Żużel. Artiom Łaguta o najtrudniejszym momencie sezonu i rywalizacji ze Zmarzlikiem [WYWIAD]
- Sobotnie Grand Prix w Toruniu było najtrudniejszym momentem w tym sezonie. Wiedziałem, że na więcej błędów nie mogę sobie pozwolić, bo tytuł mistrzowski mógł uciec - mówi dla WP SPortoweFakty Artiom Łaguta, nowy indywidualny mistrz świata.
Czy te ostatnie zawody w Toruniu to był dla pana właśnie najtrudniejszy moment w sezonie?
Zdecydowanie tak. Nie mogłem do końca jechać tak jak chciałem, dlatego to było tak trudne dla mnie.
Co się właśnie stało, że w piątek był pan bardzo szybki i wygrał w cuglach, a w sobotę początek nie był udany?
Właśnie, że nic się nie stało. Coś w przełożeniach najwyraźniej nie pasowało i tyle.
Na ile zmiana barw klubowych i przenosiny do Wrocławia pomogły panu zostać mistrzem świata?
Na pewno jeździłem z bardzo fajnymi kolegami, którzy są dobrymi zawodnikami. Oni też mi pomagali. Cieszę się bardzo, że trafiłem do Betard Sparty Wrocław, z którą sięgnęliśmy po Drużynowe Mistrzostwo Polski, a teraz mam jeszcze złoto w Grand Prix.
Jak dużą rolę w pana dojściu na żużlowy szczyt odegrał Rafał Lewicki?
Bardzo dużą. Rafał odgrywa naprawdę ważną rolę zarówno w moim życiu prywatnym, jak i tym żużlowym. Można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi i razem spełniliśmy marzenia.
A Marek Cieślak? On swego czasu pana też odbudował…
Jasne, jego rola też jest bardzo ważna. W 2013 roku, kiedy wziął mnie do drużyny, odżyłem. Marek Cieślak naprawdę dużo mi pomógł.
Jest pan rodzinnym człowiekiem. Na ile to poukładane i szczęśliwe życie prywatne pomaga w sukcesach sportowych?
To bardzo istotna sprawa. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. W ostatnich dziesięciu latach bardzo mi pomagała. Żona, dzieci, rodzice. Napędzało to mnie to dobrej jazdy i chciałem dla nich zdobywać te sukcesy. Przede wszystkim dziękuję rodzinie, tacie, mamie, mechanikom, całemu mojemu teamowi z Rafałem Lewickim na czele. Zawsze mogłem na nich liczyć. To nasz wspólny sukces.
Rywalizacja z Bartoszem Zmarzlikiem o tytuł mistrza świata elektryzowała kibiców przez cały sezon. Jak pan postrzegał tę walkę?
Wyłącznie jako sportową rywalizację bez żadnych podtekstów czy złośliwości. Walczymy na torze, a poza nim jesteśmy dobrymi kolegami. Lubimy się, rozmawiamy i szanujemy siebie nawzajem.
Jaka jest recepta na pokonanie Bartosza Zmarzlika?
Nie ma takiej. Teraz ja wygrałem, ale jestem przekonany, że w kolejnych latach będzie go nadal bardzo ciężko pokonać. To świetny zawodnik i szalenie trudny przeciwnik. Jest niezwykle ambitnym sportowcem i jestem przekonany, że on już teraz myśli, jak mnie pokonać za rok. To żużlowiec, który przez lata będzie w czołówce.
Dla pana to pierwszy medal IMŚ i od razu złoty. Wcześniej był pan najwyżej szósty na świecie. Tak szczerze, myślał pan kiedyś, że będzie mistrzem świata?
Marzyć każdy marzy o najwyższych laurach. Przede wszystkim chciałem zdobyć medal IMŚ. To był mój cel i marzenie. Wcześniej nie miałem żadnego medalu IMŚ, a teraz jak już go zdobyłem to od razu złoty i jestem szczęśliwy.
Zobacz także:
Piękne słowa Polaka o nowym mistrzu świata
Rosyjski mistrz, który pokochał Polskę
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>