Żużel. Stanisław Chomski ocenia mecz z GKM-em. Trener wyjaśnia, dlaczego było tak trudno

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Rafał Karczmarz i Stanisław Chomski
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Rafał Karczmarz i Stanisław Chomski

- Potraciliśmy trochę punktów przez wykluczenia i taśmy, ale mieliśmy ten mecz pod kontrolą. Grudziądzanie przyjechali do nas na luzie i wykorzystywali nasze błędy w pierwszym łuku - mówi po zwycięstwie nad GKM-em 49:41 Stanisław Chomski.

[tag=860]

Moje Bermudy Stal Gorzów[/tag] miała nadspodziewanie ciężką przeprawę z ZOOleszcz DPV Logistic GKM-em Grudziądz. Skazywany na porażkę zespół Janusza Ślączki aż do czternastego wyścigu bronił się dzielnie z faworyzowanym wicemistrzem Polski. - Powtarzam to jak mantrę. Mój zespół oparty jest o czterech doświadczonych zawodników i głównie na nich spoczywa ciężar walki. Nie mogliśmy skorzystać z podstawowego juniora Kamila Nowackiego, dlatego jechał rekonwalescent Kamil Pytlewski, który też nie jest jeszcze gotowy na PGE Ekstraligę. W momencie potknięć liderów, a takie mieliśmy dzisiaj, to ten wynik jest taki, jaki jest - powiedział po meczu Stanisław Chomski.

Trener gospodarzy zwrócił uwagę, że jego zawodnikom przytrafiły się wykluczenie i taśmy, co też wpłynęło na przebieg spotkania. - Szymon Woźniak stracił dwa wyścigi. Wykluczony był Thomsem. W pierwszym biegu Bartek Zmarzlik też się potknął. Zresztą zawodnicy z Grudziądza nie będą przecież cały czas dostawać baty. Jechali na luzie, nie z pozycji faworyta. Dobrze rozgrywali wyścigi, wykorzystywali nasze błędy w pierwszym łuku. To był mecz z pokroju tych, które powinny być łatwe i przyjemne, a wynik był taki, jaki był, choć spotkanie mieliśmy pod kontrolą - dodał Chomski.

Stal Gorzów może być zadowolona z punktów Rafała Karczmarza i Wiktora Jasińskiego. Ten pierwszy wygrał niespodziewanie pierwszy start, przywożąc za plecami Nickiego Pedersena i Bartosza Zmarzlika. Później było już gorzej, ale cztery punkty zapisał na koncie. Jasiński wywalczył z kolei sześć. - To mnie właśnie interesuje. Jeśli czterech podstawowych zawodników robi między 9 a 12 punktów, a U24 i formacja juniorska dorzuca kilka punktów, to wtedy mamy 50 lub więcej punktów i jest zwycięstwo. W tym meczu Szymon Woźniak i Anders Thomsen potracili punkty. Nie mówię, że oni by wygrali te swoje wyścigi, ale coś by do mety dowieźli. Wtedy byłaby wyższa przewaga - ocenia nasz rozmówca.

Wicemistrz Polski wygrał planowo z GKM-em i zrobił kolejny krok do fazy play-off. - Nie liczę punktów, ile potrzebujemy do pewnego miejsca w czwórce. Każdy mecz jest bardzo ważny i trzeba próbować rozstrzygać go na swoją korzyść. W Lublinie pokazaliśmy, że można wszędzie powalczyć. Wygrana była na wyciągnięcie ręki. Napędziliśmy gospodarzom strachu. Na tym właśnie polega urok sportu. Obecna pogoda też ma na to wpływ na wyniki. Motocykle różnie się zachowują w takich temperaturach. Jest splot różnych sytuacji, które powodują, że ten żużel jest ciekawy - zakończył Stanisław Chomski.

Zobacz także: Prezes Wilków mówi o planach klubu
Zobacz także: Skrzydlewski komentuje mecz Orła

ZOBACZ WIDEO Przyjaźń mistrzów świata. Tomasz Gollob: Bartosza wyróżnia ciężka praca i konsekwencja

Komentarze (4)
avatar
Robert Mutu
27.06.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Drugi junior powinien mieć plan minimum na 3 pkt w meczu. To o 3 więcej dla Bermudy i o 3 mniej dla przeciwnika, czyli podwójna robota, a 52:38 ma już inny wydźwięk. 
avatar
kokersi
26.06.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Staszek z najsłabszym GKM możecie pozwolić sobie na głupie błędy ale z Włókniarzem już padliście u siebie. W 13 kolejce Sparta da wam odpowiedź, że lepiej ją omijać z daleka przy ustalaniu miej Czytaj całość
avatar
Henryk
25.06.2021
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
A niby to sport niszowy jak twierdzą jego antagoniści, wybaczmy im bo nie wiedzą co tracą, ale.