Po rocznej przerwie Premiership oraz Championship znów będą cieszyć kibiców żużla w Wielkiej Brytanii. Wielu z dużym zainteresowaniem będzie patrzeć na poczynania Jasona Crumpa, który zdecydował się na powrót do regularnego ścigania.
- Ostatni rok był bardzo rozczarowujący. Chciałem się ścigać w lidze, ale nic z tego nie wyszło. Sytuacja zmieniła się diametralnie. Nie było jazdy w lidze i w tym wszystkim miałem o tyle szczęścia, że mogłem się pościgać kilka razy na torze Belle Vue. I to było dla mnie dobre. Nie zamierzam pokazywać, że jestem tym samym Jasonem Crumpem, co w 2012 i wcześniej, ale chcę udowodnić, że dalej potrafię być dobry i skuteczny. Miałem trochę jazd w Australii, co mnie podbudowało, nabrałem pewności siebie - mówi w rozmowie z naszym portalem Jason Crump.
3-krotny mistrz świata nie może się doczekać inauguracji sezonu na Wyspach. - Ten rok jest dla mnie bardzo ekscytujący. Press Day w Ipswich i Plymouth, znów poczułem się fantastycznie. Może troszeczkę jeszcze jestem poddenerwowany i zestresowany, ale szczęśliwy.
Australijczyk przeprowadził się ze słonecznej Australii do Exeter, gdzie w przeszłości z tym klubem (Exeter Falcons) był związany jego dziadek Neil Street. Czy bliska odległość do Plymouth miała dla niego znaczenie? - Tak, pojawiła się opcja jazdy. Mieszkam w Exeter, a to niedaleko, więc dlaczego nie skorzystać? Chciałbym znów zmierzyć się z różnymi, ciekawymi torami w Anglii. Oczywiście nie robię tego dla pieniędzy, bo nie jeżdżę w Polsce. Mam potrzebę, by się ścigać i czerpać z tego radość - tłumaczy 45-latek.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła opowiada o zdrowiu i powrocie do komentowania meczów
Były triumfator SGP wyjaśnia, dlaczego po sezonie 2012 skończył karierę, choć wiek pozwalał mu jeszcze na to, by ścigać się z najlepszymi. Mówi też o tym, co go motywuje do jazdy po tylu latach. - Kiedy walczysz o tytuł mistrza świata poziom satysfakcji z jazdy nie jest pełny. Pojawia się stres, niepokój i angażuje w to sporą część twojego życia. W pewnym momencie straciłem pragnienie jazdy. Nie muszę znów walczyć, by być mistrzem świata. Po prostu chcę jeździć i się tym cieszyć. W ostatnim roku zadzwonił do mnie Chris Louis i śmiałem się z tego, że ten powrót jest możliwy. Jeśli znów zacznę trenować i podejdę do tego w innym stylu, takim, który daje mi radość z jazdy, a nie przymus. Powiedziałem sobie, chcę spróbować.
Liga angielska wyraźnie odstaje poziomem od polskiej. Crump tłumaczy, jak bardzo starty na najwyższym poziomie absorbowały jego siły. - Zaangażowanie, jakie musisz mieć przy Grand Prix czy lidze polskiej, jest ogromne, to takie 140 proc. Tak było ze mną przez ponad 15 lat mojej kariery. Musiałem powiedzieć stop. Może trochę za wcześnie, ale musiałem tak zrobić. Potrzebowałem odciąć się od żużla. Ostatnie lata dały mi możliwość jazdy w Australii, w różnych turniejach i kręciło mnie to.
Gdy Crump zdecydował się na podpisanie umowy w lidze angielskiej, szybko podchwyciły to polskie media i sugerowały, że mistrz świata może znów ścigać się w naszym kraju. Wówczas byłby idealnym wzmocnieniem składu dla drużyn, które walczą o utrzymanie bądź awans do wyższej ligi.
- Śledzę polskie media i co raz widzę, że powinienem jeździć w Rybniku albo Grudziądzu. Jednak nikt ze mną nie rozmawiał. Nie jestem w tej sytuacji, by wracać do Polski. Mój syn ściga się w superbikach i mam zajęte weekendy. W ostatnim roku miałem propozycje z polskiej pierwszej ligi. To była jakaś szansa, ale jeśli nie ścigasz się na poważnie w żużlu od dziesięciu lat, to nie powinieneś tam wracać. To mogłoby być trochę za dużo dla zawodnika z taką przerwą. Nie jestem bezmyślny i w pełni rozumiem, jaki poziom jest w Polsce i jak tam się trzeba przygotować - wyjaśnia były żużlowiec m.in. klubów z Wrocławia czy Rzeszowa.
Zobacz także:
Żużel. "Halo, prezes Stępniewski?". Memy po żużlowym weekendzie