W tym artykule dowiesz się o:
Do oficjalnego rozpoczęcia okresu transferowego jeszcze około miesiąc, ale w niektórych klubach kluczowe decyzje już zapadły. Prawie gotowe składy mają w Toruniu, Lesznie czy Gorzowie. Na przeciwnym biegunie znajdują się drużyny z Tarnowa czy Grudziądza. Nadal nie do końca wiadomo, jaki będzie los PGE Marmy Rzeszów po decyzji, którą podjęła Marta Półtorak. Być może w rozgrywkach ENEA Ekstraligi będziemy mieć zaledwie siedem zespołów, bo na ten moment nie widać chętnych do startów w żużlowej elicie. [ad=rectangle] Stanowisko rzeszowskiego klubu wywołało zresztą duże zamieszanie na rynku transferowym. Zawodnicy, którzy byli "dogadani" z beniaminkiem, wrócili do gry i teraz znowu prowadzą negocjacje z innymi zespołami.
- Rynek jest w tym roku wyjątkowo ciekawy. Zapowiadałem, że w końcu dojdzie do sytuacji, że podaż będzie większa od popytu i chyba to w końcu mamy. Klubów, które mocno działają na rynku, jest niewiele. Większość spokojnie czeka. W tej chwili to zawodnicy bardziej przebierają nogami. To można było jednak przewidzieć. Wcześniej czy później musiało do tego dojść. To coś nowego i należy to odbierać pozytywnie - ocenił aktualną sytuację Krzysztof Cegielski.
To wszystko powoduje, że czeka nas jeszcze sporo interesujących ruchów transferowych, bo bez pracy pozostaje nadal wielu wartościowych żużlowców. Część klubów chce zamknąć składy w najbliższym czasie. Inni mogą czekać do samego końca i liczyć na okazję. Może się również okazać, że dla niektórych żużlowców zabraknie miejsca w najlepszej lidze świata. Kto jeszcze szuka zatrudnienia i gdzie może je znaleźć?
To zdecydowanie najgłośniejsze dostępne nazwisko na rynku. Amerykanin jest nadal bez pracy i jak przekonują prezesi, mistrz świata zdaje sobie sprawę, że jego sytuacja wcale nie jest taka łatwa. "Grin" miał już mocno obniżyć swoje wymagania finansowe.
Na ten moment jego zatrudnienie pod uwagę mocno biorą w Toruniu, gdzie jest problem z negocjacjami z Chrisem Holderem. Hancock jest gotowy startować w grodzie Kopernika za pieniądze, które klub jest skłonny zaproponować Australijczykowi. Torunianie analizują jednak jeszcze opcję z Peterem Kildemandem. To rozwiązanie jest korzystniejsze pod względem finansowym, ale wydaje się, że menedżer Jacek Gajewski wyżej ceni usługi Amerykanina. Jeśli jednak górę wezmą względy ekonomiczne, to Hancock nadal będzie bez pracy.
Pozostanie Australijczyka w Toruniu wydawało się tylko formalnością. W tej chwili jednak klub i zawodnik są daleko od porozumienia. Działacze, którzy chcą w tym tygodniu skompletować skład, powoli tracą cierpliwość do byłego mistrza świata i są coraz bliżsi podpisania umowy z innym żużlowcem. Gdzie w tej sytuacji mógłby powędrować "Chrispy"?
W środowisku żużlowym najczęściej wymienia się kierunek wrocławski. Problem polega jednak na tym, że Holder w tej chwili bardzo wysoko ceni swoje usługi, a Betard Sparta raczej nie zamierza się spieszyć z kontraktowaniem następcy Troy'a Batchelora. Wrocławianie wychodzą z założenia, że na rynku jest ciągle wielu dobrych zawodników i lepiej czekać na okazję, bo ta prędzej czy później się pojawi. Jedno jest pewne - w Toruniu nie ugną się pod oczekiwaniami Australijczyka. Torunianie przyjęli strategię, że wynagrodzenie jest uzależnione przede wszystkim od wyników na torze. Dla Holdera i tak chcieli nagiąć tę zasadę, bo proponowali mu 550 tysięcy za podpis pod nową umową. To jednak nie satysfakcjonuje zawodnika.
Działacze większości klubów ekstraligowych mówią wprost, że tematu Golloba u nich nie ma i nie będzie. Do tej pory jedynym zespołem ekstraligowym, który na poważnie brał pod uwagę zakontraktowanie "Chudego" była PGE Marma Rzeszów. Jak jednak wiadomo, Marta Półtorak zamierza ograniczyć wsparcie dla klubu i w tej sytuacji występy rzeszowian w najwyższej klasie rozgrywkowej stanęły pod dużym znakiem zapytania.
Sam zawodnik podkreśla, że jest gotowy startować w PLŻ. Jednak i w przypadku tej klasy rozgrywkowej zainteresowanie jest niewielkie. Od kilku dni w środowisku krążą plotki, że Gollob mógłby trafić do Ostrowa Wielkopolskiego. Ta informacja jest często powtarzana od momentu, kiedy prezes Mirosław Wodniczak poinformował, że jego klub zakontraktuje jeszcze jedno głośne nazwisko. Z naszych informacji wynika jednak, że wcale nie chodzi o Tomasza Golloba tylko o żużlowca z innego kraju Temat Tomasza Golloba może zatem pojawić się jedynie w przypadku klubu z Rybnika, choć i to nie jest takie oczywiste.
Bardzo cierpliwy zawodnik, który nie widzi dla siebie lepszej opcji niż starty w Tarnowie. Ciągle chce go Fogo Unia Leszno, ale żużlowiec był i jest konsekwentny w czekaniu na dobrą propozycję ze strony Jaskółek. Wydaje się zresztą, że porozumienia jest kwestią czasu. Na ten moment wszystko wskazuje na to, że zawodnik kolejny sezon spędzi w dotychczasowym klubie.
Gdyby jednak sytuacja miała się skomplikować, wybór Kołodzieja powinien być bardzo prosty. Jedynym możliwym kierunkiem jest powrót do Leszna, ale na ten moment w teamie zawodnika tego tematu w ogóle nie ma.
Słowak był blisko PGE Marmy Rzeszów, ale sytuacja skomplikowała się po decyzji Marty Półtorak. W tej chwili najbardziej realne są jego dalsze występy w Tarnowie. Działacze klubu stawiają sobie za priorytet utrzymanie w zespole Janusza Kołodzieja i właśnie Martina Vaculika.
Trudno zatem przypuszczać, że zawodnik zmieni barwy klubowe. Wydaje się również, że rozumieją to działacze innych klubów, którzy myślą o wzmocnieniach. Kandydatura Vaculika w tym przypadku nie jest poważnie brana pod uwagę.
Rosjanin dobrze czuje się na tarnowskim torze i najchętniej nie zmieniałby otoczenia. Ma jednak z czego wybierać, bo interesuje się nim także Betard Sparta Wrocław. Temat pozyskania Łaguty był również rozważany w Ostrowie, gdzie pracę podjął trener Marek Cieślak. Działacze beniaminka Nice PLŻ zapowiadają jeszcze jeden głośny transfer, ale ich wybór ma paść na żużlowca, którego oczekiwania finansowe są zdecydowanie niższe. Łaguta powinien zatem wybrać Tarnów lub Wrocław.
Duńczyk był objawieniem minionego sezonu na torach ENEA Ekstraligi. Nic więc dziwnego, że nie narzeka na brak zainteresowania. Niektórzy prezesi twierdzą jednak, że przegapił najlepszy moment na podpisanie umowy i teraz musiał obniżyć swoje wymagania finansowe. W tej chwili bardzo poważnie interesuje się nim KS Toruń, który widzi w Kldemandzie następcę Chrisa Holdera. Trudno jednak powiedzieć, na który wariant zdecydują się torunianie, bo w grę wchodzi także Greg Hancock.
Kildemandem mocno interesował się SPAR Falubaz. Wtedy jednak prezesem klubu był Marek Jankowski. Mimo wszystko wydaje się, że propozycja z Zielonej Góry jest aktualna. Kildemand pasuje także do koncepcji składu Betardu Sparty Wrocław.
Duńczyk mógł wylądować w Gorzowie, gdyby Stal nie dogadała się z Matejem Zagarem, ale jak wiadomo Słoweniec doszedł ostatecznie do porozumienia z mistrzami Polski. Teraz na stole nie ma już tak dobrych ofert. "MJJ" jest poważnie brany pod uwagę w Ostrowie. Ta opcja cały czas wchodzi w grę, ale może okazać się zbyt kosztowna dla działaczy beniaminka Nice PLŻ.
Żużlowiec może również wylądować w GKM Grudziądz. Beniaminka ENEA Ekstraligi z budżetem na poziomie pięciu milionów złotych nie stać na największe gwiazdy i dlatego musi rozglądać się za innymi opcjami (pod uwagę przez ten zespół brany jest także Kenni Larsen). Jednak także i w tym przypadku przyszłoroczny uczestnik cyklu Grand Prix musiałby obniżyć swoje wymagania, bo na tę chwilę grudziądzan nie stać na zakontraktowanie go.
Stal Gorzów ma ochotę na hit transferowy. Rozmowy z Walaskiem są zaawansowane. Pozyskanie zawodnika sondował niedawno KS Toruń, ale żużlowiec miał wtedy poinformować, że znacznie lepszą propozycję otrzymał właśnie od mistrzów Polski.
Wcześniej Walasek był łączony z zespołem z Ostrowa (temat bardzo szybko upadł), a później jego kandydaturę wymieniało się głównie w kontekście SPAR Falubazu Zielona Góra i PGE Marmy Rzeszów. Stal wkroczyła jednak odważnie do gry i w tej chwili ma duże szanse na pozyskanie żużlowca, który miniony rok spędził w barwach częstochowskiego Włókniarza.
Wychowanek Falubazu jest w trudnej sytuacji. Jeszcze niedawno interesowały się nim kluby z Torunia, Rzeszowa i Gorzowa Wielkopolskiego. Pierwszy z nich wybrał Kacpra Gomólskiego, drugi jest raczej daleko od startów w ENEA Ekstralidze, a gorzowianie poważniej myślą w tej chwili o Walasku. Dla Zengoty może to oznaczać konieczność podpisania umowy w Lesznie.
Ta opcja nie jest jednak idealnym rozwiązaniem dla żużlowca. Po pozyskaniu nowych zawodników (warunki kontraktu mieli już uzgodnić Sajfutdinow i Jonasson) w kadrze będzie panować duży ścisk i "Zengi" może być w Unii jedynie zawodnikiem oczekującym. Jego oczekiwania były jednak z pewnością znacznie większe, zwłaszcza po udanej końcówce minionego sezonu.
Duńczyk był na rozmowach w kilku klubach. Jego kandydatura była brana pod uwagę w Zielonej Górze, a ostatnio poważnie interesowała się nim Ostrovia. W tej chwili wszystko wskazuje jednak na to, że największe szanse na jego pozyskanie ma klub z Tarnowa.
Madsen jeździł w przeszłości w Unii i teraz działacze chcą, żeby startował znowu z Jaskółką na plastronie. Wszystko wskazuje zresztą na to, że porozumienie jest bardzo blisko. Poza tym, w tej chwili nikt specjalnie nie zabiega o usługi żużlowca.
Duńczyk szybko dowiedział się, że musi poszukać sobie nowego miejsca pracy po tym jak z jego zatrudnienia zrezygnowała Fogo Unia Leszno. W tej chwili największe szanse na jego zatrudnienie ma GKM Grudziądz.
Beniaminek ENEA Ekstraligi podpisał już umowy z Rafałem Okoniewskim i Danielem Jeleniewskim. Wiadomo, że w rodzinne strony wraca także Krzysztof Buczkowski. Działacze muszą teraz uzupełnić skład minimum dwoma seniorami i wybrali kierunek duński. Bjerre to kandydat numer jeden obok Michaela Jepsena Jensena.
Młodego zawodnika mocno chciała PGE Marma Rzeszów, ale z wiadomych powodów sytuacja się skomplikowała. W tej chwili zabiega o niego GKM Grudziądz. Na ten moment trudno jednak powiedzieć, czy strony dojdą do porozumienia. Klubów, które szukają juniorów, nie ma zbyt wielu. Pieszczek mógłby także trafić do SPAR Falubazu Zielona Góra, jeśli przedstawiłby interesującą ofertę. Młody zawodnik nie ma wielkiego wyboru, jeśli chce startować w Enea Ekstralidze.
Ich zabraknie w Ekstralidze? Wiele wskazuje również na to, że dla niektórych zawodników może zabraknąć miejsca w Enea Ekstralidze. Jednym z nich jest Fredrik Lindgren, który przyszły sezon ma spędzić w barwach Lokomotivu Daugavpils. Po odejściu z Wrocławia, pierwsza liga jest bardzo realna w przypadku Troy'a Batchelora, którego w swoich szeregach widzi klub z Rybnika.
W niższej klasie rozgrywkowej może startować również Tomasz Gapiński. Zawodnikiem Stali Gorzów najpierw mocno interesowała się MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia, ale teraz bardziej realny wydaje się kierunek bydgoski lub rybnicki. Do poszukania pracodawcy poza najlepszą ligą świata może być także zmuszony Piotr Świderski, jeśli gorzowianie postawią na Grzegorza Walaska. Podobny los może czekać Sebastiana Ułamka, ale w jego przypadku sytuacja wygląda nieco inaczej. Zawodnik sam skłania się do występów na zapleczu ENEA Ekstraligi i regularnie kontaktuje się z beniaminkiem z Ostrowa.
Zagadką jest również przyszłość niektórych juniorów. W tej chwili trudno powiedzieć, co stanie się z Arturem Czają czy Hubertem Łęgowikiem. Ten pierwszy miał startować w Ostrowie, ale wszystko wskazuje na to, że działacze tego klubu wybiorą Mateusza Borowicza i Oskara Ajtnera-Golloba. Na rynku do wzięcia są również jeszcze tacy zawodnicy jak m.in. Kenni Larsen, Renat Gafurow, Artur Mroczka, Damian Baliński, Norbert Kościuch, Mikkel Bech, Peter Ljung, Scott Nicholls, Chris Harris, Robert Miśkowiak, Davey Watt, Antonio Lindbaeck, Jonas Davidsson, Hans Andersen czy Martin Smolinski.
Jedno jest pewne, ciekawych transferów nie będzie brakować. Kolejnych ruchów kadrowych można spodziewać się jeszcze w tym tygodniu.