[tag=861]
Polonia[/tag] to siedmiokrotny drużynowy mistrz kraju. W środowisku uważana jest za klub legendarny, za którym przemawia bogata historia. Ostatnio bydgoszczanie byli jednak bardzo daleko od żużlowej elity (był nawet taki moment, że drużyna zajmowała ostatnie miejsce w 2. Lidze - najniższej klasie rozgrywkowej).
Po wielu chudych latach klub zaczął jednak wstawać z kolan. Rok temu jako beniaminek utrzymał się w eWinner 1. Lidze, a w tym sezonie na kilka kolejek przed zakończeniem rundy zasadniczej w został okrzyknięty mianem głównego faworyta do wygrania rozgrywek. A to oznaczałoby powrót do PGE Ekstraligi, w której Polonii nie było od 2013 roku. Nic więc dziwnego, że w ostatnich tygodniach w Bydgoszczy znowu można było poczuć atmosferę z lat 90.
- Nasz wielki sukces polega na tym, że udało się do tego wrócić. Wzrost zainteresowania ze strony kibiców jest naprawdę bardzo duży. Najlepszy dowód to mecz z Wilkami Krosno. Bilety na nową trybunę były wyprzedane już trzy dni wcześniej - mówi nam Jerzy Kanclerz, prezes Abramczyk Polonii.
ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?
Ostatecznie z marzeń kibiców nic nie wyszło, bo w decydującym spotkaniu drużyna trenera Lecha Kędziory przegrała z Arged Malesą Ostrów 36:54, co oznacza dla niej piąte miejsce i koniec sezonu. W Bydgoszczy nikt nie załamuje jednak rąk. Prezes Jerzy Kanclerz cały czas podkreśla, że to dopiero początek drogi. - Piąte miejsce to progres w porównaniu z ubiegłym rokiem. Pod względem sportowym znowu zrobiliśmy krok w przód. Naszym podstawowym celem był awans do play-off. Wiadomo jednak, że w pewnym momencie byliśmy rozpędzeni, a apetyt kibica zawsze wtedy rośnie. Ja od początku jednak to wszystko tonowałem - mówił wcześniej działacz.
Boniek i Gollob zapewniają im rozgłos
Klub z Bydgoszczy, choć startuje na zapleczu PGE Ekstraligi, nadal budzi ogromne emocje. Nie tylko ze względu na bogatą historię, ale także z powodu Zbigniewa Bońka czy Tomasza Golloba. Ustępujący prezes PZPN to wielki kibic i dobry duch Abramczyk Polonii. Niektórzy twierdzą, że teraz będzie mieć więcej czasu, by wspierać klub. Mistrz świata z 2010 roku pełni natomiast w Polonii funkcję dyrektora sportowego.
To w dużej mierze z powodu Golloba i Bońka o Polonii mówi się więcej niż o innych ekipach, które startują w pierwszej lidze. - Ze Zbyszkiem rozmawiamy dość często. Ostatnią rozmowę odbyliśmy we wtorek, ale poruszaliśmy wiele różnych tematów. Niekoniecznie były one związane z Polonią - mówi nam prezes Jerzy Kanclerz, ale zaznacza, że Boniek, choć na żużlu się zna, to nie bierze udziału przy budowie drużyny.
- Moim zdaniem Zbyszek jest najlepszym znawcą żużla spośród osób związanych z innymi dyscyplinami sportu. Na co dzień jest jednak tak zabiegany, że nie ma opcji, byśmy konsultowali się w sprawach kadrowych. Zdarza się jednak, że mówię mu w tajemnicy, że mamy gotowy jakiś kontrakt z nowym zawodnikiem. Nie ma jednak z jego strony wskazywania palcem tego czy innego żużlowca, którego powinniśmy pozyskać - dodaje szef bydgoskiego klubu.
Warto jednak przypomnieć, że w przeszłości Boniek bywał bardzo użyteczny dla Polonii. Tak było między innymi w 2019 roku, kiedy przyczynił się do wypożyczenia Marcina Jędrzejewskiego z Orła Łódź. - Po raz pierwszy negocjowałem i pomogłem przyjaciołom z Polonii w wypożyczeniu zawodnika - chwalił się wtedy na Twitterze. Być może teraz będzie mieć więcej czasu, by wspierać klub.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku Tomasza Golloba, który jest zaangażowany w procesy decyzyjne w Polonii. - Tomek jest dyrektorem sportowym, więc to oczywiste, że dzielimy się informacjami. W tym przypadku konsultacje i dyskusje są oczywiste - przyznaje szef klubu.
Kibice chcą awansu. Lista życzeń już gotowa
Kibice w Bydgoszczy po tegorocznym sezonie mają jasne i sprecyzowane oczekiwania. W przyszłym roku chcą walki o awans do PGE Ekstraligi. Prezes Jerzy Kanclerz na razie tonuje te nastroje. Mówi, że podstawowym celem ma być jazda w play-off, a o ataku na najlepszą ligę świata nie chce się wypowiadać do momentu, aż nie pozna potencjału innych ekip.
Wiadomo jednak, że proces budowy drużyny, która ma dać wielką radość bydgoskim kibicom, już ruszył. - Przeprowadziłem już pierwsze rozmowy z naszymi obecnymi zawodnikami. Z pozostałymi jestem umówiony, aczkolwiek to chwilę potrwa, bo oni mają też występy w innych ligach. Nie wiem, kto zostanie, ale wyznaję zasadę, że porozmawiać należy. Nawet jeśli ktoś miał nieco gorszy sezon. Nie ma opcji, by ktoś dowiedział się z mediów, że nie ma dla niego miejsca w Polonii - przyznaje Kanclerz.
Prezes Abramczyk Polonii ma już gotową listę życzeń zawodników, którzy mogliby w przyszłym roku podnieść jakość bydgoskiego zespołu. Znajduje się na niej 13 nazwisk. - Wiadomo, że konieczne jest wzmocnienie pozycji U24, bo Andreas Lyager nie będzie mógł występować dłużej w tej roli z racji wieku. W tym przypadku mamy pięć kandydatur. Do tego dochodzi pięć nazwisk polskich seniorów. Do tego dopisałem trzech juniorów - przyznaje.
Prezes wie, jak zmotywować zawodników
Szef Abramczyk Polonii zapowiada, że w klubie dojdzie także do innych zmian, które mają zmobilizować zawodników do osiągania lepszych wyników. - Chciałbym wiele zmienić pod względem płatności. Mam dwa pomysły, które chciałbym wdrożyć, by drużyna była zmotywowana do wygrywania meczów. Uważam, że takie spotkanie poza wynagrodzeniem za punkty powinno wiązać się z czymś ekstra. Przegrana oznaczałaby, że takiego bonusa nie będzie – tłumaczy.
Kolejny sezon z udziałem Abramczyk Polonii na torach eWinner 1. Ligi zapowiada się znakomicie. I choć w klubie nikt nie mówi oficjalnie o awansie do PGE Ekstraligi, to z całą pewnością na to będą liczyć kibice. Zadanie nie będzie jednak łatwe, bo chętnych będzie znacznie więcej. Już dziś mocarstwowe plany ma Orzeł Łódź, na którego czele stoi łódzki biznesmen Witold Skrzydlewski. Podobne ambicje z całą pewnością będzie mieć spadkowicz z PGE Ekstralidze, a także kluby, które nie wywalczą do niej w tym roku awansu. Powrót Polonii Bydgoszcz na żużlowe salony na pewno nie będzie łatwy.
Zobacz także: Plandeki będą obowiązkowe
Zobacz także: Nowy skauting w PGE Ekstralidze