Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: W ubiegłym tygodniu Szymon Woźniak, Kacper Woryna i Bartosz Smektała ogłosili, że nie zmieniają klubów w PGE Ekstralidze. Za chwilę to samo zrobią pewnie kolejni zawodnicy, a przecież po ogłoszeniu nowego kontraktu telewizyjnego było sporo głosów, że czeka nas szaleństwo na rynku. Jak to wszystko wyjaśnić?
Krzysztof Cegielski, menedżer Janusza Kołodzieja, ekspert Canal+: W PGE Ekstralidze może dojść jeszcze do ruchów kadrowych, aczkolwiek we wszystkich klubach sytuacja jest tak stabilna, że zawodnicy nie szukają za wszelką cenę lepszego kontraktu w innym klubie. W większości przypadków chcą być tam, gdzie są obecnie. Jeśli chodzi o zawodników z Częstochowy, to nie jestem w ogóle zdziwiony, bo przechodzili trudny okres, w którym najwyraźniej zostali dobrze potraktowani przez klub.
A jest pan zaskoczony, że klub z Częstochowy nie planuje poważniejszych zmian po nieudanym sezonie?
Nie jestem w ogóle zaskoczony. Byłbym zdziwiony, gdyby Eltrox Włókniarz zrezygnował z Kacpra Woryny lub Bartosza Smektały.
ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?
Dlaczego?
Od początku mówiłem, że te transfery to nie jest inwestycja na rok, która od razu zaowocuje mistrzostwem Polski. Mówimy o młodych zawodnikach, którzy pierwszy raz zmienili barwy klubowe. Poza tym na rynku brakuje wartościowych Polaków. Rezygnacja z tej klasy żużlowca nie daje żadnej gwarancji, że w jego miejsce przyjdzie ktoś lepszy. Myślę, że byłoby o to szalenie trudno, bo wybór jest prawie żaden.
Zawsze można zadzwonić do Janusza Kołodzieja i zaproponować zmianę barw klubowych.
Proszę się nie martwić o telefony do Janusza. W większości przypadków zostały wykonane odpowiednio wcześniej. Nie mówię oczywiście w tym przypadku konkretnie o Eltrox Włókniarzu, ale o ogólnej sytuacji. To żadna tajemnica, że wielu działaczy wyobraża go sobie lub widzi w swoich drużynach. Z roku na rok w tych telefonach jest jednak coraz mniej wiary, że coś się z tego urodzi.
Kibice Fogo Unia Leszno pewnie chcieliby usłyszeć, że Janusz Kołodziej zostaje, bo ostatnio sporo jest doniesień, że aktualnym mistrzom Polski będzie trudno utrzymać obecny skład. Czy jest się czym martwić?
Raczej nie. Janusz już publicznie wspominał, że nie wyobraża sobie odejścia z Fogo Unii Leszno. Nic się nie zmieniło. Jeśli ktoś przymierza tego zawodnika do swojego składu, to powiedziałbym, że jest dużym optymistą. Na nim nie robią wrażenia nowe umowy telewizyjne czy tego typu historie.
W Tarnowie Januszowi przeszkadzało jednak, że drużyna z roku na rok się osłabiała. Mówił o tym otwarcie. Co będzie, jeśli Fogo Unia za rok okaże się słabsza niż w sezonie 2021?
Zgadza się, że w Tarnowie tak było, ale jeszcze daleka droga do tego, żeby Fogo Unia Leszno broniła się przed spadkiem. Nie mam jednak oczywiście wątpliwości, że jeden minimalny błąd któregoś klubu w okresie transferowym może być bardzo kosztowny. Z pozycji medalowej można wylądować na dole tabeli.
Nie przez przypadek przed spadkiem bronią się drużyny z Grudziądza i Zielonej Góry, które pozwoliły odejść Artiomowi Łagucie i Martinowi Vaculikowi, którzy są gwiazdami ligi.
Tak to można podsumować. Zawodników z czołowej dziesiątki trudno zastąpić. Każdy działacz robi wszystko, by takich żużlowców u siebie utrzymać, bo wie, co może wydarzyć się później.
Sporo mówi się o odejściu z Fogo Unii Emila Sajfutdinowa. Czy Fogo Unia będzie w stanie go kimś godnie zastąpić?
To byłaby ogromna strata. Mówimy o zawodniku, który jest praktycznie nie do zastąpienia. Oczywiście, nie wiem, czy mamy do czynienia z ryzykiem, że Rosjanin odejdzie. To teraz luźna dyskusja. Nie mam jednak wątpliwości, że Emil jest symbolem ostatnich sukcesów klubu z Leszna. Chyba się nie pomylę, jeśli powiem, że to jeden z najrówniej jeżdżących zawodników PGE Ekstraligi ostatnich lat. Pewnie, że można wyciągnąć z innego klubu wicemistrza świata, ale dobrze wiemy, że to mało realne. Z drugiej strony chyba musimy uzbroić się jeszcze w cierpliwość. Nie wiemy przecież, czy nie wróci KSM.
Rozmawiamy o tym od dawna i co roku KSM nie wraca. Na czym opiera pan wiarę, że tym razem może być inaczej?
Czuję, że jesteśmy coraz bliżej powrotu do KSM. Na pewno bliżej niż dalej. Myślę, że tak się to może skończyć. Od zawsze jestem przeciwnikiem tej regulacji. Przekonuje mnie tylko argument, że beniaminek będzie mieć trochę lżej. Drużyna, która awansuje, potrzebuje kilku nowych żużlowców, by rywalizować w elicie, a ich brakuje.
Poza tym ta drużyna dowie się, że awansowała dopiero 3 października. To kolejny problem.
Myślę, że takie rozmowy trwają w tych klubach już wcześniej, choć ma pan w pewnym sensie rację, bo pierwszoligowi działacze nie mogą obiecać zawodnikom, że to oni wygrają, awansują i zrealizują obietnice. A żużlowcy z reguły chcą wiedzieć wcześniej, na czym stoją. Być może od tej reguły są wyjątki, ale nie w gronie tych topowych żużlowców. Problem jest na pewno widoczny.
Zobacz także:
Oliver Berntzon opowiada o swojej przemianie
Kto z kim pojedzie o PGE Ekstraligę?