Wojna w Ukrainie sprawiła, że Rosja stała się pariasem. Świat zachodni odwrócił się od Moskwy i nie dotyczy to jedynie polityki czy gospodarki, ale również sportu. Zawodnicy z wielu dyscyplin nie mogą startować w imprezach międzynarodowych pod flagą Rosji. Chociażby w żużlu Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow muszą zapomnieć o walce o mistrzostwo świata, dla Rosjan zamknięto też PGE Ekstraligę.
Na Kremlu nakreślono jednak plan, który ma przynieść zmianę nastawienia Zachodu. Tak przynajmniej twierdzi Jedna Rosja, partia powiązana z Władimirem Putinem. Zapowiedziała ona działania dyplomatyczne mające na celu poluzowanie restrykcji przez MKOl. W opracowaniu treści specjalnego dokumentu pomóc ma Siergiej Ławrow, a rosyjscy sportowcy mają poruszać tę kwestię w licznych wywiadach.
Działanie na użytek wewnętrzny
Wojna się przedłuża. Czy jest zatem groźba, że federacje sportowe zaczną przywracać Rosjan w prawach do startów? Czy Łaguta i Sajfutdinow w połowie roku nagle mogą wrócić do żużlowych mistrzostw świata?
ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Pawlicki, Baron, Puka i Łopaciński gośćmi Musiała!
- Mam nadzieję, że to tylko działanie rosyjskiej propagandy na użytek wewnętrzny. Pokazanie, że coś się robi. Skoro jednak pada nazwisko Ławrowa, to oby nie wykorzystał on, nie bójmy się tego słowa, rosyjskich agentów na Zachodzie. Ostatnie tygodnie pokazują, że jest ich tam sporo - ocenia Marta Półtorak, była prezes żużlowej Stali Rzeszów.
Temat wykluczenia rosyjskich sportowców podejmowany jest też przez samego Putina, który we wtorek podczas spotkania z olimpijczykami na Kremlu mówił o dyskryminacji Rosjan i łamaniu praw człowieka. - Skoro to jest dyskryminacja, to jak nazwać to, co Rosjanie robią Ukraińcom? Eksterminacja? Przecież każdego dnia widzimy szokujące zdjęcia ze Wschodu - dodaje Półtorak.
Warto jednak podkreślić, że Rosjanie nie zostali definitywnie skreśleni z imprez międzynarodowych. W wyścigach czy rajdach mogą startować pod neutralną flagą, o ile podpiszą dokument o neutralności politycznej i nie będą chwalić swojego przywódcy. Nie ma też mowy o zawieszeniu Rosjan w wielu dyscyplinach zespołowych, takich jak piłka nożna czy hokej.
Nawet w polskiej PGE Ekstralidze ostatnio nieco poluzowano sankcje dla Rosjan, bo pozwolono na ich obecność w parku maszyn podczas meczów ligowych. Półtorak nie rozumie tego ruchu działaczy. - To dawanie pretekstu do napięć na stadionach. Rozumiem zawodników z Rosji, którzy żyją w Polsce, że chcą pomagać swoim ekipom chociaż przez obecność w boksach. Żużel to ich życie i pasja, chcą w tym uczestniczyć - analizuje była działacz.
Nie tak dawno we Wrocławiu doszło jednak do incydentu, bo kibice z Torunia zaczęli obrażać Gleba Czugunowa, Rosjanina z polskim obywatelstwem. Ten nie pozostał im dłużny i rzucił się na klatkę odgradzającą sektor gości od reszty obiektu. - Jeśli będziemy mieć Rosjan w parku maszyn, to lada moment znów może dojść do jakiejś prowokacji. Po co dolewać paliwo do ognia? To nie jest moment, by luzować restrykcje - dodaje Półtorak.
Rosja miesza sport z polityką
Podczas gdy Rosja w swojej propagandowej narracji podkreśla, że sportu nie powinno się mieszać z polityką i oskarża Zachód o dyskryminację, równocześnie sama wykorzystuje sportowców do promowania swojej, kłamliwej wizji świata. Dowód? Gdy na stadionie na Łużnikach organizowano koncert z okazji nielegalnej aneksji Krymu, będący równocześnie wiecem poparcia dla wojny w Ukrainie, nie brakowało na nim sportowców. Pływak Jewgienij Ryłow założył z tej okazji nawet strój z literą "Z". Międzynarodowa Federacja Pływacka zawiesiła go za to na dziewięć miesięcy.
Wtorkowe spotkanie olimpijczyków z Putinem na Kremlu jest też dowodem na to, że zapowiedzi Jednej Rosji są już realizowane. Sportowcy w swoich wypowiedziach atakują Zachód, wyrażając przy tym wdzięczność prezydentowi Rosji. Ani słowem nie wspominają przy tym o sytuacji w Ukrainie. - Na moich oczach Rosja znów stała się silna, dumna, odnosząca sukcesy. Nie wszystkim to się podoba - mówiła we wtorek Weronika Stiepanowa, mistrzyni olimpijska z Pekinu w biegach narciarskich.
- Gdyby międzynarodowe federacje nałożyły kolejne sankcje na sportowców za to, że spotkali się z prezydentem Rosji, byłby to szczyt absurdu. Nie sądzę, aby do tego doszło, ale niczego nie można wykluczać. Teraz można się po nich spodziewać wszystkiego. Wystarczy najmniejszy pretekst, by usprawiedliwić nielegalną dyskwalifikację rosyjskich sportowców - powiedziała z kolei w Sport24 Swietłana Żurowa, była łyżwiarka, mistrzyni olimpijska z Turynu, a obecnie deputowana do rosyjskiej Dumy Państwowej.
Pełen podziwu dla rosyjskich sportowców, którzy mieli odwagę spotkać się z Putinem, był też inny z deputowanych Dumy - Witalij Miłonow. Jeszcze przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie to właśnie on domagał się wyrzucenia Macieja Rybusa z ligi rosyjskiej.
- Zachód zaczął popadać w polityczną paranoję, więc nie zdziwiłbym się, gdyby nałożono dodatkowe sankcje na tych, którzy byli na wtorkowym spotkaniu z prezydentem. Wkrótce przywódcy Unii Europejskiej doprowadzą do sytuacji, że Rosjanie będą ludźmi drugiej kategorii. Mogę powiedzieć, że każdy z naszych sportowców jest gotów otrzymać kolejne kary za spotkanie z prezydentem, bo żadnym innym sportowcom na świecie tak bardzo nie zależy na spotkaniu z przywódcą, jak naszym reprezentantom - powiedział Miłonow, cytowany przez metaratings.ru.
- Wszystko, co powiedziałam na ceremonii wręczenia nagród na Kremlu, to moje odczucia i myśli. Nie widzę powodu, by je ukrywać. Cieszę się, że miałam okazję, by je publicznie zaprezentować. Czy to oznacza konsekwencje dla mojej międzynarodowej kariery? Nie próbujcie mnie straszyć - przekazała we wtorek wieczorem Stiepanowa w kanale Telegram, nawiązując do spotkania z Putinem.
Biorąc pod uwagę powyższe wypowiedzi, trudno sobie wyobrazić, aby jakiekolwiek działania Rosjan przyniosły pożądany efekt i MKOl cofnął swoją decyzję z końcówki lutego o zawieszeniu sportowców z tego kraju. Zwłaszcza jeśli popatrzymy na rosnący bilans ofiar wojny w Ukrainie. Bestialskie działanie rosyjskiej armii kosztowało już życie kilka tysięcy Ukraińców. Doprowadziło też do największego kryzysu uchodźczego w Europie od czasów II wojny światowej.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Nieprawdopodobne słowa Putina. Naprawdę to powiedział na Kremlu
Rosjanie znaleźli sojusznika. Padły niepokojące słowa