Żużel. Apator pójdzie va banque tuż przed fazą play-off?! To może dać im nawet złoto

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Jack Holder (z lewej) i Robert Lambert
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Jack Holder (z lewej) i Robert Lambert

Przedstawiciele Apatora Toruń przyznają, że mają już dość kiepskiej nawierzchni na Motoarenie i najchętniej jeszcze w trakcie tego sezonu wymieniliby stary materiał na coś świeżego, co łatwiej byłoby przygotować zgodnie z preferencjami zawodników.

W tym artykule dowiesz się o:

Od początku tego sezonu władzę nad toruńskim torem przejął Krzysztof Gałańdziuk, który w przeszłości zasłynął znakomitym przygotowywaniem obiektu we Wrocławiu. Dziś to samo chciałby zrobić w Toruniu, ale im dłużej pracuje na tym torze, tym mocniej zdaje sobie sprawę, że może być to niemożliwe. Mimo wielu zabiegów, nawierzchnia na Motoarenie wciąż nie jest w dobrym stanie, a jedynym ratunkiem może okazać się dopiero radykalna wymiana niemal całego materiału.

W Toruniu taki wariant jest coraz mocniej analizowany i brany pod uwagę jako możliwy do zrealizowania jeszcze w tym sezonie. Sztab For Nature Solutions Apatora Toruń wyliczył już nawet, że aby odmienić charakterystykę toru potrzebna byłaby dosypka około 1200 ton świeżego materiału o nieco innych właściwościach niż ten dotychczasowy.

Taką akcję bez problemu można byłoby zorganizować pomiędzy 10. a 12. kolejką PGE Ekstraligi, gdy torunianie mieliby aż trzy tygodnie na przeprowadzenie prac torowych, a także poznanie nowej nawierzchni. Bardziej prawdopodobny jest jednak termin sierpniowy, po 14. kolejce, a tuż przed fazą play-off. Ta druga opcja sprawia, że Apator tuż przed decydującymi meczami zyskałby niesamowity atut nad rywalami, bo nowa nawierzchnia byłaby zupełną zagadką dla gości. Taki manewr mógłby sprawić, że torunianie znów liczyliby się w walce nawet o złoty medal.

ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden w sportach walki? "Ogłoszę szczegóły niebawem"

Na razie jednak ewentualna dosypka materiału to wciąż wstępne plany, bo torunianie najpierw musieliby znaleźć pieniądze na taką inwestycję, a później uzyskać zgodę władz polskiego żużla na poważną ingerencję w tor w trakcie rozgrywek.

Znacznie bardziej skomplikowane może być to pierwsze zadanie, bo władze Apatora już przed tym sezonem rozważały przeprowadzenie kosztownych prac na torze, ale wtedy uznały, że ponad pół miliona złotych potrzebne na ten cel, lepiej wydać na gwiazdy światowego żużla, które nie będą narzekały na stan toru. Po listopadowym oknie transferowym w kasie klubu trudno będzie zaleźć takie pieniądze.

Torunianie są przekonani, że żadnych problemów nie mieliby z uzyskaniem zgody od GKSŻ, bo przecież wszyscy doskonale zdają sobie, że radykalne działania na Motoarenie są niezbędne i mogą się przyczynić do popularyzacji żużla. Dwa tygodnie na przeprowadzenie takich prac to spore ryzyko, ale tylko jeśli działacze musieliby radzić sobie z bardzo niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Sierpień zwykle jest jednak bardzo ciepły i stosunkowo bezdeszczowy, więc w dwa tygodnie na spokojnie powinno udać się przeprowadzić niezbędne prace.

Ostateczna decyzja w tej sprawie należy do władz klubu, ale w tym momencie słuszniejszym wydaje się pytanie, nie czy, ale kiedy dokładnie zostanie wymieniona nawierzchnia na Motoarenie. Słabe widowiska na Motoarenie zniechęcają fanów, a stadion już dawno nie był wypełniony na mecz PGE Ekstraligi. Ewentualna wymiana nawierzchni mogłaby być dodatkowym bodźcem dla znudzonych fanów i sprawić, że na najważniejsze starcia sezonu chętniej wróciliby na stadion. Oczywiście, o ile torunianie zakwalifikują się do play-off.

Czytaj więcej:
Nowe wieści w sprawie wirażowego
Fatalne informacje dla Stali Gorzów

Źródło artykułu: