Grzegorz Wysocki: Jak przygotowujesz się do niedzielnego meczu z Unią Leszno?
Borys Miturski: Trenowaliśmy w piątek długo. Sprawdzaliśmy naszą nawierzchnię. Ten tor będzie trochę inny niż zawsze. Myślimy, że powalczymy, zwyciężymy i będziemy w półfinale.
Dziś w Częstochowie od rana pada nieustannie deszcz, myślisz, że niedzielny mecz może być przełożony?
- Patrzyłem na niedzielną prognozę pogody i ma być bez opadów, więc mecz powinien odbyć się bez żadnych problemów. Myślę, że da się radę przygotować tor.
Po wysokiej wygranej w Lesznie jesteście głównym kandydatem do złota w DMP…
- Tak niby jesteśmy, ale trzeba się liczyć z tym, że może nas spotkać pech. Może się również coś nie poukładać. Nie możemy myśleć, o tym, że jesteśmy liderami, że jesteśmy kandydatami do złota tylko musimy jak każda drużyna walczyć i wierzyć w siebie.
Greg Hancock wraz z Nickim Pedersenem przyjadą na mecz prosto z Grand Prix z duńskiego Vojens. Myślisz, że ich zmęczenie może w niedzielę ukazać się podczas meczu?
- Myślę, że nie. To są tak doświadczeni zawodnicy i nie raz startowali dzień po dniu. Może nawet im to na lepsze wyjdzie.
Jakie cele sobie postawiłeś na końcówkę tegorocznego sezonu indywidualne i drużynowe?
- Chcę przede wszystkim poprawić swoją jazdę, bo naprawdę w tym sezonie jest tragiczna. Przed nami play offy, przygotowałem sprzęt i myślę, że wszystko będzie dobrze. Myślę, że dostanę szansę pokazania się więcej niż jeden raz. Chcę pokazać, że warto we mnie inwestować.
Jak wygląda twoje zaplecze sprzętowe?
- Obecnie mam dwa kompletne motocykle po remoncie. Specjalnie remontowałem na niedzielny mecz z Unią Leszno.
Jak podsumujesz swoje starty?
- Sezon mam bardzo kiepski od początku. Teraz trochę się poprawiło, ale i tak nie jest, to co bym chciał. Powiem szczerze, że dużo pracuję. Chcę, aby wszystko było jak najlepiej, ale efektów nie widać. Nie wiem, gdzie tkwi problem, czy w głowie, czy w sprzęcie. Przede mną cała zima na przemyślenia, bo to będzie ostatni mój rok w gronie juniorów. Muszę zrobić wszystko, aby było dużo, dużo lepiej. Żebym nie zakończył kariery w wieku 21 lat.
Co powiesz o swoich startach w zawodach młodzieżowych?
- Najważniejsze jest to, że jeżdżę w tych zawodach. Próbuję, szukam, ale to nie ma przełożenia na wynik. Może też być tak, że ja za bardzo chcę. Spalam się, nie jadę na luzie tak jak, to było do tej pory. Wszyscy więcej ode mnie wymagają i ja robię po prostu głupie błędy poprzez stres i takie spięcie, że nie jeżdżę na luzie.
Może lepiej by było, jakby w klubie był sportowy psycholog, który by z zawodnikami rozmawiał…
- Ja dwa tygodnie temu skontaktowałem się z taką panią psycholog specjalizującą się w dziedzinie sportu i myślę, że na przyszły rok będzie to bardzo dobrze rokować.
Czym się zajmujesz w wolnym czasie?
- Wolnego czasu praktycznie nie mam. Zawody sprzęt, szkoła i nie ma czasu żeby usiąść porozmawiać z przyjaciółmi. Jak mam czas to jeżdżę na crossie.
Jak godzisz szkołę z czarnym sportem?
- Nie jest łatwo. Czasami nie przesypia się nocy, żeby odrobić lekcję. Wiadomo, że na studiach nie jest łatwo, ale cieszę się, że mam wyrozumiałych wykładowców. Dobrze, że patrzą na mnie z przymrużeniem oka.
Myślisz, że Unia Leszno jest w stanie wygrać niedzielny mecz?
- My mamy sporą zaliczkę i na pewno te zawody wygramy. Będziemy walczyć. Jedziemy u siebie na własnym torze i w pełnym składzie. Myślę, że nie będzie największych problemów, aby to spotkanie wygrać i przypieczętować wygraną w dwumeczu.
Wywiad przeprowadzony dnia, 29.08.2009 r.