Po 14 wyścigach meczu Marwis.pl Falubazu Zielona Góra z Eltrox Włókniarzem Częstochowa wszystkie atuty wskazywały na gospodarzy. Prowadzili w spotkaniu dwoma punktami i w ostatnim biegu mieli dobrze dysponowanych tego dnia Piotra Protasiewicza oraz Patryka Dudka. Włókniarz miał za to problem, bo poza świetnym Leonem Madsenem jechał Kacper Woryna, który radził sobie w kratkę.
Stawka biegu dla obu ekip była ogromna. Wygrana w meczu zielonogórzan właściwie przesądziłaby o ich utrzymaniu w PGE Ekstralidze, zaś częstochowianom chodziło o przedłużenie szans na awans do fazy play-off. W dużo bardziej komfortowej sytuacji byli miejscowi, bo goście żeby zwyciężyć potrzebowali rozstrzygnąć 15. bieg podwójnie na swoją korzyść.
- Po 14. wyścigu w obozie zielonogórskim zapanowała niemalże euforia - przekonuje w rozmowie z WP SportoweFakty Jarosław Dymek. - Nie wiem, może uznali, że skoro prowadzą dwoma, to nawet jak Madsen wygra, to i tak z Woryną sobie poradzą bez problemu - kontynuował menedżer Eltrox Włókniarza.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Genialne ściganie! To trzeba zobaczyć jeszcze raz! Kronika 10. kolejki PGE Ekstraligi
Po starcie w decydującej odsłonie wszystko układało się po myśli gospodarzy, ale na pierwszym łuku wydarzyła się katastrofa dla Falubazu. Patryk Dudek i Piotr Protasiewicz wzajemnie sobie przeszkodzili, co duet Madsen - Woryna skrzętnie wykorzystał.
- Bardzo dobrze, że nie próbowali jechać parą, bo przy tym, jaki był tor to obawiam się, że Piotr Protasiewicz mógłby wyprzedzić ich obu - uważa Dymek i od razu wskazał na kluczową postać tego biegu. - Protasiewicz w Zielonej Górze nazywany jest profesorem, ale jak profesor w tym wyścigu pojechał Kacper. To było niesamowite jak wyczuwał każdy sposób ataku Protasiewicza - opowiadał menedżer Lwów.
Więcej niż meczowe zwycięstwo
Madsen wygrał z olbrzymią przewagą, natomiast Woryna przez cztery okrążenia bronił się przed Protasiewiczem. - Cały czas miał świadomość tego, że wiezie zwycięstwo dla drużyny, które pozwala nam być dalej w grze o play-offy. Udźwignął ogromny ciężar, bo to naprawdę wielkie obciążenie, które dla niejednego człowieka byłoby ponad siły. Po biegu był po prostu szczęśliwym człowiekiem - relacjonował Jarosław Dymek.
Zdradził on, że decyzja co do obsady biegów nominowanych ze strony Włókniarza zapadła bardzo szybko. Wraz z trenerem Piotrem Świderskim zdecydowali się na wariant, który zastosowali już w Lesznie, dlatego w 14. biegu pojechał Fredrik Lindgren. Szwed, po niezłym 13. wyścigu, miał za zadanie wygrać, a Jakub Miśkowiak wywalczyć jak najwięcej było możliwe. Tymczasem bieg zakończył się wygraną Falubazu 4:2, a Lindgren metę minął jako ostatni.
Zawodnik od zadań specjalnych
Wtedy jasne stało się, że tylko 5:1 da wygraną w meczu, która pozostawi Włókniarz w grze o pierwszą czwórkę. Przy formie, jaką prezentowali tego dnia zawodnicy Lwów nie ulegało wątpliwości, że poza Madsenem jedyny, który może udźwignąć ten ciężar to Kacper Woryna. Można było się bowiem spodziewać, że trzeba będzie pojechać twardo, odważnie i bezkompromisowo. Po prostu charakternie, z pazurem.
- Poznałem Kacpra dobrze przez trzy sezony w Rybniku i wiem, że to chłopak, którego stać na wiele. Po drugie, kiedy jest stawka, walka o coś dla drużyny, to on potrafi psychicznie się od tego odciąć. Wspina się wtedy na wyżyny umiejętności - przekonuje Jarosław Dymek.
Menedżer Włókniarza mówi, że psychika jest bardzo mocną stroną rybniczanina. To przecież nie pierwszy raz, gdy rzutem na taśmę zapewnia Lwom wygraną. To samo było w Gorzowie. - Według mnie to jest właśnie niesamowita odporność psychiczna Kacpra. Cały czas zdawał sobie sprawę ze stawki z tego wyścigu. W Gorzowie, gdy też zapewniał nam wygraną, wjeżdżał z ręką uniesioną w górze jadąc pół motocykla przed Szymonem Woźniakiem. Mimo tak małej przewagi biła od niego pewność siebie - cieszy się Dymek.
Siłę psychiczną Woryna pokazał też po tym, jak podniósł się po fatalnym początku sezonu. Wielu kibiców już wieszało na nim psy, gdy po całości zawodził. Choć zdarzają mu się jeszcze wpadki, jak choćby w Lesznie, to wydaje się, że od jakiegoś czasu ustabilizował formę. Menedżer Włókniarza podkreślił, że Woryna nie był przecież kontraktowany do roli lidera.
- Kacper jest bardzo ambitny, powtarzam, że psychicznie jest przygotowany niebywale i jak tylko jest odpowiednio dopasowany sprzętowo, to jest w stanie osiągnąć bardzo wiele. Poza tym, gdy on się dobrze czuje na torze, to zyskują na tym pozostali zawodnicy, dlatego, że wtedy Kacper udziela bardzo dużo wskazówek i żyje meczem. Jest bardzo pozytywną postacią na torze, ale też w parku maszyn. Nie chcę jednak by wyglądało to tak, że wyróżniam tylko jego, bo u nas panuje team spirit - zakończył Jarosław Dymek.
Czytaj również:
-> Piotr Żyto nie gryzł się w język po porażce z Eltrox Włókniarzem
-> Mecz przez wielkie "M". Falubaz już witał się z gąską