Choć oficjalnie na razie nie wprowadzono żadnych bezpośrednich sankcji na zwykłych obywateli Rosji, to w praktyce sportowcy z tego kraju mogą mieć olbrzymie problemy, by w ogóle dostać się do Europy. Boleśnie przekonał się o tym żużlowiec łotewskiego Optibet Lokomotiv Daugavpils Arsłan Fajzulin, który w ostatnich dniach miał ubiegać się o wizy do Łotwy i Polski.
- Arsłan miał złożyć wniosek o wizę, ale tego nie zrobi, bo usłyszał, że obecnie wszystkie wnioski są odrzucane. Doradzono mu, by na razie cierpliwie czekał, a o wizę ubiegał się dopiero, gdy sytuacja międzynarodowa nieco się uspokoi. Chcieliśmy, by dołączył do naszego zespołu jeszcze w marcu, ale już teraz wiemy, że tak się nie stanie. Niestety w tym momencie musimy być przygotowani na to, że tego zawodnika zabraknie w naszym składzie w tym sezonie - mówi trener Lokomotivu, Nikołaj Kokin.
Na razie nie wiadomo, czy podobne problemy będą mieli pozostali rosyjscy żużlowcy, którzy zimę spędzili w ojczyźnie. Jeśli faktycznie europejskie kraje wprowadzą zakaz przyjazdu dla Rosjan, to wielu z nich już teraz straci szansę na normalne przygotowania do startu rozgrywek w naszym kraju i nawet w przypadku zgody na występy w meczach ligowych, nie będą mogli w nich uczestniczyć.
Wśród żużlowców, którzy nie zdążyli wrócić do Polski przed wybuchem wojny w Ukrainie są poza Fajzullinem także Wiktor Kułakow, Roman Lachbaum, Ilja Czałow.
Spokojni nie mogą być także pozostali Rosjanie, bo wszystko wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach zostanie podjęta decyzja o wykluczeniu wszystkich obywateli Rosji z rywalizacji sportowej. Część prezesów już przygotowuje się na taką ewentualność i rozpoczęło sondowanie możliwości zatrudnienia żużlowców, którzy w ostatnim oknie transferowym nie podpisali z żadnym klubem zawodowego kontraktu.
Czytaj także:
Wojna na Ukrainie wkroczyła w świat żużla
Znany komentator odwiedził granicę i apeluje
ZOBACZ WIDEO Żużel. Lech Kędziora wskazał, co trzeba zmienić w częstochowskim torze