Pierwsze symptomy pomocy "Jaśka" były widoczne wraz z pierwszym wyjazdem Kiełbasy na tor. Nie męczył się już na dystansie jak w poprzednich meczach na własnym obiekcie, a każdy kolejny bieg był przysłowiową "bułką z masłem". - Dobrze wychodziłem spod taśmy i miałem szybki motor na trasie. Tak w skrócie wyglądała moja recepta na sukces w tym meczu. Rozpocząłem współpracę z Januszem Kołodziejem, w niedzielę jechałem na jego motocyklu. Razem z nim go przygotowuje, po prostu staram się go nie odstępować na krok w warsztacie, by od niego wynieść jak najwięcej cennych wskazówek - wyjawia młody tarnowianin.
- Nie ulega wątpliwości, że moje umiejętności też poszły w górę, trochę już jeżdżę na żużlu i ta nauka na pewno nie pójdzie w las. Myślę, że z każdym startem w jakiś sposób podnoszę do góry swoje żużlowe rzemiosło i oby tak dalej. Na razie sobie radzę jak mogę, a co będzie dalej zobaczymy - dodaje z nadzieją w głosie.
Problemem 20 –letniego wychowanka Unii Tarnów wciąż jest należyte przystosowanie się do "betonowego" przygotowania toru. Teraz będzie to szczególnie ważne przed spotkaniem wyjazdowym przeciwko Startowi Gniezno w półfinale play off. - Zobaczymy teraz jak ten nowy motocykl będzie mnie niósł w kończących sezon zawodach tak drużynowych jak i indywidualnych. Chociaż w półfinale srebrnego kasku na torze w Rzeszowie miałem do dyspozycji poprzedni motocykl i poszło mi całkiem nieźle. Wszystko rozbija się o to, że od zawsze miałem problemy na twardych torach, zupełnie nie mogę się do nich dopasować. Będę się teraz starał, aby te problemy wyeliminować, bo do tej pory bardzo różnie z tym bywało - wyjaśnia na koniec półfinalista tegorocznych IMŚJ.