[b]
Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Przede wszystkim proszę przyjąć wielkie gratulacje za zdobycie tytułu indywidualnego mistrza świata. Domyślam się, że jest pan podekscytowany tym faktem?
[/b]
Artiom Łaguta, indywidualny mistrz świata na żużlu 2021: Dziękuję bardzo. Powiem szczerze, że jest mi ciężko teraz o tym wszystkim mówić, bo jestem pod takim wrażeniem tego, co się dzieje, że do tej pory nie wierzę, że zostałem mistrzem świata. Jestem oczywiście bardzo szczęśliwy. Moja radość jest tym większa, że te sobotnie zawody nie układały się po mojej myśli. Po trzech seriach wiedziałem, że jeszcze jedna pomyłka z mojej strony i będzie ciężko mi utrzymać pozycję lidera.
Czy te ostatnie zawody w Toruniu to był dla pana właśnie najtrudniejszy moment w sezonie?
Zdecydowanie tak. Nie mogłem do końca jechać tak jak chciałem, dlatego to było tak trudne dla mnie.
Co się właśnie stało, że w piątek był pan bardzo szybki i wygrał w cuglach, a w sobotę początek nie był udany?
Właśnie, że nic się nie stało. Coś w przełożeniach najwyraźniej nie pasowało i tyle.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Lewicki, Kubera i Majewski gośćmi Musiała!
To co pan zrobił, że od czwartej serii było już dobrze?
Zmieniliśmy motocykl. Po trzeciej serii wróciliśmy do motocykla, na którym wygrałem w piątek.
Na ile zmiana barw klubowych i przenosiny do Wrocławia pomogły panu zostać mistrzem świata?
Na pewno jeździłem z bardzo fajnymi kolegami, którzy są dobrymi zawodnikami. Oni też mi pomagali. Cieszę się bardzo, że trafiłem do Betard Sparty Wrocław, z którą sięgnęliśmy po Drużynowe Mistrzostwo Polski, a teraz mam jeszcze złoto w Grand Prix.
Jak dużą rolę w pana dojściu na żużlowy szczyt odegrał Rafał Lewicki?
Bardzo dużą. Rafał odgrywa naprawdę ważną rolę zarówno w moim życiu prywatnym, jak i tym żużlowym. Można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi i razem spełniliśmy marzenia.
A Marek Cieślak? On swego czasu pana też odbudował…
Jasne, jego rola też jest bardzo ważna. W 2013 roku, kiedy wziął mnie do drużyny, odżyłem. Marek Cieślak naprawdę dużo mi pomógł.
Jest pan rodzinnym człowiekiem. Na ile to poukładane i szczęśliwe życie prywatne pomaga w sukcesach sportowych?
To bardzo istotna sprawa. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. W ostatnich dziesięciu latach bardzo mi pomagała. Żona, dzieci, rodzice. Napędzało to mnie to dobrej jazdy i chciałem dla nich zdobywać te sukcesy. Przede wszystkim dziękuję rodzinie, tacie, mamie, mechanikom, całemu mojemu teamowi z Rafałem Lewickim na czele. Zawsze mogłem na nich liczyć. To nasz wspólny sukces.
Rywalizacja z Bartoszem Zmarzlikiem o tytuł mistrza świata elektryzowała kibiców przez cały sezon. Jak pan postrzegał tę walkę?
Wyłącznie jako sportową rywalizację bez żadnych podtekstów czy złośliwości. Walczymy na torze, a poza nim jesteśmy dobrymi kolegami. Lubimy się, rozmawiamy i szanujemy siebie nawzajem.
Jaka jest recepta na pokonanie Bartosza Zmarzlika?
Nie ma takiej. Teraz ja wygrałem, ale jestem przekonany, że w kolejnych latach będzie go nadal bardzo ciężko pokonać. To świetny zawodnik i szalenie trudny przeciwnik. Jest niezwykle ambitnym sportowcem i jestem przekonany, że on już teraz myśli, jak mnie pokonać za rok. To żużlowiec, który przez lata będzie w czołówce.
Dla pana to pierwszy medal IMŚ i od razu złoty. Wcześniej był pan najwyżej szósty na świecie. Tak szczerze, myślał pan kiedyś, że będzie mistrzem świata?
Marzyć każdy marzy o najwyższych laurach. Przede wszystkim chciałem zdobyć medal IMŚ. To był mój cel i marzenie. Wcześniej nie miałem żadnego medalu IMŚ, a teraz jak już go zdobyłem to od razu złoty i jestem szczęśliwy.
Zobacz także:
Piękne słowa Polaka o nowym mistrzu świata
Rosyjski mistrz, który pokochał Polskę