Bartosz Zmarzlik czeka na trening z synem. Urocze zdjęcie mistrza

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Mały Antoni jest oczkiem w głowie Bartosza Zmarzlika. Czy za kilkanaście lat podąży on śladami ojca i rozpocznie karierę w motorsporcie? Kto wie. Na razie Zmarzlik nie może się doczekać... wspólnych treningów z synem.

Syn Bartosza Zmarzlika rośnie jak na drożdżach, o czym najlepiej świadczy poniższa fotografia. "Już się nie mogę doczekać, kiedy Antek pojedzie ze mną na trening. Na razie szlifuje swoje umiejętności jeżdżąc małą rajdówką" - przekazał w mediach społecznościowych dwukrotny mistrz świata.

Mały Antoni prędko na motocykl nie wsiądzie, bo nawet w przypadku jazdy na maszynach o małych pojemnościach należy mieć skończonych kilka lat, ale wspólny trening kolarski z ojcem? Kto wie. Zwłaszcza jeśli rower Zmarzlika juniora zostanie wyposażony w kółka boczne.

Rodzina Zmarzlika w najbliższym czasie będzie musiała się pogodzić z tym, że jej głowa nieco rzadziej będzie przebywać w domu. Ma to oczywiście związek ze startującym cyklem Speedway Grand Prix. Już w ten weekend czeka nas pierwszy turniej w chorwackim Gorican.

"Pełne skupienie, bo w ten weekend rozpoczyna się kolejny sezon SGP. Droga do Chorwacji wiedzie tym razem przez Grudziądz, ale damy radę. Trzymajcie kciuki" - napisał Zmarzlik, który w piątek wieczorem będzie musiał najpierw wziąć udział w spotkaniu PGE Ekstraligi.

Jeśli jesteśmy przy małych pociechach, to nietypowego gościa i równocześnie fana w swoim boksie w ostatnich dniach miał Fredrik Lindgren. Na stadionie w Częstochowie pojawiła się bowiem jego córeczka. Najwidoczniej przyniosła ona szczęście ojcu, bo Szwed pokazał się z dość dobrej strony w przerwanym spotkaniu ligowym w Ostrowie Wielkopolskim. W trzech startach zdobył dla zielona-energia.com Włókniarza 6 punktów i bonus.

Czy wyjazdowe zwycięstwo z beniaminkiem PGE Ekstraligi to dowód na to, że częstochowskie "Lwy" powalczą w sezonie 2022 o coś więcej? Leon Madsen jest przekonany, że tak. "Naprawdę tworzymy w tym roku świetny team spirit, jest lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Nastawiamy się na ciężką pracę i kolejne zwycięstwa ligowe" - oświadczył Duńczyk po ostatnim spotkaniu PGE Ekstraligi.

Zgoła odmienne nastroje panują w Betard Sparcie Wrocław. Aktualny mistrz Polski zaczął sezon od efektownego zwycięstwa nad toruńskimi "Aniołami", po czym przyszedł zimny prysznic w postaci porażek w starciach z ekipami z Grudziądza i Leszna. Bolesna jest zwłaszcza utrata punktów na własnym torze w konfrontacji z leszczyńskimi "Bykami". "Gorzka przegrana na Olimpico, ale lecimy dalej" - ogłosił Maciej Janowski, kapitan Betard Sparty.

Jednym smutek, innym radość. Bez wątpienia Maciej Janowski po ostatniej konfrontacji na Stadionie Olimpijskim miał nad czym myśleć, za to Piotr Pawlicki cieszył się z triumfu swojej drużyny. Do jego występu można mieć jednak nieco zastrzeżeń, bo 5 punktów i bonus to nieco mało, jak na krajowego lidera zespołu. Na szczęście koledzy z zespołu stanęli na wysokości zadania, więc Pawlicki mógł ogłosić, że "Olimpico podbite".

Czytaj także:
Sportowcy na ratunek propagandzie Putina
W tej drużynie jest coś wyjątkowego. "Nie mamy gwiazd w zespole"

ZOBACZ WIDEO Baron o meczu ze Stalą: Sędziował człowiek, który mógł popełnić błędy

Źródło artykułu: