Grzegorz Wysocki: Jak oceni pan tegoroczny Finał Srebrnego Kasku?
Henryk Jasek: Widać, że część zawodników jest jeszcze za mało objeżdżona i nie radzi sobie. Są też zawodnicy dobrze obyci w tej dziedzinie.
Bardzo rzadko w żużlu zdarza się, że żaden zawodnik nie ukończył biegu. Podczas Finału Brązowego Kasku we Wrocławiu miał miejsce taki bieg, gdzie jechał sam zawodnik i na trzecim okrążeniu zdefektował mu na dobre motocykl, że nawet nie był w stanie dobiec jednego punktu i żaden z zawodników tego biegu nie ukończył…
- Bardzo rzadko zdarzają się takie sytuacje, tylko trzeba pamiętać, że w zawodach młodzieżowych można się spodziewać wszystkiego.
Bardzo widowiskowo w zawodach jeździł Łukasz Sówka…
- Sówka wszystkich bardzo pozytywnie zaskoczył. Chyba nikt nie liczył, że tak ładnie pojedzie w tych zawodach.
Widziałby pan, któregoś z juniorów startujący w Brązowym Kasku w składzie Kolejarza Rawicz na przyszły sezon?
- Myślę, że można na tych zawodach podpatrzeć tych młodych zawodników. Jakby, któryś z zawodników był wolny, to można go ściągnąć do Kolejarza Rawicz.
Czy Emil Idziorek ma szanse, aby w przyszłym sezonie jeździć w podstawowym składzie?
- Szanse ma, ale on też dużo musiałby popracować nad sobą.
W dniach 15 i 16 września na torze w Rawiczu zaplanowano turniej zaplecza kadry juniorów. Będzie pan obserwował te zawody? Może, któryś z juniorów mógłby zasilić szeregi Kolejarza Rawicz?
- Może przyjadę na ten turniej. Jeszcze dokładnie nie wiem jak to będzie. Myślę, że prezes klubu nad tym tematem czuwa.
Prezes Kolejarza Rawicz w rozmowie ze mną mówił, że w klubie będziecie panowie razem, albo wcale…
- Moja praca jest uzależniona od prezesa Dariusza Cieślaka. Jak ja bym siedział cały czas w Rawiczu to funkcje można rozdzielić, ale w takim układzie jaki mamy jest dobrze i współpraca się układa.
Zatem jak pan się czuje w Rawiczu?
- Ja dobrze się czuję w tym mieście. Jest mankament, że przegrywamy mecze. Wiadomo, że jak się mecze wygrywa to jest lepsza atmosfera wśród kibiców i zawodników. Nawet dla samego trenera jest lepiej jak zawodnicy wygrywają. Teraz trener ma mały wkład w skład drużyny. Teraz rządzą pieniądze i też zależy ile ich jest, aby zbudować dobry zespół trzeba mieć spory budżet.
W składzie na przyszły sezon zostaje Sebastian Alden, Marcin Nowaczyk, Piotr Dziatkowiak oraz Wiktor Gołubowskij. Czy dwójka ostatnich zawodników ma szanse, na miejsce w podstawowym składzie Kolejarza Rawicz?
- Ja myślę, że na dzień dzisiejszy Ci zawodnicy mają małe szanse. Jak miałbym postawić, na któregoś z nich to mimo wszystko postawił bym na Wiktora Gołubowskiego. On musiałby bardzo solidnie przepracować zimę, bo widać, że sił mu brakuje. Oczywiście trzeba go również wesprzeć sprzętowo, gdyż jego motocykle są nie za bardzo.
Uchyli pan rąbek tajemnicy, kogo Kolejarz Rawicz chce zakontraktować na przyszły sezon?
- Myślę, że oprócz dwóch zawodników mam tutaj na myśli Aldena i Nowaczyka, to trzeba myśleć o nowym zespole, żebyśmy mieli lepsze szanse się pokazać. O nowe nazwiska w drużynie na dzień dzisiejszy, to jeszcze trochę za wcześnie.
Na forum "Niedźwiadków" rawiccy fani chcą, aby pan opuścił klub z południowej wielkopolski…
- Ja sam jak w drużynie zaczęło nie wychodzić mówiłem, żeby zmienić trenera. Nie chcę być na siłę. Ja trenuje dla przyjemności. To była moja pierwsza sugestia jak drużyna przegrywała mecze.
Prezes Dariusz Cieślak zapowiedział, że we wrześniu i październiku poświęci czas na pozyskanie nowych sponsorów. Jak pan widzi przyszłość Kolejarza jakby nie udało się pozyskać nowych sponsorów?
- Jak się nie pozyska nowych sponsorów, to przyszłość widzę w ciemnych barwach. Żeby myśleć, o lepszym składzie trzeba posiadać lepsze pieniądze.
Które drużyny według pana pojadą w Finale Drużynowych Mistrzostw Polski?
- Dużym zaskoczeniem w półfinale ekstraligi jest drużyna Polonii Bydgoszcz, która była na pograniczu jazdy o utrzymanie się w gronie ekstraligi, a jedzie w półfinale. Mamy taki system jak mamy. Myślę, że po meczach półfinałowych zespół z Częstochowy zostanie Drużynowym Mistrzem Polski.
Rozmowę przeprowadzili Grzegorz Wysocki i Jarosław Handke