O tym, że Kamil Brzozowski rozważa zakończenie kariery mówiło się już w ubiegłym roku. Żużlowiec rozstając się z Abramczyk Polonią Bydgoszcz miał odpuścić dalszą jazdę w lewo. Nieco niespodziewanie podpisał umowę z OK Bedmet Kolejarzem Opole.
- W zasadzie pierwsze myśli pojawiły się już po poprzednim sezonie. Zadzwonili do mnie jednak działacze z Opola, którzy namawiali mnie, żebym jeszcze spróbował. To jednak nie było już to. Nie cieszyło mnie to. Czułem, że się męczę. Pojechałem na zawody do Daugavpils. W pierwszym wyścigu przyjechałem czwarty. W drugim jechaliśmy na 5:1, ale popełniłem jeden błąd, drugi błąd i przyjechałem znowu ostatni. Wiedziałem, że mam jechać gdzieś indziej, a głowa podpowiadała coś innego. Zjechałem do parkingu i powiedziałem: To były moje ostatnie zawody - mówi wychowanek Stali Gorzów w rozmowie z polskizuzel.pl.
Pytany o to, z czego wynikały problemy odpowiada: - Na pewno nie sprzęt. Pod tym względem byłem bardzo dobrze przygotowany. Nawet w trakcie sezonu zakupiłem silnik od Bartosza Zmarzlika. Po prostu głowa się już wypaliła. Na treningach było wszystko w porządku. Nawet menedżer Piotr Mikołajczak mówił, że byłem mistrzem treningów. Przychodziły zawody i czułem w środku jakiś paraliż. Ręce miałem jakby z "betonu". Wtedy zrozumiałem, że to jest najwyższy czas, żeby powiedzieć sobie dość - dodaje.
Brzozowski nie ukrywa, że trzy lata temu poczynił pierwsze kroki, aby w przyszłości móc pracować w roli trenera. Teraz fachu będzie się uczył pod okiem innego gorzowianina, Mariusza Staszewskiego.
- Bardzo się ucieszyłem na możliwość współpracy w Ostrowie z trenerem Mariuszem Staszewskim. Od razu powiedział mi, że jak się prowadzi drużynę i ma się w niej nawet kolegów, trzeba oddzielić te sprawy. Muszę patrzeć przez pryzmat całego sezonu, a nie nawet dobrego kolegi z toru. Myślę, że będę czerpał z wiedzy i doświadczenia trenera Staszewskiego. Zamierzam uczestniczyć w przygotowaniach kondycyjnych w okresie zimowym. Sam spędziłem wiele lat, trenując zimą i mam jakieś pojęcie. Wiem, że nie polega to na dźwiganiu dużych ciężarów, a na krótkich, intensywnych ćwiczeniach. Nie chodzi to, by nabrać nie wiadomo jakiej masy mięśniowej, a wyrobić kondycję. Będę temu wszystkiemu się przyglądał i pomagał. Chcę być na razie trochę z boku, słuchać rad Mariusza Staszewskiego niż rzucać się samemu od razu na głęboką wodę - tłumaczy Kamil Brzozowski.
Czytaj także:
Walka nie tylko o Mateja Zagara. Cellfast Wilki i Abramczyk Polonia rywalizują o jeszcze jednego zawodnika
Nie będzie rewolucji w składzie GKM-u, ale pojawią się nowe twarze
ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni