Feralny sezon 2013 - plaga kontuzji i tragedia Matiji Duha (wideo)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

I jak tu nie wierzyć, że trzynastka jest pechowa. Rok 2013 zapisał się czarnymi zgłoskami w historii żużla. W lutym śmierć na torze w Argentynie poniósł Matija Duh, a później była cała masa kontuzji.

1
/ 9

Śmiertelny wypadek Matiji Duha

Zanim rozpoczął się sezon żużlowy w Europie, środowiskiem żużlowym wstrząsnął tragiczny wypadek Matiji Duha z Mistrzostw Argentyny w Bahia Blanca. Słoweniec w sezonie 2012 leczył uraz kręgosłupa. Zimą poleciał do Argentyny, by walczyć w mistrzostwach tego kraju. W Polsce podpisał kontrakt warszawski w Krośnie. W Europie więcej nie dane mu było wystartować.

W środę 30 stycznia Duh podczas czwartego biegu dziewiątej rundy mistrzostw Argentyny zanotował fatalnie wyglądający upadek, po którym trafił do szpitala. Zawody w Bahia Blanca przerwano. Słoweniec rozpoczął walkę o życie, ale obrażenia były tak znaczne, że lekarze nie dawali mu dużych szans na przeżycie. Doznał on śródczaszkowego krwotoku, złamania czaszki i kości udowej. Serce Matija Duha przestało bić 3 lutego 2013 roku.

{"id":"","title":"","signature":""}

2
/ 9

Fatalna kontuzja Chrisa Holdera

Mistrza świata z 2012 roku po zdobyciu tytułu pech nie przestał omijać. Najpierw nabawił się kontuzji, którą leczył zimą, a później, gdy już w sezonie wracał do wysokiej formy, doznał fatalnych urazów w wyniku wypadku w meczu Elite League. Na początku lipca w ostatnim wyścigu pojedynku Coventry Bees a Poole Pirates Chris Holder upadł tak nieszczęśliwie, że doznał złamania biodra, kości przedramienia oraz stopy. Australijczyk przeszedł szereg operacji. Aktualnie jest na etapie rehabilitacji. Zapewnia, że będzie gotowy na start przyszłego sezonu. Pytanie, jak ta koszmarna kontuzja odbije się na formie byłego już mistrza świata? Różne bywały powroty do sportu żużlowego po tak ciężkich urazach. Oby "Chrispy" wsiadł na motocykl i cieszył kibiców swoją jazdą tak, jak to było przed wypadkiem na Brandon Stadium w Coventry.

Chris Holder jeszcze podczas Grand Prix w Toruniu poruszał się o kulach. Na szczęście mógł już odstawić wózek inwalidzki, do którego został przykuty na pewien czas po fatalnym wypadku
Chris Holder jeszcze podczas Grand Prix w Toruniu poruszał się o kulach. Na szczęście mógł już odstawić wózek inwalidzki, do którego został przykuty na pewien czas po fatalnym wypadku
3
/ 9

Makabrycznie wyglądająca kraska Sajfutdinowa

To był bez wątpienia jeden z najbardziej makabrycznie wyglądających upadków tego sezonu. Karambol z półfinałowego meczu Unibaksu Toruń z Dospelem Włókniarzem Częstochowa zmroził krew w żyłach nie tylko fanów częstochowskiego klubu i Emil Sajfutdinow, ale większość kibiców czarnego sportu.

Sytuacja, w której żużlowiec wpada wręcz pod koła rywala skończyć się może największą tragedią. Skutki wypadku Emila Sajfutdinowa i tak nie są aż tak fatalne, jak to na początku wyglądało. Obyło się bez złamań, ale Rosjanin stracił szansę zarówno na tytuł mistrza świata jak i Europy, a jego klub był osłabiony w decydujących meczach Enea Ekstraligi.

Emil Sajfutdinow w swojej karierze miewał już groźniejsze kontuzje niż tegoroczna. Ta jednak odebrała szansę na potencjalne największe sukcesy w dorosłej karierze Rosjanina.

{"id":"","title":"","signature":""}

4
/ 9

Gollob staranowany przez Woffindena

Sezonu 2013 miło nie będzie wspominał Tomasz Gollob. Polski żużlowiec wszech czasów jedyne trofeum jakie zapisze na swoim koncie to zwycięstwo w nieoficjalnych mistrzostwach świata par, które odbyły się w Toruniu. W DPŚ Polacy wygrali po raz pierwszy bez swojej żywej legendy, a z cyklu Grand Prix Gollob wypadł, głównie na skutek karambolu w Sztokholmie.

Zanim jednak Polak zaliczył potężnego "dzwona" na Friends Arena, wywinął mocnego orła w półfinale EE w Częstochowie, gdzie leżał wraz z Rune Holtą. Gollob już wówczas doznał wstrząśnienia mózgu, które "poprawił" kraksą w stolicy Szwecji. W wyniku tego drugiego upadku były mistrz świata nabawił się także urazu kręgosłupa i zakończył starty w sezonie 2013. Na szczęście dla fanów Golloba wszystkie te przeciwności nie zniechęciły 42-latka do dalszego uprawiania sportu żużlowego. W przyszłym roku chce wrócić jeszcze mocniejszy i walczyć znów o najwyższe cele. Oby tym razem omijały go kontuzje.

{"id":"","title":"","signature":""}

5
/ 9

Złamana ręka Nickiego Pedersena

Nicki Pedersen w sezonie 2013 dokonał z jednej strony rzeczy niebywałej - dwukrotnie stając na podium turnieju SGP ze złamaną ręką, a z drugiej takie, a nie inne podejście Duńczyka do startów w Enea Ekstralidze oburzyło fanów PGE Marmy Rzeszów, którzy dali wyraz temu podczas 4. finału SEC.

Pech Nickiego Pedersena dopadł w Goeteborgu w pierwszym podejściu do wyścigu półfinałowego, w którym to zanotował groźnie wyglądający upadek z Taiem Woffinden. Obaj żużlowcy wystartowali w powtórce, a Pedersen nawet zajął miejsce na podium tym zawodów, ale uskarżał się na ból ręki. Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że Pedersen doznał złamania górnej kończyny. - Moja ręka jest złamana, jestem wkurzony. Wygląda to na cztery tygodnie przerwy w ściganiu. Dwa biegi jechałem ze złamaną ręką. To był ogromny ból - poinformował za pośrednictwem Twittera trzykrotny mistrz świata.

{"id":"","title":"","signature":""}

Pedersen zacisnął jednak zęby i ani myślał robić sobie miesięcznej przerwy od speedwaya. Nie startował w polskiej lidze, nie brał zwolnienia lekarskiego, ale na blokadzie ścigał się w Grand Prix. Wszystko po to, by walczyć o upragniony czwarty tytuł mistrza świata.

Do kolejnego upadku Pedersena doszło podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii. Wówczas w 14. starcie wpadł on w dmuchaną bandę i jak się później okazało, naciągnął wiązadła w kontuzjowanym nadgarstku. - Miałem ogromnego pecha w tym sezonie. W ogóle ten rok to niekończące się pasmo nieszczęść. Chciałem walczyć o najwyższe cele, a już co najmniej o jeden z medali, ale niestety skończyłem na piątym miejscu w SGP - podsumowywał sezon 2013 Nicki Pedersen.

{"id":"","title":"","signature":""}

6
/ 9

Jonasson częściej w szpitalu niż na torze

Sezon 2013 jak najszybciej z pamięci będzie chciał wymazać Thomas H. Jonasson. Szwed w tym roku zanotował trzy mniej lub bardziej groźne kontuzje, które wykluczyły go na pewien okres ze startów, a przede wszystkim wybiły z dobrej formy, w jakiej znajdował się reprezentant Trzech Koron.

W maju w lidze szwedzkiej Jonasson nabawił się urazu pęknięcia żeber i uszkodzenia płuca. W Gdańsku w meczu z Lubelskim Węglem doznał urazu nogi w kuriozalnej wręcz sytuacji. - Zjeżdżał z toru do parku maszyn i osoba z teamu Camerona Woodwarda wbiegła pod jego motor. Podwinęła mu się noga i mamy problem - tłumaczył wówczas trener Stanisław Chomski.

Gdańszczanie problem z Jonassonem zaczęli dopiero mieć po jego kolejnych karambolach w lidze szwedzkiej. Pod koniec czerwca w 8 kolejce Elitserien Szwed zanotował bardzo niebezpiecznie wyglądający wypadek, którego skutki okazały się groźne. Jonasson doznał nie tylko złamania obojczyka, ale także dwóch żeber z przemieszczeniem. Na dodatek w jednym z płuc lekarze wykryli krew. - To dla mnie bardzo ciężki okres i z tego powodu jest mi przykro. Mam złamany obojczyk, ale niestety, złamałem też żebra. Lekarze chcą też dokładnie prześwietlić moje płuca, bo pojawiła się w nich krew - mówił zaraz po feralnych zawodach w Szwecji Jonasson.

Jakby tego było mało, we wrześniu w Anglii na torze w Manchesterze Jonasson zanotował kolejny w tym sezonie upadek. Na jednym z wiraży upadł wprost pod koła Lasse Bjerre. Na cud zakrawa fakt, że Szwedowi w tym koszmarnym wypadku praktycznie nic się nie stało.

{"id":"","title":"","signature":""}

7
/ 9

Pechowy test mecz Miedzińskiego w Pradze

To miał być test mecz, który przygotowywał reprezentację Polski do startu w Drużynowym Pucharze Świata w Pradze. Wówczas pewniakiem do występu w lipcu w kadrze Polski był Adrian Miedziński. Niestety, test mecz Czechy - Polska rozegrany w Pradze wszystko zmienił. "Miedziak" zaliczył tam koszmarnie wyglądający upadek, którego skutki odczuwał jeszcze przez długi czas. Obyło się wówczas bez złamań, ale nie zapominajmy, że Polak był wówczas przez długi czas nieprzytomny i doznał silnego wstrząśnienia mózgu.

Wypadek ten nie wykluczył go co prawda na długo ze startów na torze, ale mocno wybił z rewelacyjnej formy, w której torunianin znajdował się przed karambolem. - Wróciłem szybko na tor, ale tak naprawdę dwa miesiące po tym wypadku dochodziłem do siebie - przyznał niedawno na naszych łamach "Miedziak".

{"id":"","title":"","signature":""}

8
/ 9

Darcy Ward przez kontuzje stracił medal

Wspominając pechowców sezonu 2013, nie można zapomnieć o Darcy Wardzie. Australijczyk przez kontuzje stracił co najmniej medal, a być może nawet tytuł mistrza świata. Wszystko, co złe zaczęło się w Anglii już w kwietniu, kiedy to w meczu Poole Piratem - Wolverhampton Wolves Ward nabawił się urazu ręki. Na szczęście wówczas obyło się jeszcze bez złamań.

Gorsze okazały się skutki karambolu podczas Grand Prix w Goeteborgu, kiedy to Australijczyk zahaczył o dmuchaną bandę i uderzył z impetem w tor. Początkowo wydawało się, że Ward doznał złamania obojczyka. Okazało się, że skutki wypadku były jeszcze gorsze, bo skończyło się na złamaniu lewej łopatki. Żużlowca natychmiast operowano, a jego rozbrat ze speedwayem trwał ponad miesiąc.

{"id":"","title":"","signature":""}

9
/ 9

Cała masa innych kontuzji

Nie sposób wymienić wszystkich żużlowców, którzy w tym sezonie odnieśli kontuzje. Skupiliśmy się na najbardziej medialnych zawodnikach i karambolach, które miały wpływ na losy cyklu Grand Prix czy Enea Ekstraligi. W trakcie tego feralnego sezonu było niestety także wiele innych mniej lub bardziej groźnych upadków.

Nie zapominajmy także, że nowy mistrz świata Tai Woffinden w tym sezonie zaliczył co najmniej dwa groźne wypadki, a ten pierwszy w Cardiff skończył się złamaniem obojczyka, który Brytyjczykowi doskwierał praktycznie do końca sezonu, po tym jak uraz odnowił się w Sztokholmie.

Andreas Jonsson w Grand Prix w Kopenhadze złamał łopatkę, po tym jak wpadł na leżącego na torze Emila Sajfutdinowa, którego w bandę "wkomponował" Matej Zagar. Szwed po tym karambolu musiał pauzować przez 6 tygodni. Jego starszy rodak Peter Karlsson  najpierw na początku lipca w lidze angielskiej brał udział w wypadku, w wyniku którego doznał wstrząśnienia mózgu i pauzował przez kilka tygodni. Dużo gorsze skutki miał karambol z udziałem "Pikeja" pod koniec sierpnia, kiedy to w meczu King's Lynn Stars i The Lakeside Hammers Karlsson doznał nie tylko wstrząśnienia mózgu, ale przede wszystkim złamania szóstego kręgu piersiowego w kręgosłupie.

{"id":"","title":"","signature":""}

Urazu w tym sezonie nabawił się także Fredrik Lindgren, który pauzował na szczęście krócej niż jego rodacy. Pech nie opuścił również braterskich duetów. Zarówno Ales Dryml jak i Lukas Dryml sezonu 2013 nie przejechali bez urazów. Starszy z braci obojczyk złamał w trakcie 2. finału SEC w Togliatti. Młodszy Lukas obojczyk złamał w czerwcu w lidze brytyjskiej. Jedna z najbardziej typowych kontuzji dla żużlowców przytrafiła się także Przemysławowi Pawlickiemu, który urazu obojczyka nabawił się w lidze niemieckiej. Złamaną rękę w tym sezonie leczył z kolei Duńczyk, Kenni Larsen. Żużlowiec Orła Łódź w feralnym wypadku uczestniczył podczas meczu w Lublinie. Skutkiem karambolu było wstrząśnienie mózgu i dwie operacje złamanego z przemieszczeniem nadgarstka.

Obojczyk i żebra po wypadku w lidze angielskiej w sierpniu miał Sebastian Ułamek. Obojczyk z przemieszczeniem z koniecznością operacji złamał podczas Memoriału Rifa Saitgariejewa Mateusz Szczepaniak. Wcześniej jego starszy brat, Michał zanotował potwornie wyglądający wypadek w meczu z GKM-em Grudziądz. Wówczas skończyło się tylko na wstrząśnieniu mózgu, ale kilkanaście dni później ostrowianin leżał ponownie w Anglii i tym wypadkiem zakończył sezon 2013.

I tak niestety można by jeszcze mnożyć feralne sytuacje z sezonu 2013. Z jednej strony robi się wiele, by żużel był coraz bezpieczniejszym sportem (pneumatyczne bandy czy specjalne nadmuchiwane kamizelki), ale z drugiej m.in. obowiązują krytykowane przez zawodników tłumiki, które na pewno tego bezpieczeństwa nie poprawiają. Oby kolejny sezon był znacznie bezpieczniejszy dla żużlowców, a przez zimę wszyscy pechowcy doszli do sił i zdrowi pojawili się na torze w 2014 roku.

Co waszym zdaniem było przyczyną tak wielu kontuzji w sezonie 2013? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (33)
avatar
Grzegorz Gruca
6.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
mogł sie nie pchac  
avatar
Grzegorz Gruca
6.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zaraz sie wzrusze  
avatar
N1ELS
17.10.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
4 odpowiedź mnie rozbroiła hahhaha  
avatar
shumek
17.10.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylko Miedziak i Miedziak... a nad Taiem same ochy i achy.. tymczasem pięknie załatwił Nickiego i Tomka...  
avatar
Beluser
17.10.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dopiero teraz zauważyłem, że w wielu przypadkach Tai Woffinden jeżdził totalnie "bez głowy". Taranował rywali