Pomimo tego, że był on najlepszym młodzieżowcem w PGE Ekstralidze i uplasował się na wysokim 13. miejscu w klasyfikacji średnich z wynikiem 1,965 pkt./bieg, sam dostrzegał on w swoich występach jeszcze nieco mankamentów.
- Myślę, że było dobrze, ale jeszcze w niektórych meczach trochę mi czegoś zabrakło, może tego doświadczenia. Dodatkowo pojawiło się nieco moich błędów. Jest jeszcze nad czym popracować i mam kilka wniosków do wyciągnięcia przed kolejnym sezonem - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty, Jakub Miśkowiak.
Działacze Eltrox Włókniarza Częstochowa skompletowali zestawienie, które będzie z założenia identyczne, jak w ubiegłym sezonie. Takie rozwiązanie czasami przynosi dobre skutki, ponieważ drużyna ma więcej czasu na zgranie się ze sobą. A co o tym sądzi nasz rozmówca?
ZOBACZ WIDEO Żużel. Wadim Tarasienko wyjaśnił, dlaczego ZOOleszcz GKM postawił na niego
Z nowym trenerem wcześniej nie pracował, ale znają się dobrze
- Wydaje mi się, że zmiany nie były potrzebne, a z chłopakami jesteśmy zgranym teamem. Fajnie się dogadujemy i w tym sezonie pokażemy dobrą jazdę. Oczywiście najpierw trzeba awansować do fazy play-off. Teraz w niej będzie już sześć drużyn, więc gdy to uda się zrealizować, to później będziemy myśleć, co dalej. Zawsze każdy chce wygrywać, taki jest sport. Mam jednak nadzieję, że drużynowo będzie dużo lepiej niż w poprzednim sezonie - zaznaczył.
W zbliżających się rozgrywkach częstochowskie Lwy poprowadzi Lech Kędziora. Młody zawodnik nie miał jeszcze okazji do jazdy w zespole pod okiem tego trenera, niemniej jednak zna go już dosyć dobrze.
- Ja tak naprawdę jeszcze nigdy z nim nie współpracowałem, ale z panem Leszkiem znamy się już od dawna. Gdy mój wujek Robert startował w zespole w Łodzi, to zawsze z nim jeździłem i wówczas również się widywaliśmy. Trochę się już zatem znamy i do tej pory dobrze się dogadywaliśmy - dodał Miśkowiak, mówiąc o współpracy z nowym szkoleniowcem.
Każdy może mieć pecha, ale powinno być ciekawiej
Jak wspomniał aktualny Młodzieżowy Indywidualny Mistrz Polski oraz Indywidualny Mistrz Świata Juniorów, w kolejnym sezonie PGE Ekstraligi do fazy play-off awansuje sześć drużyn. Z jednej strony wydłuży to nieco rozgrywki, jednak np. lider po serii zasadniczej może teoretycznie odpaść już nawet w ćwierćfinale. Jak tę zmianę ocenia junior Włókniarza?
- Dla drużyny, która wygra sezon zasadniczy, później wszystko zaczyna się od nowa. Takie są zasady i tak naprawdę to może być ciekawe. To jest sport i każdemu może powinąć się noga. Moim zdaniem ta zmiana spowoduje dla kibiców, że to widowisko będzie dużo ciekawsze. Myślę, że wprowadzenie tej nowości z pewnością można odebrać na plus.
Od sezonu 2022 ruszają rozgrywki U24 Ekstraligi. Wprawdzie Jakub Miśkowiak nie będzie w nich startował, ale przeznaczone są one właśnie dla młodych zawodników takich, jak on, zarówno z kraju jak i zza granicy.
Nie lekceważy żadnego z rywali
- Sądzę, że jest to dobre rozwiązanie. Ma to stanowić taką dodatkową formę szkoleniową i dzięki temu można będzie się ścigać w tych rozgrywkach. To z pewnością też coś pozytywnego dla rozwoju zawodników, bo jak wiemy jazda jest potrzebna. Gdy jest jej więcej, to wówczas nabiera się tego doświadczenia i bardzo się to przydaje - podkreślił Miśkowiak.
W składach kilku drużyn ekstraligowych dokonano zmian. Nasz rozmówca zapytany o to, który z rywali wydaje się według niego najgroźniejszym rywalem w rozgrywkach, odpowiedział dosyć dyplomatycznie.
- Według mnie każda drużyna jest bardzo mocna. To jest tak naprawdę sport. Dzisiaj każdy może wygrać z każdym. Wszyscy zawodnicy chcą zwyciężać, więc myślę, że wszystkie zespoły mogą osiągnąć dobry wynik. Włókniarz też jest mocny. Dopiero sezon pokaże, kto będzie lepszy, a kto gorszy.
Inaugurację sezonu odbiera korzystnie
Dwie pierwsze potyczki w sezonie 2022, jakie czekają Włókniarza, to domowy pojedynek z Fogo Unią Leszno oraz wyjazd na mecz z Motorem Lublin. Taki początek rozgrywek podoba się reprezentantowi Polski, który oprócz wspomnianych wyżej tytułów w ubiegłym roku zdobył Srebrny Kask, złoto DMŚJ i DMPJ oraz srebro w Speedway of Nations i MMPPK.
- Myślę, że jest to fajny układ, chyba nieco podobny do zeszłorocznego. Najpierw rywalem w Częstochowie był zespół z Leszna, a później mieliśmy właśnie wyjazd do Lublina (wyjazdowy mecz pierwszej rundy był przełożony i odbył się już po drugiej - przyp. red.). Wygląda to zatem niemal identycznie, jak w poprzednim sezonie. Fajnie, że rozgrywki zaczynamy pierwszym meczem u siebie, a później mamy właśnie wyjazdowy pojedynek w Lublinie. Są to fajne tory, a jak zakończą się te spotkania, to zobaczymy już na wiosnę - podsumował rozmowę z WP SportoweFakty Jakub Miśkowiak.
Czytaj także:
ROW Rybnik w ostatnich latach nie mógł pochwalić się wieloma mocnymi duetami
Półtora okrążenia: Apator sobie poradzi, Tomasz Bajerski też [FELIETON]