Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Swoją przygodę z żużlem zaczynałeś od reprezentowania tarnowskich klubów - najpierw UKS Jaskółki, a następnie Unii, w której to barwach ścigałeś się w klasie 250cc. Dlaczego zatem przed tym najważniejszym egzaminem na licencję Ż przeniosłeś się do innego klubu?
Patryk Nater, junior Cellfast Wilków Krosno: Decyzja wyszła z inicjatywy prezesa krośnieńskiego klubu, Grzegorza Leśniaka. Zaproponowano mi odpowiednie warunki do rozwoju, więc zapadła decyzje, że przechodzę do klubu z Krosna.
Nie było opcji, by jednak dalej rozwijać się w Tarnowie?
Szanse były, tylko jak dobrze wiemy, to w Tarnowie formacja młodzieżowa jest na wysokim poziomie. Szansę startów w zawodach mieliby ci starsi, bardziej doświadczeni koledzy.
Mówisz, że twoje przejście do Krosna, to inicjatywa prezesa tamtejszego klubu. Opowiesz coś więcej?
Pod koniec sezonu 2020 prezes Leśniak skontaktował się z moim tatą i zaprosił nas na mecz o awans do eWinner 1. Ligi. Przed meczem zamieniliśmy kilka słów i umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Podczas niego stałem się zawodnikiem Wilków.
ZOBACZ WIDEO Mało znany tuner wkracza do PGE Ekstraligi. "Nie odstaje od Kowalskiego"
I jak oceniasz pierwszy sezon w nowym środowisku?
Na początku sezonu udaliśmy się z drużyną do Rawicza na trzydniowe zgrupowanie. Miałem wtedy okazję poznać się z drużyną. Zawodnicy, sztab szkoleniowy, jak i zarząd, to bardzo zgrana ekipa. Myślę, że atmosfera, jaka panuje w klubie, jest na najwyższym poziomie.
Trener Ireneusz Kwieciński wydaje się, że ma rękę do młodzieżowców i ta współpraca układa im się dosyć dobrze. Zgodzisz się z tym?
Tak, z pomocą trenera wyeliminowaliśmy już kilka błędów. Współpraca z nim, to naprawdę przyjemność.
Jesteś z czerwca 2004 roku, czyli już od czerwca 2019 roku mogłeś ubiegać się o licencję Ż. Dlaczego zatem uzyskałeś ją dopiero po dwóch latach?
W 2019 roku naszym celem było zaliczenie licencji, wówczas w barwach klubu z Tarnowa. W kolejnym roku wybuchła pandemia, odjechałem zaledwie dziesięć treningów, co nie wystarczyło, abym należycie przygotował się do egzaminu.
Czujesz niedosyt, że to się tak potoczyło?
Lekki, ale na takie rzeczy nie miałem wpływu.
Nie masz takiego odczucia, że dwa lata stracone i w porównaniu do innych juniorów, to duża strata? Zamiast siedmiu sezonów wśród młodzieżowców będziesz miał tylko cztery. To kolosalna różnica.
Na pewno jestem do tyłu od innych, ale nie myślę o takich rzeczach. Uważam, że w nadchodzącym sezonie udowodnię, że nie miało to takiego znaczenia.
Choć licencję uzyskałeś w wakacje, to za wiele się nie najeździłeś...
W zawodach zacząłem startować pod koniec sezonu, gdy tych imprez nie było już tak naprawdę wiele. Wystąpiłem w turniejach, które zorganizowały kluby z Krosna i Tarnowa, ale na sprzęcie treningowym, a nie takim przygotowanym do ścigania w zawodach, więc i te wyniki były, jakie były... Najważniejsze jednak, że dojechałem cały i zdrowy.
Z takiego "sezonu", da się wyciągnąć wnioski?
Tak, choć niewiele ścigałem się z rywalami z innych klubów, to wyciągnąłem sporo wniosków.
W ubiegłym roku klub prowadził publiczną zrzutkę, w której celem był zakup m.in. sprzętu dla ciebie. Jak będzie ze sprzętem w tym roku?
Klub na tamten moment miał ograniczony budżet, w którym nie było miejsca na nowy sprzęt dla mnie. Na ten sezon mam już gotowe dwa motocykle, z bardzo dobrymi silnikami. Mogę zdradzić, że jedną jednostkę mam od Leona Madsena. To jest sprzęt do rywalizacji w oficjalnych zawodach. Bardzo się cieszę z tego jak zostałem teraz zaopatrzony przez klub.
Z jakimi planami będziesz przystępował do tego sezonu?
Nadzieje są takie, aby jeździć jak najwięcej i pokazać się z dobrej strony. Chciałbym też zaliczyć debiut w meczu ligowym. Wiadomo, że tą wyjściową parą będzie Krzysztof Sadurski z Franciszkiem Karczewskim. Ja będę czyhał na swoją szansę. Na pewno przede mną sporo startów w DMPJ i liczę, że z każdymi zawodami będę się rozwijał.
Ambitnie, ale ten ligowy cel będzie trudno zrealizować.
Chłopaki są bardziej objeżdżeni ode mnie, ale będę robił wszystko, aby być na podobnym lub wyższym poziomie od nich, aby mieć miejsce w pierwszym składzie. Trener Ireneusz Kwieciński ma z nami świetny kontakt. Super się nam współpracuje. Na pewno trener i klub wszystko dobrze poukładają.
Korzystając z okazji, chciałbym podziękować tacie, który angażuje się w mój rozwój oraz zarządowi i sztabowi szkoleniowemu za otrzymaną szansę, oraz wspieranie mojej osoby. W tym sezonie dam z siebie 200 proc. na torze.
Czytaj także:
W Afryce był niedościgniony, aż dojrzał go wielki mistrz
Lekarz wziął urlop, a u niego trzeba wymienić wątrobę