Żużel według Jacka. Junior dostaje teraz tyle, co kiedyś mistrz świata [FELIETON]

Materiały prasowe / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartłomiej Kowalski na prowadzeniu
Materiały prasowe / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartłomiej Kowalski na prowadzeniu

Tyle, co obecnie rokującemu juniorowi, kilka lat temu płaciło się liderom drużyny, włącznie z mistrzami świata. Mam nadzieję, że gwałtowny wzrost wynagrodzeń, nie doprowadzi do zadyszki finansowej klubów - pisze w swoim felietonie Jacek Gajewski.

"Żużel według Jacka" to cykl felietonów Jacka Gajewskiego, byłego menedżera klubu z Torunia.

***
Menedżerowie i prezesi klubów eWinner 1.Ligi mówią o szaleństwie na rynku transferowym. Witold Skrzydlewski  skarżył się nawet o to, że Falubaz podbija stawki, dzwoniąc do zawodników, których nawet nie chce zakontraktować. Więcej TUTAJ. Jestem gotów w to uwierzyć. Jak pojawia się na rynku mocny gracz, który zamierza szybko powrócić do PGE Ekstraligi i jest gotów płacić zawodnikom duże pieniądze, to stawki mogą drastycznie wzrosnąć. To jednak nie jedyna przyczyna.

Był taki czas, że wiele klubów deklarowało, że nie są zainteresowane awansem do PGE Ekstaligi, bo to jest duże wyzwanie organizacyjne i finansowe. W tej chwili widać, że chętnych do jazdy w PGE Ekstralidze jest dość sporo klubów z eWinner 1. Lig , co wiąże się pewnie z nowym kontraktem telewizyjnym i możliwościami finansowymi, które są w PGE Ekstralidze.

ZOBACZ WIDEO Gala PGE Ekstraligi, czyli gwiazdy najlepszej żużlowej ligi świata

Kluby z ambicjami do awansu starają się zatem budować mocniejsze składy. Rynek zawodników w tej klasie rozgrywkowej jest trochę szerszy w porównaniu z PGE Ekstraligą. Po zmianach regulaminowych i wprowadzeniu zawodnika do lat 24, kilku ekstraligowców musiało poszukać pracy w pierwszej lidze. Fakt, że kilka zespołów chce się bić o awans sprawia, że żużlowcy też windują stawki.

Rodzi to oczywiście pewne niebezpieczeństwo, bo przecież te większe kwoty pochodzą spoza pieniędzy, które są objęte procesem licencyjnym. Te wszystkie kwestie regulaminowe, związane z limitami to fikcja. Zdają sobie z tego sprawę zarówno osoby w GKSŻ i PGE Ekstralidze. Nie ulega wątpliwości, że te limity powinny być zwiększone. Kluby i organy zarządzające rozgrywkami w poszczególnych ligach mają w miarę klarowną sytuację. Interesują ich tylko pieniądze kontraktowe. W pozostałe sprawy nie wnikają, a przecież jeśli powstają gdzieś jakieś rozbieżności czy niedopowiedzenia na linii klub - zawodnik, dotyczą one głównie pieniędzy poza kontraktowych.

Jeśli działacze klubów pierwszoligowych mówią, że te kwoty zaczynają się teraz mocno rozjeżdżać w porównaniu z tym, co było kiedyś, oznacza to tyle, że ciężar zarobków zawodników przerzucony jest na tzw. umowy sponsorskie. Tam mogą powstawać te złe sytuacje, że pieniądze będą z opóźnieniem lub ich nie będzie, że coś zostanie nie rozliczone itd.

Zawsze przy nagłych wzrostach wynagrodzeń pojawia się prawdopodobieństwo, że mogą mieć miejsce kłopoty z rozliczeniem. Problem z tym mogą mieć zawodnicy, którzy trafią na niepewnych partnerów. Kluby się rozliczą, żeby dostać licencję, ale czy sponsorzy też?

Generalnie, jak słyszę nieoficjalnie, bo oficjalnie przecież nikt o tym nie mówi, stawki w ostatnim czasie mocno poszły w górę. Porównując to z okresem, kiedy ja działałem jeszcze w żużlu, a przecież nie są to jakieś zamierzchłe czasy, tylko 4-5 lat temu, rzeczywiście jest różnica. Obecnie stawki za rokującego juniora są porównywalne z tym, co pięć lat temu płaciło się liderom drużyny, obcokrajowcom, czy mocnym krajowym seniorom. Kiedyś takie pieniądze oferowało się żużlowcom, którzy mieli już jakieś osiągnięcia, łącznie z tytułami mistrza świata na koncie. Dziś tyle trzeba zapłacić juniorowi.

Z drugiej strony jest wolny rynek. Nikt nikomu nie zabroni. Jeśli ktoś ma pieniądze i go stać, niech płaci. Byle tylko żużel przez to nie popadł w jakieś głębsze problemy. Raptowny wzrost wynagrodzeń kontraktów zawodniczych powodował w przeszłości, że kluby łapały zadyszkę finansową na kilka sezonów. Oby teraz też nie skończyło się na turbulencjach finansowych. Mam nadzieję, że ludzie mają świadomość i wiedzą, co robią, licytując się teraz na rynku transferowym.

Z powziętych obecnie zobowiązań w przyszłym sezonie trzeba się będzie przecież wywiązać, choć w tym przypadku najwięcej ryzykują żużlowcy, którym obiecuje się teraz złote góry...

Zobacz także: 
Były prezes odpowiada Piotrowi Świderskiemu

Źródło artykułu: