Żużel. W Polsce zaczynał u Marka Cieślaka. Został zapamiętany z powodu kontrowersji

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Ben Barker
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Ben Barker

Gdy trafił do Atlasu Wrocław pod skrzydła Marka Cieślaka, mogło się wydawać, że w przyszłości ma szansę zostać klasowym zawodnikiem. Kariera Bena Barkera nie potoczyła się jednak zgodnie z planem.

Do Polski Ben Barker trafił w roku 2008. Jego pierwszym polskim klubem był WTS Wrocław, brązowy medalista Drużynowych Mistrzostw Polski z roku poprzedniego. Trenerem tej ekipy był wtedy Marek Cieślak, jeden z najbardziej utytułowanych aktualnie szkoleniowców w świecie żużla. Młody Anglik dostał zatem szansę na rozwinięcie swoich umiejętności pod skrzydłami jednego z najlepszych specjalistów w swoich fachu.

Barker kariery we Wrocławiu jednak nie zrobił, choć początek zapowiadał się całkiem obiecująco. Już w swoim pierwszym biegu w barwach nowego klubu Anglik dowiózł do mety trzy punkty. W spotkaniu ze Stalą Gorzów dostał jeszcze jedną szansę i wykorzystał ją, ponieważ przywiózł za swoimi plecami nie byle kogo, bo Mateja Ferjana. Jak się później okazało, debiutanckie spotkanie było również ostatnim dla Barkera w sezonie 2008.

Mimo tego zawodnik urodzony w Truro pozostał w klubie z Wrocławia na kolejny rok. W nim dostał już więcej możliwości do jazdy. Wystąpił w czterech meczach, jednak nie notował oszałamiających wyników. W 15 biegach zdobył 13 punktów i dwa bonusy, co dało średnią biegową równą jeden punkt. Po tych rozgrywkach Anglik pożegnał się ze swoich dotychczasowym klubem i trafił do drugoligowego Kolejarza Opole.

ZOBACZ WIDEO Ich stanowiska wobec Rosjan są wynikiem prywatnych interesów?

Z nowym środowiskiem Barker przywitał się w najlepszy możliwy sposób. Waleczną postawą na torze zaskarbił sobie serca kibiców, a oprócz efektownego stylu jazdy był najskuteczniejszym zawodnikiem w zespole. Jednak jeszcze w tym samym sezonie Anglik zaczął sprawiać pierwsze problemy.

Przed starciem z zespołem z Lublina Barker odmówił przyjazdu i występu w tym spotkaniu. Ostro o postawę zawodnika skomentował Jerzy Drozd, ówczesny prezes Kolejarza. - Barker to niepoważna osoba, dla której najważniejszą wartością są pieniądze. Jako pierwszy otrzymywał wynagrodzenie. Czasami szukaliśmy dodatkowych środków, by tylko spełnić jego żądania. Mimo to zostawił nas na pastwę losu - mówił Drozd.

W tym miejscu warto również wspomnieć wydarzenia z 20 czerwca 2010 roku. Wtedy to ekipa z Opola udała się na pojedynek z Kolejarzem Rawicz. Od początku spotkanie na niezwykle wymagającej nawierzchni układało się po myśli gospodarzy. Po ośmiu biegach gospodarze prowadzili 31:17. Na znak protestu zawodnicy gości przestali wyjeżdżać do następnych wyścigów, a tłumaczyli to złymi decyzjami arbitra i złym stanem toru.

Ben Barker w towarzystwie Marka Cieślaka
Ben Barker w towarzystwie Marka Cieślaka

Nieelegancko zachowywał się wtedy Ben Barker. Gdy jeden z zawodników Kolejarza Rawicz wjechał w taśmę, Anglik biegał po parkingu, klaskał i nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Jakby tego było mało, prowokował miejscowych kibiców - pokazywał środkowe palce, zachęcał do przyjścia do parkingu na walkę wręcz, a nawet wystawiał do płotu tzw. cztery litery.

Mimo skandalicznego zachowania włodarze Kolejarza Opole przedłużyli z Barkerem kontrakt na kolejny sezon. Zanim ten się zaczął, to już pojawiły się kolejne problemy z Anglikiem. Zawodnik miał wziąć udział w przedsezonowym turnieju Jerzego Szczakiela, jednak gdy Barker dotarł do Polski, to okazało się, że nie zabrał ze sobą odpowiednich dokumentów i nie został dopuszczony do zawodów. W konsekwencji tego nie znalazł się w składzie na inauguracyjne spotkanie w Krośnie.

Po porażce Kolejarza Anglik szybko wrócił do składu. Nie zagrzał w nim miejsca na długo, ponieważ doznał kontuzji ręki. Co ciekawe, uraz ten nie przeszkadzał mu jednak w rywalizacji na Wyspach. Przed meczem z zespołem z Ostrowa Barker miał powiedzieć działaczom Kolejarza, że w ciągu kilku godzin skontaktuje się i da odpowiedź, czy będzie w stanie dotrzeć do Polski. Nic takiego jednak nie miało miejsca, bowiem zawodnik wyłączył telefon.

Mogło się wydawać, że na tym kariera Bena Barkera w Polsce dobiegła końca. Nic bardziej mylnego. W roku 2014 zaufali mu działacze Polonii Piła. Anglik pojechał w jednym meczu i pokazał się w nim z dobrej strony (9+1). Jednak z niewiadomych przyczyn, Barker zarówno w tym sezonie, jak i w kolejnych, już się na polskich torach nie pojawił.

I nic nie wskazuje na to, by miało to ulec zmianie. Od kilku lat Ben Barker bez większych sukcesów startuje wyłącznie w rodzimej lidze. 10 marca kontrowersyjny zawodnik kończy 34 lata.

Zobacz także:
Włókniarz Częstochowa wyciąga pomocną dłoń w kierunku dzieci i młodzieży z Ukrainy
Abramczyk Polonia podjęła decyzję. Od początku był faworytem Jerzego Kanclerza

Komentarze (1)
avatar
Tomek z Bamy
10.03.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Oczywiscie Ben Barkera do Atlasa sciagnal nie kto inny jak slynny menago druzyn z Wroclawia,Ostrowa i Opola,przyjaciel Janowski Family i Penhalla(ale tego z Kalifornii,a nie z SF)-Don Bartolo C Czytaj całość