Crump dla SportoweFakty.pl: Tor w Gdańsku zazwyczaj mi odpowiadał

Gwiazda Jasona Crumpa w niedzielny wieczór na Stadionie Olimpijski we Wrocławiu nie świeciła może tak jasno jak choćby młodego Leona Madsena, ale z pewnością dziesięć punktów zdobyte przez Australijczyka, przybliżają zespół ze stolicy Dolnego Śląska do zajęcia siódmego miejsca w Speedway Ekstralidze. Przed rewanżem na Pomorzu jedno jest pewne: dyspozycja 34-latka będzie miała kluczowe znaczenie dla dalszych losów wrocławian.

Jak zawodnik pewnie zmierzający po tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Anno Domini 2009 komentuje niedzielne zawody? - Wszystko w moim przypadku układało się dobrze, za wyjątkiem ostatniego wyścigu. Zmieniłem przed nim motocykl z nadzieją, że będzie jeszcze lepiej, ale niestety okazało się, że było zupełnie inaczej. Mój drugi motocykl bardzo źle radził sobie zwłaszcza na starcie, gdzie właściwie przegrałem swój ostatni bieg. Tak więc poza wyścigiem piętnastym, którym jestem rozczarowany, jestem zadowolony. Powinniśmy się cieszyć, że wygraliśmy dziś z drużyną z Gdańska - tłumaczy Jason Crump.

Niezwykle doświadczony żużlowiec podkreśla, że składy obu ekip są bardzo wyrównane i w takich meczach łatwo o niespodzianki. - Jak już mówiłem, powinniśmy się cieszyć, że wygraliśmy z gdańskim zespołem, bo siła obu drużyn jest bardzo podobna. Mogło też się zdarzyć tak, że rywale przyjechaliby dziś i po prostu z nami wygrali. Tak się jednak nie stało i cieszmy się z tego - dodaje popularny Crumpie.

Jak w kontekście rewanżu szanse obu zespołów ocenia aktualny wicemistrz świata? - W tej chwili sytuacja wygląda tak, że jedziemy za tydzień do Gdańska i szanse obu drużyn na wygraną w dwumeczu są równe i wynoszą po pięćdziesiąt procent. Na pewno w meczu tym będzie sporo emocji - przewiduje Crump.

W dotychczasowej karierze rudowłosy Kangur niejednokrotnie miał okazję do ścigania się na gdańskim owalu, jak się na nim czuje? - Tor w Gdańsku zazwyczaj mi odpowiadał, myślę więc, że powinno być OK. Nigdy nie wiesz, czy te dwanaście punktów to dużo, czy mało, bo naprawdę trudno to ocenić. Po prostu jedziemy do Gdańska w niedzielę i wszyscy wiemy, o co walczymy - kończy lider Atlasu.

Źródło artykułu: