Łaguta zajął miejsce na podium podczas poprzedniego weekendu we Wrocławiu dwukrotnie. W piątek, w trzecim tegorocznym turnieju cyklu SGP stanął na najniższym stopniu, a w sobotę był drugi, przegrywając minimalnie z Bartoszem Zmarzlikiem. To pozwala mu teraz zajmować drugie miejsce w klasyfikacji przejściowej, z taką samą liczbą punktów jaką zgromadził na swoim koncie Maciej Janowski (Rosjanin ma niższe miejsce w rankingu FIM) .
Świetne starty Artioma Łaguty odgrywały do tej pory kluczową rolę w bardzo dobrym początku rywalizacji w cyklu Speedway Grand Prix w sezonie 2021. Jego menedżer przyznaje jednak, że cały team jest zachwycony każdym aspektem ścigania w wykonaniu Rosjanina.
- Całość występów Artioma w tym sezonie była do tej pory wspaniała, zwłaszcza w Grand Prix. Starty są niezwykle ważne, jednak nawet gdy one mu nie wychodzą, próbuje wywalczyć najlepszą pozycję, jaką tylko może. Z całą pewnością on jest zadowolony z tego, jak jego motocykle pracują w tym roku - mówi Rafał Lewicki, dla speedwaygp.com.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Niezrozumiałe decyzje sędziów. Krzysztof Cegielski komentuje
Zmarzlik jest zawodnikiem, którego można pokonać
Opiekun Artioma Łaguty mówi, że najmniejszy błąd kosztował jego zawodnika możliwość osiągnięcia drugiego zwycięstwa w tym sezonie, tym razem na torze we Wrocławiu.
- To była wspaniała noc i cały weekend był w ogóle niesamowity. Artiom był bardzo blisko wygrania sobotniego turnieju. Popełnił minimalny błąd na ostatnim wirażu. Pojechał odrobinę za szeroko, co finalnie okazało się bardzo kosztowne. Bartek Zmarzlik nie jest jednak zawodnikiem, którego nie da się pokonać, a w czasie ścigania wszystko jest możliwe. Tym razem on zwyciężył, jednak w przyszłości sytuacja może być całkiem odwrotna - dodaje.
Awans Łaguty do sobotniego finału był jeszcze bardziej imponujący, biorąc pod uwagę fakt, że półfinałowy wyścig kończył on ze złamanym siodełkiem. W związku z tym przez większość tego bardzo ważnego biegu znajdował się on w niekomfortowej sytuacji, siedząc praktycznie na gołej, metalowej ramie.
- Śruba mocująca siodełko we wsporniku po prostu pękła. Ono nie było umocowane, co tylko pokazuje, jak dobrze jechał Artiom w tym wyścigu, skoro udało mu się awansować do finału. Dokonaliśmy bardzo szybkiej zmiany - podebraliśmy siodełko z trzeciego motocykla na bieg finałowy i zastąpiliśmy nim to, którego używał przez cały wieczór. Przez to udało się osiągnąć dobry rezultat - wyjaśnił Lewicki.
Pewność siebie pozwala wygrywać nawet na mniej lubianych wcześniej torach
W najbliższy piątek i sobotę uczestnicy cyklu Speedway Grand Prix będą rywalizować w dwóch kolejnych rundach, które odbędą się tym razem na torze w Lublinie. Tempo rywalizacji jest zatem naprawdę szybkie, po tym weekendzie do końca pozostanie już bowiem tylko pięć turniejów.
Łaguta na stadionie miejscowego Motoru Lublin w tym roku startował 25 kwietnia i zdobył w meczu ligowym dla Betard Sparty Wrocław 11 punktów z bonusem w siedmiu startach. Jego mentor twierdzi jednak, że obiekt nie ma większego znaczenia, gdy zawodnik ma pozytywne podejście do każdego miejsca, w którym ma się ścigać.
- Przed pierwszymi dwoma rundami w Pradze on twierdził, że ten owal nie należy do jego ulubionych, jednak zanotował tam bardzo dobre występy, wygrywając drugi turniej. Miejsce i tor nie mają już tak naprawdę wielkiego znaczenia. Jeśli tylko jest on pewny siebie, może być bardzo dobry na każdym obiekcie, na którym wystartuje - przekonuje na koniec menedżer Artioma Łaguty, Rafał Lewicki.
Czytaj także:
Nowe wyzwanie Roberta Kościechy. Będzie pracował z reprezentantami Polski
Zawodnik Wilków Krosno wygrał w Pardubicach. Miśkowiak najlepszy z Polaków