Komunikat PZM ukazał się zaledwie kilka minut po tym, jak o swojej decyzji poinformowały władze światowej federacji. Polacy decyzję o dyskwalifikacji Rosjan podjęli już wcześniej, a z ogłoszeniem jej poczekali na FIM.
Wiadomo już, że w tym roku na polskich torach nie zobaczymy mistrza świata Artioma Łaguty, ale także jego brata Grigorija Łaguty, Emila Sajfutdinowa, Wadima Tarasienki, Wiktora Kułakowa, Siergieja Łogaczowa, Romana Lachbauma i każdego innego żużlowca, który do tej pory legitymował się rosyjską licencją żużlową.
Władze PZM jedyny wyjątek zgodziły się zastosować wobec Gleba Czugunowa, który od dwóch lat startuje z polską licencją, a rok temu występował nawet w oficjalnych zawodach w barwach reprezentacji Polski. To właśnie występy w kadrze Rafała Dobruckiego, a także fakt posiadania licencji już od dwóch lat były kluczowymi argumentami za wyjątkowym potraktowaniem Czugunowa.
ZOBACZ WIDEO Sankcje mogą mu zatrzymać karierę. "Zrozumcie, że od 15. roku życia nie mieszkam w Rosji"
Jednocześnie działacze postanowili rozwiać wszystkie wątpliwości dotyczące ewentualnego startu pozostałych Rosjan na polskich licencjach. - Nie ma możliwości, by w najbliższym czasie PZM przyznał polską licencję jakiemukolwiek obcokrajowcowi - wyjaśnia kilka minut po opublikowaniu komunikatu, Michał Sikora, prezes PZM.
Sobotnia decyzja zamyka więc dyskusję na temat możliwych sankcji dla rosyjskich żużlowców. Teraz jedynym znakiem zapytania jest to, w jaki sposób władze poszczególnych klubów będą mogły zastępować nieobecne gwiazdy. W tym momencie najpoważniej brane pod uwagę są zastosowanie zastępstwa zawodnika lub umożliwienie sięgania po gości z innych lig.
Czytaj także:
W Rosji zawrzało po tym wywiadzie! Mistrz świata w ogniu krytyki
Senator nie wierzy, że minister sportu to powiedział