia.

- To był mój błąd. Wjechałem, spojrzałem w lewo i na początku zobaczyłem Lamberta. Na kolejnym okrążeniu zobaczyłem Nickiego (Pedersena - dop. SM) i trochę wybiłem się z rytmu. Podniosło mnie z wyjścia, drugi łuk chciałem przytrzymać przy krawężniku, a tor był trochę po opadach. Motor stracił tam moc i mnie wyciągnął. Mogłem bardziej się na to przygotować. Nie jestem jeszcze w stuprocentowej formie, że mogę jeździć z zamkniętymi oczami. To nie powinno się jednak wydarzyć - wyjaśniał

- Za nerwowo zareagowałem. Zdziwiłem się, że Pedersen jedzie za moimi plecami, bo chwile wcześniej widziałem Lamberta. Zrobiłem taki automatyczny odruch, że chciałem dać motocyklowi jechać. Odchyliłem się i przez to uniosło mi się przednie koło. Musiałem przymknąć gaz, a że w motocyklu brakowało już wtedy mocy, to wyciągnęło mnie - dodawał.

Tegoroczne spotkania z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra i GKM-em Grudziądz na Motoarenie nie obfitowały w wiele mijanek. Najlepszą ścieżką do jazdy była ta przy krawężniku. Miedziński wyjaśnił, skąd wziął się ten problem i zdradził, co musi się stać, żeby w Toruniu było więcej emocji.

- Dwa dotychczasowe mecze jechaliśmy po opadach deszczu. Mamy dach, ale deszcz zacina zawsze na krawężnik i dlatego był odmoczony. Jeżeli będzie normalna pogoda, to myślę, że ten tor będzie jeszcze lepszy do walki i życzyłbym sobie tego, żeby był taki jak kiedyś, gdzie było wiele ścieżek. W tym roku mamy taką pogodę i możemy się cieszyć, że odjechaliśmy wszystko zgodnie z planem - podsumował Adrian Miedziński.

Zobacz także:
Tak minął tydzień. GKM kandydatem do spadku. Pachnie drugą ligą w Tarnowie
Prezes Kolejarza zadowolony z późniejszego startu ligi. Mówi, ilu kibiców będzie mogło zasiąść na trybunach

Komentarze (14)
avatar
ROT
4.05.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Można się tłumaczyć co mecz z błędów ale co to daje jak wniosków się nie wyciąga A chłop dalej wali głową o tor hehe 
avatar
RECON_1
4.05.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
W czasie wyscigu nalezy spodziewac sje rywala za plecami wiec to nie powinno byc zrodlem paniki... 
avatar
ZKS Stal Rzeszów.
4.05.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@gorzowianin z Mazowsza: to dla ciebie jest znany tylko że sportu zyzlowego, dla mnie też z innych dyscyplin. W takim wydaniu jak teraz to może i lepiej, że nie będzie zuzla w Rzeszowie. Będzie Czytaj całość
avatar
gorzowianin z Mazowsza
4.05.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@" ZKS Stal Rzeszów" Ty się módl o swój rzeszowski Klub który tak znany ze sportu żużlowego stał się "niczym". 
avatar
Gohram
4.05.2021
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Przestraszyl sie Dzika i tyle. Martwi jednak jego slaba psycha... Oby nikogo powaznie nie uszkodzil.